Jan Nowina-Witkowski: Nieoczekiwany kłopot PiS przed wyborami prezydenckimi

Chaos prezydencki na Nowogrodzkiej trwa. Prawybory w PiS pogrzebane. Skąd ta nagła zmiana? Kto ma obecnie w PiS największe szanse, aby wygrać wybory prezydenckie – Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki czy jeszcze ktoś inny?

Publikacja: 30.10.2024 04:49

Siedziba Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie

Siedziba Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie

Foto: Adobe Stock

Kolejny tydzień i kolejny prezydencki zwrot akcji w obozie PiS. W poprzedni weekend wchodziliśmy z doniesieniami o planowanych prawyborach w PiS oraz konkretną listą kandydatów na kandydata PiS do pałacu. Wiele zdołano powiedzieć i o prawyborach, i o tych kandydatach. Cóż z tego! Kolejny już weekend otworzyły informacje zgoła odmienne. Oto projekt prawyborów wyrzucono do kosza, a na faworyta partyjnej nominacji wysunął się Przemysław Czarnek, którego jeszcze tydzień wcześniej na tej liście w ogóle nie było. Skąd ta nagła zmiana?

Tajemnicza rezygnacja Kaczyńskiego z prawyborczego win–win

Pomysł prawyborów wydawał się świetnym rozwiązaniem dla Kaczyńskiego. Zrzucając na masyw partyjny odpowiedzialność wyboru kandydata w wyjątkowo niepewnych wyborach prezydenckich, w razie jego porażki wyborczej prezes mógłby rozłożyć ręce i stwierdzić: „Cóż począć? Sami go chcieliście”. Zachowałby przy tym i tak sporą kontrolę. To Kaczyński zatwierdziłby listę kandydatów startujących w prawyborach. Nadto sam mógłby tymi prawyborami posterować. Prawybory zatem wydawały się być czystym „win–win”. A jednak w PiS zdecydowano się je prędko pogrzebać.

Równolegle nowym faworytem w konkursie na kandydata PiS nagle został Przemysław Czarnek. Jego kandydatura i zabicie pomysłu prawyborów dziwnie zbiegły się w czasie. Tak dziwnie, że decyzja o anulowaniu prawyborów wygląda niemalże jak gwałtowna reakcja Nowogrodzkiej na tę kandydaturę.

Przemysław Czarnek: drugi po Kaczyńskim w PiS?

Jeśli tak było istotnie, to pojawia się kilka ciekawych znaków zapytania. Czyżby Kaczyński nie chciał kandydatury Czarnka? A jeśli jej sprzyja, to może nie chciał dawać mu okazji do ukazania swojej niezwykle silnej pozycji w PiS poprzez prawybory? Czyżby Kaczyński się bał, że przytłaczające zwycięstwo prawyborcze Czarnka wyłoni mu poważnego konkurenta do władzy nad PiS?

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Nowy sondaż i pierwsze efekty ziobroczarnkizacji PiS

Najnowsze zdarzenia sugerują nam na pewno jedno: Przemysław Czarnek ma obecnie najsilniejszą po Kaczyńskim pozycję w PiS. Jest tak silny, że chyba wręcz niebezpiecznie silny dla samego prezesa. A to jednak bardzo dużo. Na Czarnka zatem można dzisiaj z pewnością wskazywać jako na tego, kto ma największe szanse zastąpić Kaczyńskiego.

Oczywiście jego start w wyborach prezydenckich znacznie wzmocni jego pozycję w grze o sukcesję na Nowogrodzkiej. Udałoby mu się wówczas to, o czym marzył Morawiecki i czego być może chciał Kaczyński dla Błaszczaka, a więc wytyczenie sobie otwartej drogi do przejęcia sterów nad partią po nieuchronnym odejściu prezesa. Spójrzmy jednak na kwestię w tej sprawie „wtórną”: jakie byłyby jego szanse na Pałac Prezydencki?

Czarnek kolubryna: czy Trump ma szanse nad Wisłą?

Liczni zwolennicy Czarnka przedstawiają jego kandydaturę jako polską odpowiedź na Trumpa. Oto człowiek charyzmatyczny i agresywny, ostro i bezkompromisowo punktujący koalicję Tuska. PiS potrzebny jest kandydat tożsamościowy i polaryzujący, taki jak Trump – głoszą stronnicy Czarnka. Przy tym założeniu jego wyrazistość i radykalizm to atuty, a nie wady. Kandydatura Czarnka to wystawienie przez partię najcięższych dział. To swoista kolubryna PiS. Nie tyle pod względem fizycznym, ile retorycznym. Istotnie posiada on znacznie więcej charyzmy i zdolności niż ten ulubiony aparatczyk partyjny prezesa, Błaszczak. Były szef MON z trudem posługuje się innym językiem niż nużącym językiem komunikatów partyjnych. Czarnek tymczasem mówi ostro i efektownie, a w swej narracji często idzie dalej niż Nowogrodzka. Ma także znacznie większe szanse, aby przekonać do siebie elektorat Konfederacji.

Czytaj więcej

Poseł PiS mówi kto wygrałby prawybory prezydenckie w jego partii

Spośród trzech pretendentów do schedy po Kaczyńskim, a więc Morawieckiego, Błaszczaka i Czarnka, kandydatura tego ostatniego wydaje się zatem najbardziej przekonująca. Ale czy to starczy, aby wygrać wybory? Otóż wystawienie Czarnka oznacza z góry wyrzeczenie się głosów centrum. A Polska to nie USA, gdzie zwycięzca w poszczególnym stanie zgarnia całą pulę głosów elektorskich. W Polsce zwycięża się wybory głosami centrum. Trzecia Droga zdobyła ich znaczną część 15 października i właśnie tak obecnemu obozowi rządzącemu udało się przejąć władzę. Radykalny Czarnek głosów centrum nie zdobędzie. Gorzej: jego polaryzująca kandydatura zadziałałaby na wyborców drugiej strony niczym płachta na byka. Wywołałaby kolejne wyborcze pospolite ruszenie, a więc skutkowałaby znów gigantyczną frekwencją. W to graj Tuskowi i jego sojusznikom. Postawienie na Czarnka zatem to olbrzymie ryzyko dla Nowogrodzkiej. Chyba zbyt duże. Startując, Czarnek osobiście wiele zyska. Obóz rządzący także. PiS natomiast najpewniej by stracił.

Młode wilki na podbój centrum

Czy PiS jest jednak w ogóle zdolny, aby ruszyć po kluczowe w wyborach głosy centrum? Dzisiaj ciężko stwierdzić, ale chyba stąd usilne poszukiwania Andrzeja Dudy 2.0. Takiego kandydata wyłaniano według klucza: młody, z drugiego szeregu, mniej znany i mniej uwikłany w pisowską ośmiolatkę. Wykluły się z tego trzy młode wilki PiS, które wciąż pozostają w grze o nominację Nowogrodzkiej: Karol Nawrocki, Marcin Przydacz i Tobiasz Bocheński.

Czytaj więcej

Migalski: Prawybory prezydenckie w PiS dowodem niewiary Kaczyńskiego w zwycięstwo

Najmocniejsze szanse spośród tej trójki wciąż ma Karol Nawrocki. Chociaż powiązany z PiS od dawna, to nie posiada legitymacji partyjnej. Tym od razu punktuje w kontekście walki o elektorat niepisowski. Co oprócz tego wyróżnia prezesa IPN-u? Na pewno to gorący patriota o silnej świadomości historycznej i tożsamościowej, przywiązany do prawicowej i niepodległościowej wizji polskiej historii, a także do roli instytucji państwowych w kreowaniu tej wizji w kraju i na świecie. W świetle ostatnich głośnych przetasowań w polskich instytucjach kultury jego głos mógłby mocno wybrzmieć. Nawrocki to także typ macho. Dużo boksuje. Ten profil wysportowanego, aktywnego patrioty mógłby przemówić do wyobraźni Polaków. Zwłaszcza jeśli jego głównym przeciwnikiem będzie lewicowy i bezczynny Trzaskowski.

Umiarkowany Nawrocki czy polaryzujący Czarnek?

Czarnek to więc agresywna polaryzacja, znaczna mobilizacja wyborcza przeciwników i wreszcie brak poparcia centrum. Nawrocki – niekoniecznie. Mógłby powalczyć o głosy centrum, a prawą stronę i tak zdoła raczej wygrać, startując przeciw Trzaskowskiemu. Szef IPN oznacza zatem większe szanse na sukces w wyborach niż Czarnek.

Autor jest publicystą i przedsiębiorcą, absolwentem London School of Economics and Political Science

Kolejny tydzień i kolejny prezydencki zwrot akcji w obozie PiS. W poprzedni weekend wchodziliśmy z doniesieniami o planowanych prawyborach w PiS oraz konkretną listą kandydatów na kandydata PiS do pałacu. Wiele zdołano powiedzieć i o prawyborach, i o tych kandydatach. Cóż z tego! Kolejny już weekend otworzyły informacje zgoła odmienne. Oto projekt prawyborów wyrzucono do kosza, a na faworyta partyjnej nominacji wysunął się Przemysław Czarnek, którego jeszcze tydzień wcześniej na tej liście w ogóle nie było. Skąd ta nagła zmiana?

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Gabinet polityczny Donalda Tuska po nowemu. Premierowi nie doradza już 23-latek