O sytuacji gospodarczej nad Dnieprem rozmawiano w środę podczas dyskusji w amerykańskiej izbie handlowej w Kijowie (American Chamber of Commerce in Ukraine). Przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego na Ukrainie Gosta Ljungman przedstawił trzy scenariusze przyszłości ekonomicznej Ukrainy.
Pierwszy, najbardziej optymistyczny, polega na tym, że Kijów skutecznie przeprowadzi reformy (m.in. wymiaru sprawiedliwości) i uruchomi rynek wolnego obrotu ziemią rolną bez żadnych ograniczeń. Do tego Ukraina musiałaby mieć co najmniej 6-proc. wzrost PKB rocznie. Wtedy, według MFW, ukraińska gospodarka dogoni obecny poziom polskiej gospodarki w 2038 r. Pozostałe dwa scenariusze wydłużają te perspektywy o kilkadziesiąt lat.
– Biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy na Ukrainie, pierwszy scenariusz jest mało prawdopodobny. Do wzrostu potrzebni są inwestorzy, którzy nie przyjdą, dopóki nie będzie niezawisłych sądów i dopóki struktury siłowe nie przestaną cisnąć na biznes. Trzeba wykonywać program reform MFW, by zacząć w ogóle biegnąć za Polską – mówi „Rzeczpospolitej" Serhij Fursa, finansista z kijowskiego oddziału Dragon Capital.
Trzyletni program wsparcia z MFW Kijów uzgodnił jeszcze pod koniec zeszłego roku. Chodzi o 5,5 mld dolarów, by jednak otrzymać pierwszą transzę, Ukraina powinna wykonać szereg warunków, ale reformy Zełenskiego utknęły w ślepym zaułku. Jeden z nich dotyczy zniesienia moratorium na obrót ziemią rolną. Powstała nawet ustawa regulująca zasady funkcjonowania nowego rynku gruntów.
Do drugiego czytania trafiła na początku lutego już po poprawkach, m.in. ziemi rolnej nie będą mogli kupować obcokrajowcy. Okazało się, że mają większość parlamentarną. Partia prezydenta Sługa Narodu nie jest w stanie szybko jej przeforsować. Opozycja, w tym Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko i prorosyjska Opozycyjna Platforma – Za Życie, zgłosiła aż 4 tys. poprawek. Dotychczas Rada Najwyższa zdążyła odrzucić około 700.