Kompromisy konserwatora

Czy można dobudować piętro i oficyny w zabytkowym dworku? Tak, jeśli to uratuje cenny obiekt – uważa stołeczna konserwator. I zgadza się na kolejne pomysły właściciela

Publikacja: 07.11.2011 01:54

Pałacyk i park ciągle czekają na ratunek, historyczną perełką Bielan od dawna już nie są

Pałacyk i park ciągle czekają na ratunek, historyczną perełką Bielan od dawna już nie są

Foto: Fotorzepa, Przemek Wierzchowski

Planowana przebudowa zabytkowej rezydencji  Brühla na Młocinach budzi coraz większe wątpliwości radnych.  Twierdzą, że stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka zbyt ochoczo zgadza się na projekty nowego właściciela pałacu w rejonie ul. Muzealnej.

Ostatnio interpelację w tej sprawie złożył w ratuszu  szef klubu PiS w Radzie Warszawy Maciej Wąsik. Zwrócił się do prezydent Hanny Gronkiewicz-Walz z prośbą o wyjaśnienie statusu obiektu.

Przypomniał m.in., że poprzedni właściciel starał się o zmianę kształtu pałacyku i dostał odmowę. A obecny,  jak pisze radny, też  chce pałacyk przebudować i ma przychylność konserwatora. – Tymczasem z dokumentacji wynika, że zbudowanie dodatkowej kondygnacji i nowych budynków nie istnieje w historycznym założeniu obiektu pałacowego – mówi radny Wąsik. Na interpelację odpowiedzi jeszcze nie dostał.

Pałacowa hybryda

Od pięciu lat właścicielem tego pałacowego zespołu jest adwokat dr hab. Sylwester Gardocki.

Nowy inwestor, jak mówi, chce za własne pieniądze odrestaurować budynek. Planuje   nadbudować nad pałacykiem  piętro, dobudować oficyny, a przy bramie postawić nowy budynek gospodarczy.

– W tym przypadku konserwator zabytków wykazuje nadzwyczajną przychylność dla zamierzeń inwestora – mówi radny Wąsik. – Takie działanie może doprowadzić do tego, że pałac Brühla nie będzie już autentycznym zabytkowym budynkiem, tylko stylizowaną kopią.

Konserwator budowlaniec

Nakanda-Trepka przyznaje, że koncepcja przedstawiona przez nowego właściciela jest  szansą na ocalenie obiektu.

– Budynek jest w złym stanie. Nowa koncepcja pozwoli na jego odtworzenie w poprzednim, historycznym kształcie. Kompromisem jest dokonanie pewnych zmian – mówi  konserwator.

Oburzeni są varsavianiści. Twierdzą, że skoro obiekt jest w rejestrze zabytków, to konserwator nie może zachowywać się jak inspektor budowlany.

– Jak jest w złym stanie, to lepiej go zniekształcić, zmienić, byleby się w kawałku ostał? – pyta Tomasz Markiewicz z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Narodowego.

I dziwi się, że stołeczna konserwator, zazwyczaj przeciwna rekonstrukcjom, tu na coś takiego się godzi.

Ratunek za każdą cenę

Właściciel obiektu  twierdzi, że wcale nie wszystkie jego sugestie zostały zaakceptowane przez konserwatora.

– Np. nie było zgody na kolumnadę czy propozycję szklanego dachu nad podziemnym basenem. Współpracę z konserwatorem oceniam jako trudną , choć raczej konstruktywną – mówi pojednawczo adwokat  dr hab. Sylwester Gardocki.

I dodaje, że w przeszłości pałac miał wiele wcieleń. – Ja chcę m.in. przywrócić coś, co zostało całkowicie zburzone. Odkopaliśmy np., w ramach obowiązkowych badań archeologicznych, fundamenty dwóch oficyn, które zamierzam odbudować – mówi adwokat.

Miał już warunki zabudowy dla inwestycji. Zostały jednak zaskarżone przez ekologów. Teraz  czeka na nową „wuzetkę". Deklaruje, że w pałacyku oprócz mieszkań będą pomieszczenia pełniące funkcje reprezentacyjne, czyli wystawy, może prestiżowe biura.– Ale zabytkowy kompleks zniknie – mówi Markiewicz.

Jednak władze Bielan sekundują nowemu właścicielowi w przebudowie obiektu. – Przecież ten pałacyk zaraz by się rozpadł. Mamy wrażenie, że poprzedniemu właścicielowi właśnie o to chodziło. Gdy ziemia pusta, łatwiej ją sprzedać – mówi wiceburmistrz Bielan Kacper Pietrusiński. Przyznaje, że były trudne rozmowy z konserwatorem. – Ale lepiej mieć pałacyk niż zabytkowe gruzy – podkreśla wiceburmistrz.

Zespół pałacowo-ogrodowy na Młocinach na początku lat 90. odzyskał spadkobierca właściciela i od razu go sprzedał. Nowy nabywca chciał w rejonie parkowym zbudować apartamentowce, a obiekt przekształcić w budynek hotelowo-apartamentowy.

– I na to mojej zgody nie było – mówi stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka. Przypomina także, że po tej decyzji ówczesny właściciel pałacu się pozbył.

Pałac Brühla

Jako pałacowo-ogrodową rezydencję podmiejską wzniesiono go w latach 70. XVIII w. Pierwszym właścicielem był minister Augusta III Sasa – Henryk von Brühl. Pałacyk, osadowiony na wiślanej skarpie, nosił nazwę Wilanowa Północnego. Słynął z hucznych zabaw i bali. W przypałacowym zwierzyńcu trzymano m.in. żubry, dziki i jelenie. Gośćmi bywali August III Sas i Stanisław August Poniatowski. Pod koniec XVIII w. rozpoczęły się pierwsze przebudowy pałacu. Urządzono ogród pod nadzorem architekta Bogumiła Zuga.

Pałac zmieniał właścicieli. Należał m.in. do rodziny Starzeńskich i Pothsów.

Po II wojnie światowej został odrestaurowany. Swoją siedzibę miało tam Muzeum Etnograficzne. Później pałacyk został własnością PAN. Na początku lat 90. obiekt odzyskała spadkobierczyni właścicieli. Od razu pałacyk sprzedała.

Planowana przebudowa zabytkowej rezydencji  Brühla na Młocinach budzi coraz większe wątpliwości radnych.  Twierdzą, że stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka zbyt ochoczo zgadza się na projekty nowego właściciela pałacu w rejonie ul. Muzealnej.

Ostatnio interpelację w tej sprawie złożył w ratuszu  szef klubu PiS w Radzie Warszawy Maciej Wąsik. Zwrócił się do prezydent Hanny Gronkiewicz-Walz z prośbą o wyjaśnienie statusu obiektu.

Pozostało 90% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl