O wspomnieniach byłej długoletniej kanclerz już od kilku dni jest głośno. W Niemczech i kilku innych krajach zachodnich pojawiły się ich fragmenty, a i sama Angela Merkel udzieliła kilku wywiadów.
Teraz wreszcie można na nie spojrzeć i polskimi oczami, bo dzisiaj, 27 września, ukazuje się w wydawnictwie Znak tłumaczenie książki Angeli Merkel „Wolność” (przełożyły Justyna Sarna i Emilia Skowrońska). Tłumaczenia pojawiają się mniej więcej w tym samym czasie w około 30 krajach.
Niedosyt - to bardzo łagodny komentarz na temat tej całej grubej księgi (prawie 700 stron). Także zawartych w niej wątków polskich. Nimi się zajmę.
Można się było spodziewać, że Angela Merkel więcej miejsca poświęci Polsce i, co mnie szczególnie interesuje, swoim polskim korzeniom. Był czas, gdy w polskich mediach królowało twierdzenie, że lepszego niemieckiego kanclerza dla Polski niż ona już nie będzie. Także dlatego, że miała polskich przodków, a poza tym dzieciństwo i młodość spędziła w NRD, co miało jej dać coś, czego nie mogli mieć dominujący na scenie politycznej Niemcy z Zachodu – zrozumienie dla wrażliwości Europy Środkowo-Wschodniej, która wyrwała się spod moskiewskiej dominacji. I dla stosunku krajów naszego regionu do Rosji.
Czytaj więcej
Friedrich Merz ciągnie partię w prawo, napotykając przy tym gwałtowny opór zwolenników byłej kanclerz. Są w niej nadal w większości.