Jeśli ktoś liczył na coś innego, to musi się rozczarować. I być może przypomnieć słowa przypisywane Aleksandrowi II: „Żadnych marzeń, panowie, żadnych złudzeń". W ten sposób car rozwiał złudzenia, że polityka wobec Polski może być inna. Bo książka w swojej krótkiej części poświęconej najbliższej politycznej przyszłości zawiera zarysy planu, który już dobrze znamy. I który można określić mianem nadzwyczaj ostrożnego. Schetyna zapowiada co prawda pakiet ustaw, które opozycja ma położyć na stole jeszcze przed wyborami i które mają definiować Polskę po PiS. Ale jednocześnie deklaruje wprost: „Jeśli zbudujemy dobrze działające państwo, jeśli »500 plus strach« Kaczyńskiego zastąpimy dobrze działającymi programami społecznymi, edukacyjnymi, Polacy dadzą nam przyzwolenie na modernizację w innych obszarach. Wtedy i tylko wtedy będzie można prowadzić debatę o związkach partnerskich, o euro". Schetyna cały czas przypomina kazus KLD i porażki w 1993 r. Jak mówi, w PO wszyscy pamiętali o tej klęsce i dlatego „z wielkimi słowami byliśmy ostrożni". Dlatego i jego plan jest tak ostrożny. Bo partia „wielkich słów", jak KLD, jest partią kilkuprocentowego poparcia – ostrzega Schetyna.