Przykry zapach unosił się nad obradami europejskich liderów w Paryżu. Polska ma najsilniejszą armię w Europie, liczono więc, że przyłączy się do koalicji pilnującej pokoju w Ukrainie i pociągnie za sobą inne państwa. Tymczasem Polska, która sprawuje prezydencję w Unii Europejskiej, zrobiła w portki. Okazało się, że nie wydatki wojskowe decydują dziś o pozycji państwa, lecz wola do działania i ponoszenia ryzyka.
Jak lubi powtarzać Radosław Sikorski: USA to nie firma ochroniarska
Światem rządzą dwa prawa: słońce wschodzi rano, a zachodzi wieczorem, oraz – silny robi, co chce, a słaby, co musi (to Tukidydes). Czasami chmury utrudniają dostrzeżenie, kiedy słońce wschodzi i zachodzi, lub kto jest silny, a kto słaby, ale gdy poprawia się pogoda, wszyscy widzą to jasno.
Czytaj więcej
Donald Tusk odmówił w trakcie poniedziałkowego szczytu w Paryżu przyłączenia się do francusko-brytyjskiej inicjatywy misji rozjemczej, która będzie gwarantować ewentualny pokój za naszą wschodnią granicą. To może mieć bardzo poważne skutki dla suwerenności Ukrainy.
„Gazeta Wyborcza” właśnie dostrzegła, że Bundeswehra jest w ruinie. Z kolei w Paryżu zostało oddzielane ziarno od plew i przywrócono właściwą hierarchię państw. Część Europejczyków, w tym premier Donald Tusk, twierdzi, że kupując więcej LNG i broni w USA, można zyskać przychylność Donalda Trumpa. Jednak, jak lubi powtarzać Radosław Sikorski, USA to nie firma ochroniarska.
Dlaczego Amerykanie zdecydowali się zapewnić nam bezpieczeństwo?
W Polsce niemal powszechnie uważa się, że Amerykanie rozmieścili swoje wojska w naszym kraju, ponieważ wydaliśmy u nich miliardy na zakup broni. To błędna diagnoza. Amerykanie zdecydowali się zapewnić nam bezpieczeństwo, ponieważ byliśmy samodzielnym podmiotem polityki zagranicznej.