Syryjski obrońca praw człowieka: Najpierw stabilizacja, wybory za kilka lat

Oceniam na podstawie czynów, faktów, a nie oczekiwań. To, co widzę od obalenia reżimu Baszara Asada, oceniam pozytywnie – mówi Anwar al-Bunni, szef syryjskiego Centrum Studiów i Badań Prawnych w Berlinie.

Publikacja: 10.01.2025 04:42

Anwar Al-Bunni

Anwar Al-Bunni

Foto: PAP/DPA/Michael Kappeler

Na początku grudnia mówił mi pan, że dzień po upadku dyktatora Baszara Asada wróci pan do Damaszku. Nadal jest pan jednak w Berlinie. Nie podoba się panu to, co dzieje się w Syrii po obaleniu reżimu?

Bardzo bym chciał wrócić, ale teraz jeszcze nie mogę, muszę uregulować swoje sprawy jako uchodźcy w Niemczech. Tak, bym mógł tu przyjeżdżać w przyszłości. Jak wszystko załatwię, ruszę do ojczyzny. Zespół naszego syryjskiego Centrum Studiów i Badań Prawnych już zaczął pracę w Damaszku. Wydarzenia polityczne w Syrii przebiegają obiecująco. 

Nowy przywódca Ahmad asz-Szara, wcześniej używający pseudonimu wojennego Abu Mohamed al-Dżawlani, mówi, że na demokrację, na wybory w Syrii trzeba poczekać kilka lat.

Na demokrację nie. Na wybory na pewno tak, muszą być odpowiednio przygotowane. Na to trzeba trzech, czterech, nawet pięciu lat. Podobnie na konstytucję. Z tym się zgadzam, tak zresztą zakładałem przed obaleniem Baszara Asada. Trudno teraz myśleć o przeprowadzeniu wyborów. Ludzie potrzebują stabilizacji, jedzenia i prądu. Poza tym tak długo nie mieli szansy na debaty, że jeszcze nie są gotowi do podejmowanie decyzji politycznych. 

Czyli najpierw normalizacja życia, potem polityka?

Przed przeprowadzeniem wyborów trzeba mieć szansę policzyć wyborców. Ludzie muszą mieć stałe miejsce zamieszkania, nie mogą głosować w obozach dla uchodźców czy gdzieś poza granicami kraju, na przykład w Turcji. Poza tym reżim Asada rozdawał obywatelstwo wspierającym go Irańczykom, Afgańczykom czy Libańczykom, nie wiadomo, co z tym zrobić, oni mogą mieć wpływ na wynik wyborów. Rozwiązanie tych wszystkich spraw wymaga czasu.

Czytaj więcej

Kto stanął w kolejce do nowego władcy Syrii? Nowe rozdanie na Bliskim Wschodzie

Pana Centrum przygotowało projekt konstytucji. Może być wykorzystany przez nowe władze?

Projekt jest ogólnie dostępny, opublikowaliśmy go w internecie. Próbujemy go prezentować w Damaszku, odbyło się tam już pierwsze spotkanie. Będziemy wyczulali ludzi na znaczenie nowej konstytucji, to nasze zadanie. 

Czy Asz-Szara i jego ugrupowanie Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) wiedzą o tym projekcie konstytucji? 

„Trudno teraz myśleć o przeprowadzeniu wyborów. Ludzie potrzebują stabilizacji, jedzenia i prądu. Poza tym tak długo nie mieli szansy na debaty, że jeszcze nie są gotowi do podejmowanie decyzji politycznych” 

Wiedzą. Przyjmowanie konstytucji to jednak długi proces, w tym przekonywanie Syryjczyków. Bo to oni będą głosować. 

Ten projekt przewiduje podział Syrii na sześć regionów.

Przewiduje federalizację Syrii. 

Asz-Szara powiedział, że jest przeciw uczynieniu z Syrii państwa federalnego.

Jest przeciw. Ale to nie on będzie o tym decydował, lecz Syryjczycy.

Czy na razie to Asz-Szara podejmuje wszystkie decyzje, ewentualnie z innymi liderami HTS? Czy też dzieli się odpowiedzialnością z innymi siłami politycznymi?

Nie wiem, czy on sam, czy kierownictwo HTS. Nie znam zasad panujących w nowym rządzie. Ale wiem, że dotychczasowe działania władz są dobre. Co nie znaczy, że w społeczeństwie nie ma obaw. Najbardziej niebezpieczne w tej chwili są próby wywierania wpływu na Syrię przez graczy zewnętrznych.

Kogo ma pan na myśli? Turcję, Arabię Saudyjską, innych?

Przede wszystkim Iran, Rosję, Zjednoczone Emiraty Arabskie. Oraz kryminalne pozostałości reżimu Asada. Wszyscy chcą odgrywać ważną rolę. Nie możemy pozwolić, by powtórzyło się to, co stało się w Libii i Sudanie. Nie możemy dopuścić do wojny, nie powinniśmy się zajmować wojną z islamistami, lecz odbudową Syrii, zapewnieniem jej bezpieczeństwa, zapewnieniem bezpieczeństwa granic. Potem zajmiemy się zwalczaniem islamistów metodami pokojowymi, broniąc praw człowieka.

Mówi pan to jako syryjski chrześcijanin?

Nie jako chrześcijanin. To zadanie dla wszystkich Syryjczyków. Sami sunnici, stanowiący większość, będą zwalczać radykałów islamskich. Jestem tego pewien, znam Syryjczyków, nie chcą dżihadyzmu, radykalnej ideologii. 

Czytaj więcej

Prof. Jean-Franҫois Colosimo: Syryjscy chrześcijanie nie będą w dobrej sytuacji

W internecie pojawiły się zdjęcia jednego z bliskich współpracowników nowego władcy Asz-Szary, który nadzorował przed laty publiczną egzekucję kobiet.

Znam to zdjęcie. Kiedyś zostanie za to osądzony, teraz jeszcze nie jest na to czas. Priorytetem jest stabilizacja naszego kraju. Nie może być tak jak w Sudanie, gdzie jeden generał walczy z drugim. Nie chcemy wojny domowej, w której dobrze odnajdują się islamscy radykałowie, prześladujący mniejszości. Dla chrześcijan najważniejsza jest odbudowa Syrii, uczynienie z niej spokojnego, bezpiecznego kraju. 

Ma pan zapewne kontakty z liderami chrześcijańskiej mniejszości w Syrii. Co mówią?

Część to, co ja mówię panu. Część wyraża obawy. Ale na razie nie wydarzyło się nic uzasadniającego lęk. Dotychczas chrześcijanie nie mają problemów. Nikt nie przychodzi do nich i niczego nie narzuca ani nie zakazuje. 

Na razie.

Po co myśleć o złych scenariuszach. Jak się chrześcijanom czy jakimkolwiek Syryjczykom zacznie dziać coś złego, to będziemy się sprzeciwiać. Nie dzielę Syryjczyków na chrześcijan, druzów czy sunnitów, nie wyróżniam mniejszości czy większości. Są ludzie, a mnie interesują prawa człowieka. 

Asz-Szara, dawniej dżihadysta, zmienił się na dobre?

Nie wiem, czy się zmienił, czy coś ukrywa, można sobie wyobrażać różne rzeczy, zakładać, że coś złego w przyszłości zrobi. Może tak, ale na razie nie zrobił. Oceniam na podstawie czynów, faktów, a nie oczekiwań. To, co widzę od obalenia reżimu, oceniam pozytywnie. 

Wielu zagranicznych wysłanników odwiedza w ostatnich tygodniach Damaszek. Była wśród nich szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock. Podczas powitania Asz-Szara nie podał jej ręki, co wywołało wiele komentarzy.

Wielu przywódców z krajów muzułmańskich nie podaje ręki kobietom, w tym liderzy Iranu. To nikomu nie przeszkadza. A na Asz-Szarę spadła krytyka. Baszar Asad witał się z kobietami, podając im rękę splamioną krwią setek tysięcy swoich rodaków. Te zbrodnie to był prawdziwy problem. 

Wielu przywódców z krajów muzułmańskich nie podaje ręki kobietom, w tym liderzy Iranu

Czy Syryjczycy mieszkający jak pan w Niemczech zdecydują się na powrót do ojczyzny?

Wielu. Moja córka pojechała do Damaszku, syn się szykuje do wyjazdu. Zespół naszego Centrum, jak mówiłem, już tam pracuje.   

Anwar al-Bunni (rocznik 1959), syryjski prawnik, obrońca praw człowieka. Przed emigracją w 2012 roku do Niemiec, gdzie dostał azyl polityczny, był prześladowany i więziony przez reżim Baszara Asada. Jest szefem syryjskiego Centrum Studiów i Badań Prawnych w Berlinie. Prawosławny chrześcijanin. Al-Bunni rozpoznał na berlińskiej ulicy swojego oprawcę – pułkownika syryjskich służb bezpieczeństwa Anwara Raslana, który zatajając przeszłość, uzyskał azyl w Niemczech. Raslan został w 2022 r. skazany przez sąd w Koblencji na dożywocie za „zbrodnie przeciwko ludzkości". Był to pierwszy na świecie proces syryjskich zbrodniarzy.

Na początku grudnia mówił mi pan, że dzień po upadku dyktatora Baszara Asada wróci pan do Damaszku. Nadal jest pan jednak w Berlinie. Nie podoba się panu to, co dzieje się w Syrii po obaleniu reżimu?

Bardzo bym chciał wrócić, ale teraz jeszcze nie mogę, muszę uregulować swoje sprawy jako uchodźcy w Niemczech. Tak, bym mógł tu przyjeżdżać w przyszłości. Jak wszystko załatwię, ruszę do ojczyzny. Zespół naszego syryjskiego Centrum Studiów i Badań Prawnych już zaczął pracę w Damaszku. Wydarzenia polityczne w Syrii przebiegają obiecująco. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Elon Musk w „wywiadzie” z Alice Weidel: Mocno rekomenduję głosowanie na AfD
Polityka
Donald Trump planuje spotkanie z Władimirem Putinem. „To okropny bałagan”
Polityka
List gończy za Netanjahu. Izba Reprezentantów chce sankcji wobec MTK
Polityka
Bliski Wschód. Donald Trump chce pokoju, grożąc piekłem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Łukaszenko liczy na przychylność Trumpa. Uwolni więźniów politycznych?