Korespondencja z Nowego Jorku
– W ostatnich latach wzrosła liczba śledztw i aresztowań podejrzanych o terroryzm – powiedział Christopher Wray podczas przesłuchania w senackiej komisji sądowniczej, przed którą zeznawał w sprawie ataku na Kapitol 6 stycznia. Tłumaczył, że przypadków zaliczanych do wewnątrzkrajowego terroryzmu jest coraz więcej. We wrześniu ubiegłego roku jego agencja prowadziła 1000 śledztw, pod koniec roku liczba ta wzrosła do 1400, a po 6 stycznia do 2000. Ostrzegł, że atak na Kapitol był „inspiracją" dla innych ekstremistów.
Jak podaje „New York Times", agencje wywiadowcze rozpoczęły w ubiegłym roku ponad 400 dochodzeń w czasie fali przemocy oraz protestów rasowych. Sprawy dotyczyły zarówno potencjalnych członków lewicowego ruchu określanego jako Antifa, któremu konserwatywne kręgi przypisują organizację ubiegłorocznych zamieszek, jak i ruchów skrajnie prawicowych, m.in. szukających możliwości rozpoczęcia wojny domowej.
Na Antifę zwolennicy Donalda Trumpa zrzucają też odpowiedzialność za szturm na Kapitol, ale podczas wtorkowego przesłuchania Wray zapewniał, że członkowie tego ruchu nie byli zaangażowani w wydarzenia 6 stycznia, a ich uczestnikami byli lojalni sympatycy byłego prezydenta.
– Przestańmy udawać, że zagrożenie ze strony Antify jest takie samo jak ze strony białych suprematystów – powiedział demokratyczny senator Richard Durbin z Illinois, zarzucając administracji Trumpa bagatelizowanie zagrożenia ze strony prawicowych ekstremistów i wmawianie swoim zwolennikom, że lewicowi anarchiści kojarzeni z Antifą stanowią większe zagrożenie dla kraju.