Obrona chce uniewinnienia kierowcy i wskazuje na winę Biura Ochrony Rządu. Prokurator uważa, że winnym jest 27-letni dziś Sebastian Kościelnik, który sześć lat temu swym seicento zderzył się z rządową kolumną w Oświęcimiu. W 2020 r. oświęcimski sąd rejonowy uznał go winnym nieumyślnego spowodowania wypadku i na rok warunkowo umorzył postępowanie uznając przy tym, że winę ponosi też kierowca ówczesnego Biura Ochrony Rządu. Od tego wyroku odwołał się i obrońca Kościelnika, i prokurator.
We wtorek sąd II instancji wysłuchał mów końcowych, w których polemizowali ze sobą oskarżyciel i obrońca oskarżonego, adw. Władysław Pociej. Wskazywał on, że pojazd kolumny rządowej przemierzającej Oświęcim nie miał statusu uprzywilejowanego, bo sygnały dźwiękowe – których włączenie jest tego warunkiem – nie zostały uruchomione, o czym świadczą zeznania świadków.
Nie zgodził się też z oskarżycielem, że jego klient nie zachował ostrożności podczas wykonywanych manewrów drogowych i uznał, że kierowca nawet uprzywilejowanego samochodu powinien prowadzić go ostrożnie.
Obrona krytykuje prokuraturę za umorzenie postępowania ws. ewentualnej współodpowiedzialności kierowcy rządowego auta, na którą wskazywał sąd pierwszej instancji, a także podważania przez niego treści zeznań świadków zdarzenia. Mec. Pociej przypomniał, że uszkodzeniu uległa płyta z nagraniem z monitoringu z kamery, która miała stanowić dowód w sprawie (nowosądecka prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie). Wniósł o uniewinnienie swojego klienta.
– Sąd I instancji warunkowo umorzył postępowanie, co nie jest rozumiane jako skazanie w rozumieniu przepisów prawa, natomiast to przesądza całkowitą winę Sebastiana w tej sprawie, stąd nasza apelacja – wskazywał mecenas w rozmowie z dziennikarzami.