Tylko na handlu z talibami 42-letni Rosjanin, były oficer radzieckiej armii, miał zarobić ponad 50 milionów dolarów. Nie przeszkodziło mu to później w transakcjach z ich wrogami – Sojuszem Północnym. A także – choć kategorycznie temu zaprzecza – islamskimi bojownikami al Kaidy.
Znacząco odbiegający od stereotypu radzieckiego oficera Wiktor But mówi płynnie pięcioma lub sześcioma językami. Nie ograniczał obszaru działania do Azji. Wśród jego klientów byli najokrutniejsi przywódcy świata, terroryści z Bliskiego Wschodu (w tym szyicki Hezbollah) i Ameryki Południowej (kolumbijskie FARC).
W notatniku z nazwiskami klientów – którego najpewniej But nie ma – znalazłaby się również pokaźna liczba afrykańskich watażków i krwawych dyktatorów z prezydentem Liberii Charlesem Taylorem na czele. Miał też dostarczać broń do Demokratycznej Republiki Konga, Angoli, Rwandy, Sudanu oraz rebeliantom w Sierra Leone.
– Uzbrojeni terroryści obcinali tam cywilom kończyny i rozstrzeliwali mieszkańców. Nie byliby w stanie tego robić, gdyby nie dostawy broni – podkreśla cytowany przez „Guardian” znany brytyjski polityk Peter Hain, który pierwszy określił Buta „handlarzem śmiercią”.
Chociaż zachodnie rządy oficjalnie oburzały się na działalność Buta, same ponoć także korzystały czasem z jego usług. Według różnych źródeł mogli z nim współpracować Rosjanie, Brytyjczycy, Francuzi, nawet Amerykanie.