Chorwacja po pierwszej turze wyborów: Kto jest nazwany „ukraińskim agentem”, a kto „pudlem Putina”?

Najpopularniejszy i najbardziej kontrowersyjny polityk kraju, urzędujący szef państwa Zoran Milanovic, zdobył najwięcej głosów w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Chorwacji. Ale mimo to będzie musiał walczyć o reelekcję w drugiej turze 12 stycznia.

Publikacja: 30.12.2024 18:51

Zoran Milanovic

Zoran Milanovic

Foto: DAMIR SENCAR / AFP

– Bez triumfalizmu, stójmy twardo na ziemi. Musimy nadal walczyć. To się nie skończy, dopóki się nie skończy – podsumował Milanovic swój wynik. A zabrakło mu 1 pkt proc. do wygranej w pierwszej turze.

Jego głównym przeciwnikiem był i pozostanie pediatra, były minister szkolnictwa Dragan Primorac, ale zdobył o połowę mniej głosów.

Obaj przeciwnicy reprezentują dwie główne siły polityczne Chorwacji: Milanovic socjaldemokratów, a Primorac konserwatywną Chorwacką Wspólnotę Demokratyczną (HDZ). I obaj ze wszelkich sił starali się wyglądać na kandydatów niezależnych, unikając partyjnego poparcia.

Zoran Milanovic i Dragan Primorac – dwaj faworyci drugiej tury

HDZ rządzi w kraju, choć nie ma większości w parlamencie wybranym wiosną w przedterminowych wyborach. Rząd wstrząsany jest cały czas aferami korupcyjnymi. Najnowsza wybuchła już w grudniu, gdy pod zarzutem korupcji aresztowano ministra zdrowia. Od początku dekady co najmniej kilkudziesięciu ministrów HDZ musiało ustąpić z powodu podobnych zarzutów lub podejrzeń.

Czytaj więcej

Chorwacja na szarej liście FATF

Nic dziwnego, że Primorac starał się, by nie łączono go z konserwatystami, choć sam cieszy się nieposzlakowaną opinią.

Prezydent Milanovic z kolei utrzymywał dystans od socjaldemokratów, ponieważ to on, a nie jego partia cieszy się w kraju popularnością. Przede wszystkim ze względu na styl działań i wypowiedzi: bezpośrednie, a czasem wręcz brutalne wobec przeciwników politycznych.

– Złamał kilka razy konstytucję, odmawia współpracy z rządem i parlamentem, ignoruje wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Jego sędziów zresztą nazywał „namolnymi muchami stajennymi” czy wręcz „gangsterami” – w rozmowie z Deutsche Welle opisuje niepowtarzalny styl prezydenta chorwacki politolog Zarko Puhowski.

W czasie ostatnich przedterminowych wyborów parlamentarnych sam siebie zgłosił siebie jako głównego kandydata socjaldemokratów, choć prezydentowi nie wolno łączyć najwyższego urzędu z żadnymi innymi. Wtedy jednak – łamiąc konstytucję – Milanovic starał się odebrać większość parlamentarną rządzącej HDZ, co mu się udało.

Prezydent nazwał premiera „ukraińskim agentem”, w odpowiedzi zaś usłyszał, że jest „pudlem Putina”.

Polityczne życie kraju – niezależnie do inflacji, braku rąk do pracy czy stagnacji gospodarczej – zdominowane jest przez słowne pojedynki prezydenta z przedstawicielami konserwatystów, przede wszystkim premierem Andrejem Plenkovicem. W czasie kampanii prezydenckiej doprowadziło to do tego, że szef rządu ostrzegał, iż „Milanovic ciągnie nas na wschód”.

„Trumpizm” na Chorwacji jak w USA i na Węgrzech

Wcześniej prezydent nazwał premiera „ukraińskim agentem”, w odpowiedzi zaś usłyszał, że jest „pudlem Putina”. Najsilniej zarysowane różnice między rządem a prezydentem dotyczą polityki zagranicznej, w tym stosunku do rosyjskiego najazdu na Ukrainę. Ponieważ jesienią zaczęły się w Europie (także w Chorwacji) dyskusje o ewentualnym zawieszeniu broni, dlatego te sprawy dość niespodziewanie znalazły się w centrum uwagi w kampanii wyborczej.

Prezydent – mimo że potępił rosyjski atak – gwałtownie sprzeciwia się udzielaniu Ukrainie pomocy przez NATO i UE. Doprowadził do tego, że Chorwacja jest drugim po Węgrzech krajem sojuszu, który odmówił szkolenia ukraińskich żołnierzy. Milanovic wyśmiał też pomysł wysłania wojsk NATO do Ukrainy. – Ani jeden chorwacki żołnierz nie będzie ginął w cudzych wojnach – zapowiedział.

Premier natychmiast odpowiedział, że prezydent „niszczy autorytet Chorwacji”. – Nasze miejsce jest na Zachodzie, a nie na Wschodzie – mówił.

Czytaj więcej

Prezydent Chorwacji chce zablokowania przyłączenia Szwecji i Finlandii do NATO

– Milanovic w ogóle nie ma żadnego programu, on sam jest programem. Uprawia rodzaj trumpizmu – wyjaśnia politolog Puhovski.

Przy tym Milanovic atakuje też ostro unijną biurokrację, ale i krajową skrajną prawicę, przy okazji zrównując Ukrainę z faszystowskim państwem chorwackich ustaszy z czasów II wojny światowej.

– Prezydent stara się wyglądać na prostolinijnego człowieka, głoszącego proste idee, nie przebierając przy tym w słowach. Ludziom się to podoba: taki twardy facet. Takie procesy widzimy też na Węgrzech czy w Stanach Zjednoczonych – mówi Puhovski.

Polityka
Trump nie wygra z Meksykiem
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Polityka
Konrad Kobielewski: Kanada powinna przyjąć strategię „Canada First”, stając się supermocarstwem energetycznym
Polityka
Ukraina udostępni surowce Stanom Zjednoczonym? Wołodymyr Zełenski odpowiada
Polityka
„Podróżujący LGB” zamiast „podróżujący LGBT”. Zmiany na stronach rządowych USA
Polityka
Biden podpisał kontrakt z agencją talentów. Współpracowali z nią Obama i Clinton