Po ostatniej nowelizacji w kodeksie pracy pojawił się nowy, tylko pozornie korzystny dla pracodawców przepis. W myśl art. 36[2] k.p. firma po wypowiedzeniu umowy może zwolnić pracownika z obowiązku świadczenia pracy do upływu okresu wypowiedzenia. W okresie tego zwolnienia pracownik zachowuje prawo do wynagrodzenia.
– Teraz zwalnianie pracowników może wyglądać tak jak w hollywoodzkich filmach, gdy przełożony, informując zatrudnionego o rozwiązaniu umowy, od razu każe mu uporządkować biurko, spakować prywatne rzeczy i wyjść z budynku firmy – tłumaczy adwokat Piotr Wojciechowski z kancelarii Raczkowski Paruch.
Ochrona dla firm
Nowa regulacja tak naprawdę sankcjonuje powszechną praktykę stosowaną przez wiele firm jeszcze przed nowelizacją kodeksu pracy. Do tej pory najczęściej od pracy byli odsuwani członkowie zarządów spółek, ale także szeregowi pracownicy, szczególnie ci zajmujący się sprzedażą czy informatycy. Cel zawsze jest ten sam. Chodzi o to, by pracownik, który już wie, że został zwolniony, nie zemścił się na pracodawcy lub nie wyniósł z firmy wrażliwych informacji.
Zdarzają się jednak przypadki, gdy okazuje się, że zwolniony z obowiązku świadczenia pracy jest bardzo potrzebny w firmie, bo tylko on zna szczegóły ważnej umowy lub kody dostępu do zaszyfrowanych danych. Pracodawcy chcieliby także móc zastrzec późniejszy powrót takiego pracownika po to, by przed zakończeniem umowy przeszkolił nową osobę zatrudnioną na jego miejsce lub odebrał zaległy urlop wypoczynkowy.
Trudne powroty
Pracodawcy mają jednak wątpliwości, czy nowy przepis daje możliwość wezwania pracownika do powrotu, jeśli został on zwolniony z obowiązku świadczenia pracy.