Po tym, jak podwyższono akcyzę na papierosy elektroniczne, rząd przymierza się do całkowitego zakazu sprzedaży takich wyrobów, choć zakaz ma dotyczyć tylko wersji jednorazowego użytku. Równocześnie ma być wprowadzony zakaz sprzedaży saszetek nikotynowych do ssania, które mają smak inny niż tytoń. Inne wyroby zawierające nikotynę, jak gumy, tabletki, spray do nosa i ust oraz napoje z nikotyną, mają być dopuszczane na rynek tylko jako produkty lecznicze, po przejściu całej procedury badań i rejestracji właściwych dla medykamentów. Stosowna ustawa ma się pojawić w II kwartale br.
Ministerstwo Zdrowia, które pracuje nad tym projektem, uzasadnia taki ruch szczególną zdradliwością takich produktów. „Pozbawienie ich uciążliwości typowych dla tradycyjnych papierosów, takich jak np. uciążliwy zapach, powoduje, że są one uznawane za atrakcyjne i postrzegane jako niestanowiące zagrożenia dla zdrowia. (...) Ryzyko istnienia na rynku takich wyrobów jest szczególne dla młodego pokolenia i osób niepalących i wynika m.in. z obecności nikotyny, która jest substancją silnie psychoaktywną i uzależniającą” – tak resort uzasadnia swoje plany.
Producenci e-papierosów: budżet nie zyska na ograniczeniach
Jednak producenci wskazują, że ani dotychczasowe podwyżki akcyzy, ani zapowiadane ograniczenia sprzedaży nie napełnią budżetu ani nie pomogą w osiągnięciu celu zdrowotnego. Jak zauważa Maciej Powroźnik, prezes Związku Pracodawców Branży Vapingowej, w sytuacji gdy e-papieros, który dotychczas kosztował około 30 zł, zostaje dodatkowo obciążony 40-złotową akcyzą, staje się on de facto wyrobem luksusowym, na równi z cygarami. – Wyroby vapingowe (tj. podgrzewane płyny i tytonie) stanowią obecnie jedynie około 5 proc. rynku nikotynowego, więc spodziewany efekt fiskalny będzie znikomy – zauważa Powroźnik.
Z kolei Przemysław Jaskóła, członek zarządu Fusion Labs, producenta płynu do e-papierosów, ostrzega przed rozwojem szarej strefy. Już dziś bowiem część rynku jest opanowana przez e-papierosy przywożone często spoza UE, które – w odróżnieniu od produkcji legalnej – nie są poddawane kontroli jakościowej ani zdrowotnej. – O ile wyroby w legalnym obrocie zawierają np. 2 ml płynu z nikotyną, to szara strefa oferuje zbiorniki o objętości 15-krotnie większej. Większa jest w nich też zawartość nikotyny. Takie wyroby, zwykle wymykające się opodatkowaniu, w oczywisty sposób będą chętniej wybierane przez konsumentów – przewiduje Jaskóła.
Czytaj więcej
Saszetki nikotynowe i urządzenia do podgrzewania tytoniu będą podlegały akcyzie. Jednak tryb prac...