Wpływowy rosyjski dziennik „Kommiersant” twierdzi, że białorusko-rosyjskie relacje przeżywają poważny kryzys. „Moskwę denerwuje polityka Łukaszenki, który siedzi okrakiem na barykadzie. Chodzi o jego gry z Zachodem oraz przyjazne relacje z Ukrainą. Białoruś domaga się kredytów i chce, by ją traktowano jako rosyjski region, a jednocześnie chce zachować niepodległość i suwerenność” – napisał we wtorek dziennik. Sugeruje on jednocześnie, że toczące się obecnie rosyjsko-białoruskie negocjacje w sprawie ceny ropy i gazu nie będą łatwe. „Według nieoficjalnych informacji cierpliwość Moskwy się kończy” – podkreślił „Kommiersant”.
Jeszcze w maju Władimir Putin zapowiedział, że do 2024 roku w Rosji zostanie przeprowadzony tzw. manewr podatkowy, w wyniku którego cena ropy dla rosyjskich rafinerii wzrośnie. To samo będzie dotyczyło tych położonych na Białorusi, co negatywnie wpłynęłoby na budżet państwa. Władze w Mińsku już zaczęły negocjacje z Gazpromem w sprawie ceny na gaz w latach 2020–2024. Oprócz tego Białoruś czeka na 1 mld rosyjskiego kredytu, który miałby zostać wypłacony na początku 2019 roku. Moskwa na razie milczy.
We wrześniu Aleksander Łukaszenko pojechał do Soczi, by z Putinem porozmawiać „o przyszłości dwustronnych relacji”. Żadnego porozumienia nie ma, następne spotkanie odbędzie się w piątek w białoruskim Mohylewie.
– Tym razem Rosja postawiła konkretny warunek. Łukaszenko jako sojusznik powinien wykonać pewne kroki. Ogólnie mówiąc, Białoruś musi się określić i dokonać geopolitycznego wyboru – mówi „Rzeczpospolitej” politolog Aleksiej Muchin, szef moskiewskiego Centrum Informacji Politycznej, pracującego m.in. na zlecenie Kremla.
Wydawałoby się, że wybór ten został dokonany jeszcze w 1995 roku, gdy Łukaszenko przeforsował referendum, które jako priorytet państwa białoruskiego wyznaczyło integrację ze wschodnim sąsiadem. Wtedy też nadał językowi rosyjskiemu status państwowego (w latach 1990–1995 językiem państwowym był białoruski) i rozpędził demokratycznie wybrany parlament. Od tamtej pory rządzi twardą ręką, eliminując wszystkich przeciwników politycznych, tłumiąc wolność słowa i likwidując instytucje demokratyczne.