Stany Zjednoczone po ciemnej stronie mocy

Dwukrotnie w ciągu jednego dnia Stany Zjednoczone stanęły w ONZ w jednym szeregu z Rosją. Wprowadziły chaos w organizacji, jak i grupie najbogatszych państw świata G7.

Publikacja: 25.02.2025 17:24

Stany Zjednoczone po ciemnej stronie mocy

Foto: REUTERS/Brian Snyder

Członkowie ONZ – zarówno Zgromadzenia Ogólnego, jak i Rady Bezpieczeństwa – głosowali nad aż trzema projektami rezolucji w trzecią rocznicę napaści Rosji na Ukrainę. Jedna była ukraińska, a dwie – amerykańskie.

Stany Zjednoczone głosowały przeciw ukraińskiemu projektowi, który nazywał wojnę wojną i domagał się poszanowania integralności terytorialnej ofiary agresji. Ale w końcu same znalazły się w dziwacznej sytuacji, wstrzymując się od głosu nad własnym projektem.

„Pojedynek na rezolucje” – nazwał te zamieszanie francuski „Le Monde”. Wcześniej sekretarz generalny ONZ António Guterres mówił, że wojna w Ukrainie stanowi „poważne zagrożenie” nie tylko dla organizacji, ale i jej „podstawowych zasad”. Teraz mógł się przekonać jak bardzo.

– Wolałbym tego teraz nie wyjaśniać, ale myślę, że jest to jakby oczywiste – powiedział prezydent Donald Trump pytany przez dziennikarzy, co to wszystko znaczy.

Kolejna kłótnia amerykańsko-ukraińska, tym razem z udziałem Europy

Przed rocznicą ukraińscy przedstawiciele przygotowali projekt rezolucji (czwarty już od 24 lutego 2022 roku) potępiający agresję. Wkrótce media zaczęły informować, że amerykańscy dyplomaci naciskają Ukraińców, by go wycofali spod obrad. W końcu przedstawicielka USA Dorothy Shea publicznie zwróciła się do ukraińskich dyplomatów w tej sprawie.

Czytaj więcej

Europa ratuje Ukrainę przed Donaldem Trumpem

Ukraińcy odmówili, wsparci przez przedstawicieli Europy. Amerykanie zgłosili więc własny, konkurencyjny projekt o nazwie „Droga do pokoju”, w którym nie wskazywano winnego agresji, wojna została określona jako „konflikt”, a zapełniły go wezwania do pokoju.

W rezultacie Waszyngton głosował przeciw ukraińsko-europejskiemu projektowi, wraz z m.in. Białorusią, Rosją, Koreą Północną, ale też Węgrami i Izraelem. Po czym nastąpiło drugie głosowanie, tym razem nad jego własnym projektem, przy którym Waszyngton… wstrzymał się od głosu. Po drodze bowiem przegłosowano w nim zmiany, których dokonali głównie przedstawiciele Francji, okazując przysłowiowy kunszt swojej dyplomacji. Pojawiło się w nim m.in. sformułowanie „pełnoskalowa agresja Rosji” zamiast „konflikt”.

Uparci Amerykanie zgłosili znów swój projekt (bez poprawek), ale na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa. Tam uzyskał poparcie. Radzie po raz pierwszy od wybuchu wojny udało się przyjąć jakikolwiek dokument o niej, bowiem Rosja nie zgłosiła weta. – Konstruktywny produkt – powiedział o amerykańskiej rezolucji zadowolony przedstawiciel Kremla.

Czy Trump już zniszczył wspólnotę transatlantycką, czy jeszcze nie

Przegłosowano go jednak tylko dlatego, że stali członkowie Rady mający prawo weta, w tym wypadku Francja i Wielka Brytania, nie skorzystały z niego, a jedynie wstrzymały się od głosu. Paryż i Londyn próbowały chyba nie doprowadzać konfrontacji z upartym Trumpem aż na tak absurdalny poziom.

„Biały Dom przy Donaldzie Trumpie rozwalił sojusz transatlantycki” – mimo to podsumowała BBC wydarzenia w ONZ wskazujące, że USA chcą zakończyć wojnę kosztem Ukrainy.

Czytaj więcej

Mocne wystąpienie Sikorskiego na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. "Wszyscy to widzieliście"

Efektem tych manewrów stało się rozbicie większości, która jeszcze rok temu występowała w ONZ przeciw agresorowi. Obie rezolucje zebrały równo po 93 głosy za, gdy w 2024 roku było takich państw 140 (na 193 członków Organizacji), ale wtedy projekt był tylko jeden, a pozycja USA jasna. Komentatorzy sądzą, że był to nieprzewidziany przez Amerykanów rezultat sporu i pospiesznie podejmowanych decyzji, ale sytuacja wydaje się być już nieodwracalna – Ukraina utraciła większościowe poparcie w organizacji. Rezolucje Zgromadzenia Ogólnego nie są obowiązkowe dla członków ONZ, ale są nazywane „barometrem światowej opinii politycznej”.

Tradycyjnie od głosowania uchylały się pozaeuropejskie potęgi: Indie i Chiny czy Brazylia, teraz w zamieszaniu dołączyły do nich inne. – Reagując na zmianę polityki Donalda Trumpa wobec Moskwy i Kijowa, również nasz prezydent Javier Milei porzucił pozycję sojusznika Ukrainy – stwierdził na przykład jeden z argentyńskich publicystów, opisując zachowanie Buenos Aires w ONZ. Podobnie postąpiła Arabia Saudyjska, która była gospodarzem pierwszej rundy rozmów amerykańsko-rosyjskich, i ma nadzieję, że u niej odbędzie się też druga.

Jednocześnie czarne chmury zebrały się nad samą ONZ. W Waszyngtonie już zaczęto mówić, że USA mogą opuścić „to zgromadzenie dyktatorów”. – Jeśli organizacja chce być pożyteczna w XXI wieku, to musi wrócić do swej podstawowej misji, która polega na zapobieganiu i kończeniu wojen – ogłosił sekretarz stanu Marco Rubio.

Najbogatsze państwa świata mają problem z przestępcą wojennym

Podobny konflikt z powodu USA wybuchł również w grupie siedmiu najbogatszych państw świata, czyli G7. Przedstawiciele „siódemki” wysłuchali co prawda prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, ale pokłócili się o projekt rezolucji końcowej. Jak i w ONZ, USA nie chcą, by znalazło się tam słowo „wojna” i potępienie Rosji. Spór nie został jeszcze rozstrzygnięty.

Dodatkowo Donald Trump wyraził życzenie przyjęcia z powrotem Rosji do Grupy – wyrzucono ją z ówczesnej G8 po aneksji Krymu w 2014 roku. Wielka Brytania już oświadczyła, że chyba Putin wróci. To jednak postawi w niezręcznej sytuacji większość członków G7 (nawet Japonię), ponieważ uznają oni jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego, a będą musieli siedzieć przy jednym stole z osobą ściganą listem gończym MTK.

Członkowie ONZ – zarówno Zgromadzenia Ogólnego, jak i Rady Bezpieczeństwa – głosowali nad aż trzema projektami rezolucji w trzecią rocznicę napaści Rosji na Ukrainę. Jedna była ukraińska, a dwie – amerykańskie.

Stany Zjednoczone głosowały przeciw ukraińskiemu projektowi, który nazywał wojnę wojną i domagał się poszanowania integralności terytorialnej ofiary agresji. Ale w końcu same znalazły się w dziwacznej sytuacji, wstrzymując się od głosu nad własnym projektem.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Waszyngton mówi Muskowi "nie!"
Polityka
Podcast „Rzecz w tym”: Rosja, jak każde imperium, upadnie
Polityka
Wielka Brytania wyda więcej na obronność, a mniej - na pomoc międzynarodową
Polityka
Europa ratuje Ukrainę przed Donaldem Trumpem
Polityka
Europejscy przywódcy w Kijowie. Czy Ukraina przetrwa bez USA?