Ława przysięgłych stanęła po stronie Haleigh Breest, publicystce, która poznała reżysera na początku 2010 roku podczas pracy przy premierach filmowych. Do samego ataku doszło w styczniu 2013 roku - Haggis zaproponował kobiecie podwiezienie do domu, a następnie zaprosił ją do swojego mieszkania na drinka. Na miejscu miał wykorzystać ją seksualnie oraz zgwałcić.
Mężczyzna zaprzeczał wszystkim zarzutom, podkreślał, że Breest sama inicjowała wobec niego zaloty, a on nie pamięta, by doszło między nimi do stosunku.
Publicystka zdecydowała się pozwać filmowca w 2017 roku, jej główną motywacją miała być hipokryzja z jego strony, miał on potępiać Harveya Weinsteina, który został skazany na 23 lata pozbawienia wolności za wymuszenia aktów seksualnych - „Ten mężczyzna mnie zgwałcił i przedstawia się światu jako obrońca kobiet”. Breest poinformowała iż poniosła psychologiczne i zawodowe konsekwencje tego "jednego wieczoru". „Myślałem, że jadę do domu. Zgodziłem się na drinka. To, co się stało, nigdy nie powinno się wydarzyć. I to nie miało nic wspólnego ze mną, a wszystko z nim i jego działaniami – powiedziała ławnikom.
Haggis miał dopuścić się także wykorzystywania seksualnego, a także gwałtu na czterech innych kobietach od 1996 roku, żadna z nich nie podjęła wobec niego kroków prawnych. „Zachowanie pokazało mi, że był kimś, kto nigdy się nie zatrzyma” – zeznała jedna kobieta, mówiąc, że Haggis wielokrotnie próbował ją pocałować wbrew jej woli, a nawet podążał za nią do i z taksówki do jej mieszkania w Toronto w 2015 roku. Jego prawnicy starali się podważyć wiarygodność oskarżycieli.
Sam Haggis przyznał, że oskarżenia nim wstrząsneły - Boję się, bo nie wiem, dlaczego kobiety, dlaczego ktokolwiek miałby kłamać w takich sprawach, powiedział.