Reklama
Rozwiń

Donald Trump na finiszu kampanii mówi, że nie powinien był oddawać władzy w 2020 roku (WIDEO)

Poniedziałek jest ostatnim dniem kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA, które odbędą się 5 listopada. Głos w wyborach oddało już, korzystając z możliwości wcześniejszego głosowania, 78 milionów Amerykanów.

Publikacja: 04.11.2024 05:19

Donald Trump przemawia na wiecu w Georgii

Donald Trump przemawia na wiecu w Georgii

Foto: REUTERS/Megan Varner

arb

Jeszcze przed dniem wyborów liczba oddanych w nich głosów zbliża się do połowy liczby głosów oddanych w 2020 roku (wówczas zagłosowało 160 mln osób). Frekwencja w amerykańskich wyborach z 2020 roku była najwyższa od ponad 100 lat.

W niedzielę Kamala Harris, kandydatka Partii Demokratycznej na prezydenta, walczyła o głosy w Michigan, a Donald Trump wystąpił na serii wieców w Pensylwanii, Georgii i Karolinie Północnej.

We wtorek stawką wyborów będzie nie tylko to, kto obejmie urząd prezydenta – Amerykanie wybiorą też Izbę Reprezentantów (izba niższa parlamentu) i 1/3 składu Senatu. Sondaże wskazują, że Partia Republikańska ma szansę zdobyć większość w Senacie, w którym obecnie większość ma Partia Demokratyczna, z kolei Partia Demokratyczna może odebrać Partii Republikańskiej większość w Izbie Reprezentantów.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Czego w porę nie zrozumiała Kamala Harris, a zrozumiał w Polsce Donald Tusk

Kamala Harris obiecuje Amerykanom pochodzenia arabskiego, że zakończy wojnę w Strefie Gazy

- Za dwa dni będziemy mieć moc zdecydowania o losie naszego kraju na pokolenia – mówiła Harris przemawiając do parafian w kościele w Detroit. - Musimy działać. Nie wystarczy się tylko modlić, nie wystarczy tylko mówić - dodała zachęcając do głosowania w wyborach.

Z kolei na wiecu w East Lansing kandydatka Partii Demokratycznej zwróciła się do 200 tys. Amerykanów pochodzenia arabskiego, którzy mieszkają w stanie Michigan. - Ten rok był trudny biorąc pod uwagę skalę śmierci i zniszczenia w Gazie i biorąc pod uwagę cywilne ofiary i przesiedlenia w Libanie (...). Jako prezydent zrobię wszystko co w mojej mocy, by zakończyć wojnę w Gazie – zapowiedziała Harris.

Wielu amerykańskich muzułmanów i Amerykanów arabskiego pochodzenia krytykuje wsparcie, jakiego administracja Joe Bidena udziela Izraelowi prowadzącemu od ponad roku wojnę w Strefie Gazy, a od 1 października – operację lądową w Libanie. Rozczarowanie działaniami USA w tym zakresie sprawia, że wśród przedstawicieli tych społeczności pojawiają się apele, by w wyborach prezydenckich głosować na kandydatów innych niż Trump i Harris – np. na kandydatkę amerykańskich Zielonych Jill Stein.

Donald Trump twierdzi, że Stanom Zjednoczonym grozi powtórka z Wielkiego Kryzysu. Mówi o ludziach skaczących z okien

Tymczasem Trump wziął w niedzielę udział w trzech wiecach, w czasie których często rezygnował z korzystania z telepromptera i modyfikował przygotowane wcześniej przemówienia. Partię Demokratyczną nazwał „demoniczną”, kpił z prezydenta USA Joe Bidena, mówił też o inflacji wskazując m.in. na wysoką cenę jabłek.

Czytaj więcej

Śmieciowa wojna na słowa. Po raz pierwszy Kamala Harris musiała się zdystansować od Joe Bidena

Nawiązując do zamachu na jego życie, do którego doszło latem w czasie wiecu w Butler, w Pensylwanii, Trump stwierdził, że „aby go dorwać” zamachowiec musiałby „strzelać przez” przedstawicieli mediów (Trump użył tu określenia fake news – fałszywe informacje. Były prezydent wielokrotnie określał tym terminem przedstawicieli mediów głównego nurtu – red.). - I nie przeszkadza mi to – dodał były amerykański prezydent, który wcześniej wielokrotnie krytykował media za sprzyjanie jego rywalce. Rzecznik sztabu wyborczego Trumpa Steven Cheung wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że słowa kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta nie były wymierzone w przedstawicieli mediów, ale w „groźby wobec niego, które są spowodowane niebezpieczną retoryką demokratów”.

Przemawiając na wiecach w Karolinie Północnej, a potem w Georgii, Trump przekonywał, że Stany Zjednoczone są „państwem w stanie upadku” i ostrzegał, że USA grozi powtórka z Wielkiego Kryzysu z 1929 roku, a ludzie znów „będą wyskakiwać z okien budynków” (w związku z krachem na amerykańskiej giełdzie w 1929 roku wiele osób w taki sposób odebrało sobie życie – red.). Trump mówił też, że kampania jego rywalki jest napędzana „nienawiścią i demonizacją”.

Na wiecu w Pensylwanii Trump stwierdził, że w 2020 roku, po przegranych wyborach prezydenckich (Trump od lat twierdzi, nie przedstawiając na to żadnych dowodów, że w rzeczywistości wygrał te wybory), nie powinien był przekazywać władzy. - Mieliśmy najbezpieczniejszą granicę w historii naszego kraju w dniu, w którym odszedłem (z urzędu). Nie powinienem był odchodzić. (...) ponieważ szło nam tak dobrze – stwierdził.

Liczba elektorów wybierających prezydenta USA w listopadowych wyborach prezydenckich w poszczególnyc

Liczba elektorów wybierających prezydenta USA w listopadowych wyborach prezydenckich w poszczególnych stanach

Foto: PAP

Trump apelował też, by wyniki wyborów prezydenckich w USA zostały ogłoszone w wyborczą noc, mimo że urzędnicy z wielu stanów zwracają uwagę, że może minąć kilka dni, nim w ich stanach będą znane ostateczne wyniki głosowania. Demokraci zarzucają Trumpowi i jego otoczeniu chęć przedwczesnego ogłoszenia zwycięstwa w wyborach.

Polityka
Viktor Orbán podsumował rok: Putin uczciwym partnerem, Netanjahu - dobrym przyjacielem
Polityka
Koniec seminarium duchownego w Pińsku. Brak powołań czy kolejny cios w Kościół katolicki?
Polityka
Imigracyjny problem USA. Donald Trump chce pobić wynik Baracka Obamy
Polityka
Czwarty tydzień protestów w Gruzji. Fala demonstracji nie ustaje
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Polityka
USA: 37 więźniów uniknie kary śmierci. Tak zdecydował Joe Biden
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku