Prezydenccy urzędnicy dostali podwyżki z wyrównaniem od stycznia

Podwyżki w Kancelarii Prezydenta z wyrównaniem od stycznia tego roku.

Aktualizacja: 19.08.2020 10:44 Publikacja: 18.08.2020 18:38

Prezydent Andrzej Duda ze współpracownikami z Kancelarii

Prezydent Andrzej Duda ze współpracownikami z Kancelarii

Foto: EAST NEWS, Piotr Molecki

Od 500 zł do 2 tys. zł więcej w pensji zasadniczej zarobią pracownicy Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy – kilka dni temu prezydent wydał zarządzenie zmieniające wysokość wynagrodzeń dla swoich urzędników. Wejdą w życie od września tego roku, jednak z wyrównaniem od... stycznia, a więc od ośmiu miesięcy wstecz. Podwyżki obejmą pracowników na wszystkich stanowiskach w KPRP.

Miesięczne wynagrodzenie zasadnicze dyrektora generalnego Kancelarii podskoczy do poziomu 11–13,5 tys. zł (teraz oscyluje między 11 a 12,5 tys. zł), dyrektorów od 8,5 tys. zł do 12,5 tys. zł (obecnie 8–12 tys. zł), zastępców dyrektora od 8 do 12 tys. zł (teraz 6,5 do 11 tys. zł). Największe podwyżki czekają doradców prezydenta i szefa Kancelarii – nawet o 2 tys. zł: z 6–11 tys. zł do 8–12 tys. zł. Na niższych stanowiskach, np. starszych specjalistów czy referentów, przewidziany wzrost pensji sięga średnio 500 zł.

Poprzednie zarządzenie w sprawie wynagradzania pracowników obowiązywało zaledwie rok – od stycznia 2019 r., jeszcze wcześniejsze – trzy lata.

Skąd pomysł, by w chudych czasach, kiedy GUS ogłosił ogromne spowolnienie gospodarcze, przyznawać urzędnikom podwyżki? Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała nam na pytanie o powody.

– 6-proc. podwyżki były zapisane w naszym budżecie na 2020 r., pod warunkiem że „nie posypie się budżet państwa". Jest OK, więc możemy z tego skorzystać. Poza tym pandemia spowodowała u nas duże oszczędności – wiele zaplanowanych wyjazdów, imprez, wydarzeń nie doszło do skutku – mówi nam nieoficjalnie pracownik Kancelarii Prezydenta. M.in. z powodu pandemii nie odbyły się uroczystości 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Inną kwestią jest fakt, że państwowe urzędy nie chcą oszczędzać i zwracać środków do budżetu, bo w przyszłym roku o tyle mniej dostaną pieniędzy. Prezydent Duda, który wygrał wybory na kolejne pięć lat, chce także podziękować swoim pracownikom za pierwszą kadencję.

Opozycji takie tłumaczenia nie przekonują. – To nieprzyzwoite i żenujące. Pan prezydent ma w nosie społeczeństwo i państwo. Przyznawanie dziś podwyżek praktycznie bez powodu, wbrew sytuacji w jakiej się znaleźliśmy – ocenia Marek Borowski, senator KO, który miał negocjować z PiS kształt podwyżek dla samorządowców i parlamentarzystów. – Ja chciałem o tym zacząć dyskusję, przygotować solidny materiał, jak to wygląda w innych krajach, zrobić przymiarki – wszystko publicznie i nic nie kryć. Wskazywałem, że warto najpierw przywrócić te 20 proc., które w 2018 r. zabrał PiS samorządom i posłom. Ale nie posłuchali, bo chcieli zrobić skok na kasę – mówi nam Borowski.

Zdaniem Tomasza Siemoniaka, wicepremiera rządów PO-PSL „prezydent nie wyciągnął wniosków z „afery podwyżkowej w Sejmie". – Nie ma przyzwolenia na podwyżki dla władzy – wskazuje Siemoniak, który jako jeden z nielicznych posłów wstrzymał się od głosu podczas głosowania w Sejmie.

Ubiegłoroczny i tegoroczny budżet Kancelarii Prezydenta wynosi blisko 200 mln zł (wyższy o 10 mln zł niż w 2018 r.), z czego 53 mln zł wydano na pensje ponad 400 pracowników. Średnia pensja zatrudnionego to 10 tys. zł miesięcznie (nie wlicza się do niej wynagrodzeń prezydentów RP) – bo podwyższa ją sporo rozmaitych dodatków. Pracownicy do pensji zasadniczej otrzymują dodatek za wysługę lat, a ci na stanowiskach kierowniczych – dodatek funkcyjny w wysokości od 15 do 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego. W Kancelarii funkcjonuje także fundusz na dodatki specjalne (za pracę ponad obowiązki). Dodatki otrzymuje się za pracę w porze nocnej (20 proc.) oraz nagrody za szczególne osiągnięcia w pracy, a także nagrody jubileuszowe. Dodatkowo doradcom prezydenta RP przysługuje odprawa w wysokości od 50 do 300 proc. wynagrodzenia w zależności od stażu pracy.

Sam prezydent Andrzej Duda, który zarabia 12,6 tys. zł brutto, podwyżki pensji o 100 proc. nie dostanie – projekt przegłosowany w piątek w Sejmie przepadł w poniedziałek w Senacie, a szef klubu PiS Ryszard Terlecki na konferencji prasowej przyznał, że „projekt kończy swoją historię". Projekt przewidywał również pensję dla żony prezydenta w wysokości 18 tys. zł brutto. Ale zdaniem senatora Borowskiego wpisano ją po to, by mieć gwarancję, że prezydent ustawę podpisze. Podwyżki mają równoważyć wynagrodzenia władzy sądowniczej, która zarabia więcej od władzy ustawodawczej (parlament) i wykonawczej (rząd, administracja publiczna, w tym prezydent).

Polityka
Gotowy na wszystko jak cichociemni, trzykrotnie okrążył Ziemię. Kim jest Karol Nawrocki?
Polityka
Kogo PiS poprze w wyborach prezydenckich? Jest decyzja
Polityka
Kiedy Lewica przedstawi swoją kandydatkę na prezydenta? Biedroń o „czarnym koniu”
Polityka
Sondaż: Koalicja PiS z Konfederacją? Oto jak widzą taką możliwość wyborcy obu partii
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
PiS szykuje się do wystawienia kandydata. Nawrocki jako "kandydat obywatelski"