– Rzecz dotyczy tortur, pobić, ale też wymuszania pieniędzy (od więźniów) – poinformowała adwokat Snieżana Muntian, która reprezentuje interesy tej ogromnej grupy ludzi.
Puszkę Pandory otworzyła organizacja społeczna Gulagu.net, która trzy tygodnie temu zaczęła publikować nagrania wideo z torturowania więźniów w saratowskim łagrze. Filmy pochodziły z rejestratorów wideo strażników więziennych, które powinni oni nosić w czasie służby. Wydawano je jednak tzw. więźniom-aktywistom (współpracującym z administracją łagru), by nagrywali na nich torturowanie wskazanych więźniów.
Zdaniem Białorusina Siergieja Sawieliewa, byłego więźnia, który najpierw w więzieniu skompletował to archiwum, a potem wyniósł je za mury, zamówienia na torturowanie poszczególnych więźniów przychodziły również z zewnątrz. – Powody mogą być najróżniejsze: od banalnej kary za naruszenie regulaminu więziennego czy wymuszanie pieniędzy. Torturować (i nagrywać) mogą po to, by kogoś potem szantażować albo zmusić więźnia, by oskarżył kogoś. Nie można też wykluczyć działania z zemsty. Jeśli człowiek okradł albo zabił kogoś, kto miał krewnych w organach władzy wykonawczej, oni mogli zamówić takie znęcanie się – tłumaczył w jednym z wywiadów.
Czytaj więcej
Aleksiej Nawalny, polityczny przeciwnik prezydenta Rosji Władimira Putina, jest więziony w warunkach, które są równoznaczne z torturami i mogą go powoli zabijać - poinformowała w środę Amnesty International.
Wideo przegrywano na pendrive'y lub dyski, a strażnicy wynosili je z więzienia prawdopodobnie jako dowody wykonania zamówienia. Sawieliew nadzorował właśnie przegrywanie ich na zewnętrzne nośniki i usuwanie z komputerów więziennych. Tyle że w ciągu dwóch lat – ryzykując dodatkowe kary oraz nieuchronne tortury – kopiował nagrania na swoje dyski. Zebrał na nich ponad dwa terabajty danych i przekazał Gulagu.net.