Prof. Andrzej Nowak: Jeśli wspierany przez PiS kandydat nie wygra wyborów, Jarosław Kaczyński powinien odejść

– Przede wszystkim powinien trzymać się tego, co zapowiedział, a więc idei zakończenia wojny polsko-polskiej, dlatego słowa o „genie polskości” nie powinny się powtórzyć – mówi prof. Andrzej Nowak. Historyk zarekomendował w krakowskim „Sokole” kandydaturę dr. Karola Nawrockiego, którą popiera PiS.

Aktualizacja: 02.12.2024 06:21 Publikacja: 02.12.2024 04:30

Prof. Andrzej Nowak: Jeśli wspierany przez PiS kandydat nie wygra wyborów, Jarosław Kaczyński powinien odejść

Foto: Mateusz Bednarz_Biały Kruk

„Jest czymś naturalnym, że historycy różnią się w interpretacjach przeszłości, jak i ocenach dnia dzisiejszego, co dotyczy także obu niżej podpisanych. Tak samo muzea historyczne, w Polsce i innych krajach, przedstawiają różnorodne wizje przeszłości. Żaden z nas nie zaprojektowałby wystawy Muzeum II Wojny Światowej dokładnie tak, jak ona wygląda dzisiaj. Obaj uznajemy jednak, że wystawa oddaje zarówno prawdę historyczną w wymiarze ogólnego obrazu wojny, jak i szczególne miejsce w niej Polski. Jesteśmy zgodni, że Muzeum II Wojny Światowej, w jego obecnej formie, stwarzałoby wyjątkową szansę dla Polaków, by dowiadywali się o wojnie poza Polską, a dla zagranicznych zwiedzających poznawania polskiej historii (…). Pragniemy wyrazić naszą wspólną nadzieję, że Muzeum i jego wystawa zostaną ukończone i otwarte zgodnie z dotychczasowymi planami” – czy pamięta pan ten list?

Oczywiście.

Napisał go pan 13 sierpnia 2016 roku, występując wraz z Timothym Snyderem w obronie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Co się zmieniło przez osiem lat, skoro zgłaszając w krakowskim „Sokole” kandydaturę dr. Karola Nawrockiego, chwalił go pan za wprowadzone tam zmiany?

Kiedy poprosiłem prof. Snydera o wspólne wystąpienie, trwała nagonka, której obiektem była treść wystawy stałej w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, nie mogłem się z tym zgodzić. Gdy tylko ekspozycja została otwarta, zwiedziłem ją i oceniłem jako wartą przemyślenia. Nie zasługiwała na potępienie w czambuł. Jednocześnie dostrzegłem braki, których uzupełnienie nie wydawało mi się trudne. Pominięty został ojciec Maksymilian Kolbe, którego ofiara korespondowała z głównym tematem wystawy, czyli doświadczeniem ludności cywilnej. Podobnie jak rodzina Ulmów, która w tym czasie wchodziła do kanonu historycznego, nie tylko polskiego. Z kolei miejsce poświęcone rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu miało powierzchnię znaczka pocztowego.

Ale to była fotografia obozowa.

Twórcy wystawy stałej przyjęli szokującą postawę, prezentując się jako jej właściciele i upierając przy tym, że nie można w niej zmienić nawet przecinka. To postawa, w obliczu której zmieniłem swoje nastawienie. Nie byłem w tym odosobniony. Protest wobec ich uporu w trwaniu w błędzie (wykluczeniu wspomnianych, symbolicznie ważnych postaci) okazał się masowy. Dyrekcja w osobie prof. Rafała Wnuka, wracając do Muzeum latem tego roku, nie okazała się koncyliacyjna. Emocje społeczne zrozumiał nawet premier Tusk, który zdecydował, że ekspozycja w tych trzech punktach nie może być znowu zmieniana przez nową dyrekcję.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Czego nie rozumieją historycy za plecami Tuska

Proszę sobie wyobrazić, że inna ekipa polityczna zmienia wystawę stałą w Muzeum Historii Polski. Jeśli przyjąć zaś, że minister Piotr Gliński mógł odwoływać dyrektorów instytucji kultury, z którymi się nie zgadzał, bezzasadne są protesty wobec zwolnienia Roberta Kostry.

Tworząc Muzeum II Wojny Światowej, profesor Paweł Machcewicz – w przeciwieństwie do Roberta Kostry, który jest człowiekiem kompromisu – miał gabinet w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pełnił polityczną funkcję doradcy premiera Tuska. Robert Kostro nigdy takiej funkcji politycznej nie pełnił. Dlatego odwołanie go, jako faktycznego założyciela tego Muzeum, po blisko 18 latach, uważam za nieporównany skandal. Jeśli jednak nowa dyrekcja Muzeum Historii Polski zaproponuje kilka zmian, które następnie merytorycznie uzasadni, będę otwarty na dyskusję.

Zdaniem Karola Nawrockiego są „politycy, którzy nie posiadają genu polskości”. Jak ocenia pan te słowa? Padły w debacie z Przemysławem Czarnkiem, którą zorganizował IPN. Zwłaszcza że ceni pan kompromis, a kandydat, którego popiera, deklaruje koniec wojny polsko-polskiej. Arbitralna wypowiedź o „genie polskości” tego nie uwiarygadnia.

Należy właściwie odczytać kolejność zdarzeń. Karol Nawrocki nie był wówczas kandydatem na prezydenta. Słowa padły w ferworze debaty, która rządzi się swoimi prawami: występował w roli historyka, który posługuje się retoryką właściwą publicystom.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie 2025. Kandydaci rywalizują nie tylko ze sobą, ale i z przeszłością

Natomiast występując jako pretendent do objęcia najwyższego urzędu w państwie, zadeklarował, że jego celem jest zakończenie wojny polsko-polskiej: ogłosił program polityczny, z którym startuje, i z tego należy go rozliczyć.

Prezesowi IPN wypada mówić o tym, że osoby, z którymi się nie zgadza, pozbawione są „genu polskości”?

To kiepska metafora i nie powinna paść.

Instytut Pamięci Narodowej ma co robić: 69,8 proc. Niemców uważa, że podczas II wojny światowej wśród sprawców nie było ich przodków. Co przez osiem lat zrobiła z tym prawica?

Moją ogólną ocenę niskiej skuteczności działań rządu PiS w tym obszarze zawarłem w liście otwartym, który opublikowałem w lutym tego roku. Zdania nie zmieniłem. Zgadzam się, że niewiele w tym obszarze osiągnięto. Jednak to Karol Nawrocki pozytywnie zareagował na wniosek, który złożyłem, zasiadając w Kolegium IPN: zostały przeprowadzone szerokie badania polskiej świadomości historycznej. Ich wyniki są przygnębiające – młodym ludziom brakuje podstawowej wiedzy. Instytut Pamięci Narodowej pod kierownictwem doktora Nawrockiego, który rozumie tę potrzebę, poszukuje nowoczesnych narzędzi, by to zmienić.

Z satysfakcją przyjął pan decyzję Jarosława Kaczyńskiego o poparciu Karola Nawrockiego. W ten sposób zakończyły się trwające kilka miesięcy poszukiwania kandydata prawicy w wyborach prezydenckich. Wobec tego nie wzywa pan już prezesa PiS do dymisji? Bo również o tym pisał pan w „Arcanach”.

Moje stanowisko pozostaje niezmienne: jeśli wspierany przez PiS kandydat nie wygra wyborów prezydenckich, Jarosław Kaczyński powinien odejść. Ale, jak podkreśliłem, powtarzając teraz to sformułowanie w jednym z wystąpień publicznych: mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Każda partia powinna służyć Polsce, a nie sobie samej. A skuteczne wsparcie kandydata, który może zapobiec „domknięciu systemu” (to autorytarne z ducha sformułowanie pada z ust polityków KO), jest najważniejszym zadaniem, jakie dla Polski ma do spełnienia opozycja.

Co ma zrobić Karol Nawrocki, jeśli chce wygrać?

Przed PiS, jak i KO, stoi wyzwanie poszerzenia bazy wyborców. Wybory prezydenckie wygrywa się, sięgając dalej niż elektorat partii. Myślę, że Karol Nawrocki ten potencjał posiada.

Czytaj więcej

Polityka historyczna. Bolesna lekcja od Niemiec

Ale zwróci się ku centrum, dla którego nie musi być wiarygodny, czy raczej do elektoratu Konfederacji?

To nie jest kwestia wyboru, bo musi przekonać wyborców w obu grupach. Przede wszystkim powinien trzymać się tego, co zapowiedział, a więc idei zakończenia wojny polsko-polskiej, dlatego słowa o „genie polskości” nie powinny się powtórzyć. Byłoby dobrze, gdyby druga strona zaprzestała brudnej gry, której przykładem jest wypowiedź wicenaczelnego „Gazety Wyborczej”: Bartosz Wieliński, nawiązując do fotografii zwolnionego z IPN historyka Tomasza Greniucha, przypisał wykonany przez niego gest hitlerowskiego pozdrowienia Karolowi Nawrockiemu.

Moje stanowisko pozostaje niezmienne: jeśli wspierany przez PiS kandydat nie wygra wyborów prezydenckich, Jarosław Kaczyński powinien odejść.

prof. Andrzej Nowak

Przyzna pan, że profil wyborcy centrowego i Konfederacji jest zupełnie różny.

Minister Radosław Sikorski w prawyborach dowodził, że gwarantuje poparcie wyborców Konfederacji (swoimi ukłonami w kierunku antyukraińskich nastrojów). Będzie to trudniejsze wyzwanie dla Rafała Trzaskowskiego. To jasne, że o wyborców Konfederacji musi walczyć także PiS. Ale z żadnego głosu nie można zrezygnować.

Skoro tak, to nie bez znaczenia będzie Śląsk. Ku zaskoczeniu prawicy zgodził się pan ze Szczepanem Twardochem w sprawie języka śląskiego. Karol Nawrocki w Raciborzu zadeklarował, że nie podpisałby ustawy, która nada mu status regionalnego.

To suwerenna decyzja prezydenta. Mogę jeszcze raz przedstawić swoje argumenty, polecając choćby moją ostatnią obszerną rozmowę ze Szczepanem Twardochem w książce „Kto pisze naszą historię”. Śląsk oczywiście będzie ważny, ale problem, o którym rozmawiamy, dotyczy grupy nie większej niż 2 proc. jego mieszkańców, więc nie będzie miał kluczowego znaczenia w wyborach.

„Sztuczka” z bezpartyjnym kandydatem na pewno się uda? PiS rezygnuje z własnego szyldu, jakby uznawał, że po ośmiu latach nikomu już nie pomaga.

To, że Karol Nawrocki jest bezpartyjny, jest po prostu faktem. Nie da się tego powiedzieć o Sławomirze Mentzenie i Rafale Trzaskowskim.

Czytaj więcej

Gotowy na wszystko jak cichociemni, trzykrotnie okrążył Ziemię. Kim jest Karol Nawrocki?

Karola Nawrockiego oczywiście popiera PiS, ale lista osób, które opowiadają się za jego kandydaturą, jest szeroka – to nazwiska nierzadko bardzo dalekie od PiS. Poparcie tego właśnie kandydata przez PiS wydaje mi się dlatego racjonalne. Wpływa na moją wciąż pozytywną ocenę politycznych zdolności Jarosława Kaczyńskiego. Pytanie, co będzie dalej?

Jeśli Karolowi Nawrockiemu zależy na IPN, musi liczyć się z tym, że kiedy wygra, nowego prezesa powoła obecna większość rządząca, wobec której jest krytyczny. To prawda, że politycy KO już wcześniej deklarowali likwidację Instytutu, ale czy nie uważa pan, że otrzymują dodatkowy oręż, bo IPN został wciągnięty do kampanii? Poza tym, jak przekonać Polaków, że instytucja ta zajmuje się czymś ważnym, skoro jej szef ma obecnie sporo innych zajęć?

Jedyną przeszkodą na drodze Koalicji Obywatelskiej do likwidacji IPN jest prezydent Andrzej Duda. Jeśli jego następcą zostanie Trzaskowski, będzie to jednoznaczne z końcem IPN. To gra zero-jedynkowa. Kandydatura Karola Nawrockiego, budząca nadzieję, że może wygrać te wybory, jest ostatnią deską ratunku dla Instytutu.


Natomiast odpowiadając na drugą część pani pytania, pragnę poinformować, że w miniony wtorek na posiedzeniu kolegium IPN rozmawialiśmy o tym z prezesem, sygnalizując, że to wrażliwa kwestia. Prezes Nawrocki zadeklarował, że od 8 stycznia uda się na bezpłatny urlop, a teraz korzysta z pojedynczych dni wolnych.

„Jest czymś naturalnym, że historycy różnią się w interpretacjach przeszłości, jak i ocenach dnia dzisiejszego, co dotyczy także obu niżej podpisanych. Tak samo muzea historyczne, w Polsce i innych krajach, przedstawiają różnorodne wizje przeszłości. Żaden z nas nie zaprojektowałby wystawy Muzeum II Wojny Światowej dokładnie tak, jak ona wygląda dzisiaj. Obaj uznajemy jednak, że wystawa oddaje zarówno prawdę historyczną w wymiarze ogólnego obrazu wojny, jak i szczególne miejsce w niej Polski. Jesteśmy zgodni, że Muzeum II Wojny Światowej, w jego obecnej formie, stwarzałoby wyjątkową szansę dla Polaków, by dowiadywali się o wojnie poza Polską, a dla zagranicznych zwiedzających poznawania polskiej historii (…). Pragniemy wyrazić naszą wspólną nadzieję, że Muzeum i jego wystawa zostaną ukończone i otwarte zgodnie z dotychczasowymi planami” – czy pamięta pan ten list?

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: Kogo w wyborach prezydenckich powinna wystawić Lewica? Wyborcy podpowiadają
Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Kto będzie czarnym koniem? Prof. Antoni Dudek wskazał kandydatów
Polityka
Wybory parlamentarne w Rumunii. Exit poll: Wygrywa prounijna socjaldemokracja
Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Sondaż. Kto głosuje na kandydata KO, a kto na kandydata PiS?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Protest przeciw „deprawacji w szkołach”. Na manifestacji kandydat na prezydenta RP
Materiał Promocyjny
Fundusze Europejskie stawiają na transport intermodalny