Jak Kreml werbuje kolaborantów na Ukrainie? Nowa odsłona wojny

„3000 dolarów za spalony wojskowy samochód”. Rosyjskie służby polują w sieciach m.in. na ukraińskich nastolatków poszukujących szybkiego zarobku. Palą samochody wojskowych i zdradzają pozycję armii ukraińskiej.

Publikacja: 14.10.2024 20:08

Jak Kreml werbuje kolaborantów na Ukrainie? Nowa odsłona wojny

Foto: AFP

Ostatnio funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Kijowie zatrzymali cztery osoby. Wszystkie posiadają ukraińskie paszporty, mieszkają w stolicy. Wśród zatrzymanych znalazło się trzech mężczyzn, karanych wcześniej m.in. za kradzieże. Była w tym gronie też uzależniona od narkotyków kobieta.

Co zrobili? Spalili trzy samochody wojskowe (w tym dwie terenówki). Zrobili zdjęcia i wysłali „sprawozdanie” Rosjanom. Nie zdążyli otrzymać wynagrodzenia, grozi im osiem lat więzienia. O możliwości szybkiego zarobku dowiedzieli się na jednym z kanałów w komunikatorze Telegram (cieszy się największą popularnością nad Dnieprem).

Na zlecenie Rosjan palą wojskowe samochody

Na Zakarpaciu zatrzymany 21-letni Ukrainiec na zlecenie Rosjan spalił wojskowy samochód oraz auto należące do Czerwonego Krzyża. Mieszkaniec Odessy wpadł w ręce SBU, gdyż podpalał wojskowe samochody w kilku ukraińskich miastach. W Dnieprze spłonęła karetka, którą jedna z wolontariuszek szykowała do przekazania na front. W Mikołajowie zatrzymano trzech nastolatków, którzy spalili dwa wojskowe samochody. 

Kilka dni temu mieszkanka obwodu kirowohradzkiego została skazana na sześć lat więzienia, bo za pieniądze od Rosjan spaliła wojskowy samochód. Z kolei w połowie września w Kijowie zatrzymano 16-latka, który udał się do stolicy z obwodu czerkaskiego i podpalił wojskowe auto. Rosjanie obiecali mu za to tysiąc dolarów.

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą dobiega końca. Zachód szuka salomonowego rozwiązania

W ostatnich miesiącach Ukraina przeżyła serię podpaleń wojskowych samochodów i aut należących do pomagających na froncie wolontariuszy. Od początku roku nad Dnieprem odnotowano (dane z września) ponad 260 takich przypadków. W ukraińskiej Prokuraturze Generalnej tłumaczą, że większość sprawców szuka w ten sposób łatwego i szybkiego zarobku, bo werbujące w sieci rosyjskie służby za tego typu działania oferują od 700 do nawet 3000 dolarów.

Doszło nawet do tego, że ukraińska policja ostrzega wojskowych, by jadąc w głąb kraju, np. na przepustkę, pozostawiali samochody na strzeżonych parkingach albo w garażach.

Z kolei w Radzie Najwyższej pojawił się projekt ustawy zaostrzający kary za tego typu przestępstwa, podpalaczom będzie groziło od 10 do 15 lat więzienia. Pomysłodawcą jest deputowany z prezydenckiej frakcji Sługa Narodu Marian Zabłocki. Jak twierdzi, tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy nad Dnieprem spalono 180 samochodów należących do wojskowych. 

FSB poluje na ukraińskich nastolatków w sieci

„Wśród ukraińskich nastolatków szerzy się niebezpieczny trend – współpraca z FSB. Rosyjskie służby specjalne masowo werbują dzieci w celu dywersji w Ukrainie. […] Najczęściej chodzi o podpalanie samochodów wojskowych, instalacji na kolei oraz budynków wojskowych komend uzupełnień” – pisze w swoim portalu ukraińska redakcja Radio Swoboda. Dziennikarze bez problemu znaleźli w Telegramie stronę oferującą „szybkie pieniądze”. Podszywając się pod ukraińskiego nastolatka, nawiązali kontakt z administratorem strony, który szybko przesłał „propozycję pracy”.

Czytaj więcej

Wojna w Ukrainie dobije wolność słowa? Dziennikarze oskarżają Zełenskiego

Za spalenie należącego do wojskowych samochodu oferował 3000 dolarów. Zaproponował też zorganizowanie protestu pod budynkiem dowolnej komendy uzupełnień „przeciwko przymusowej mobilizacji”.

Zapewniał też, że pieniądze w kryptowalucie przeleje tuż po otrzymaniu sprawozdania w postaci nagrania. Z informacji tych wynika, że obecnie ponad 150 ukraińskich podpalaczy za kratami czeka na proces sądowy. Ale to niejedyny problem Ukrainy, z którym muszą się mierzyć tamtejsze służby w czasie trwającej od ponad dwóch lat agresji Rosji

Kolaboranci nad Dnieprem. Kim są i dlaczego pracują dla Rosjan?  

Rosjanie w sieci werbują (często zadłużonych, uzależnionych od hazardu i narkotyków) Ukraińców nie tylko do podpaleń, ale i do wykonania zdjęć ukraińskich obiektów wojskowych i pozycji armii.

Ukraińska Prawda zwraca uwagę na to, że w 2022 roku za kolaborację z Rosjanami nad Dnieprem skazano 272 osoby, a w 2023 roku takich wyroków było już aż prawie 800. Tegorocznych danych na razie brak.

Czytaj więcej

Wołyń. Zbrodnia, niepochowane ofiary i polityka. Jak zachowa się Ukraina?

Ukraińskie służby ostrzegają, że Rosjanie „wyłapują” potencjalnych kolaborantów w popularnych sieciach społecznościowych oraz na YouTube. Chodzi o Ukraińców, którzy zamieszczają prokremlowskie wpisy w komentarzach.

W ten sposób w ręce rosyjskich służb wpadło rodzeństwo (brat z siostrą) z obwodu charkowskiego. Obserwowali ruch pociągów z ładunkami wojskowymi oraz informowali Rosjan o miejscach stacjonowania ukraińskich sił. Na początku października zostali skazani na 15 lat więzienia.

Ukraiński psycholog: To odklejeni ludzie, często uzależnieni od narkotyków

- Mimo, że wojna trwa już trzeci rok, jest jakiś niewielki odsetek ukraińskiego społeczeństwa, jakieś 1-2 proc, który zupełnie nie rozumie, co się dzieje. To często całkiem odklejeni ludzie, nie pojmują rzeczywistości. I często są uzależnieni od narkotyków i innych używek. Łapią się więc różnych możliwości. A to dla nich łatwa droga do szybkich pieniędzy, których w ostatecznym rozrachunku pewnie i tak nie dostaną – mówi „Rzeczpospolitej” Wadym Wasiutyński, znany ukraiński psycholog społeczny z Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych.

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. SBU zatrzymała pod Kijowem kolaborantów, którzy zbierali i grzebali szczątki Rosjan

- Mówimy o ludziach, którym obca jest świadomość narodowa i postawa obywatelska, nie liczą się z zagrożeniami wynikającymi z tego typu działań – dodaje.

Ostatnio funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Kijowie zatrzymali cztery osoby. Wszystkie posiadają ukraińskie paszporty, mieszkają w stolicy. Wśród zatrzymanych znalazło się trzech mężczyzn, karanych wcześniej m.in. za kradzieże. Była w tym gronie też uzależniona od narkotyków kobieta.

Co zrobili? Spalili trzy samochody wojskowe (w tym dwie terenówki). Zrobili zdjęcia i wysłali „sprawozdanie” Rosjanom. Nie zdążyli otrzymać wynagrodzenia, grozi im osiem lat więzienia. O możliwości szybkiego zarobku dowiedzieli się na jednym z kanałów w komunikatorze Telegram (cieszy się największą popularnością nad Dnieprem).

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Afganistan. Talibowie wprowadzają kolejne restrykcje. Dotkną nawet jadłospisy
Polityka
Litwa: Jak stworzyć rząd bez „faszystów” i odwiecznych przeciwników
Polityka
W pobliżu wiecu Donalda Trumpa zatrzymano uzbrojonego mężczyznę. Usłyszał zarzuty
Polityka
Tim Walz chciał z tym skończyć. Ale elektorzy decydują i będą decydować