Wybory prezydenckie w USA: Harris czy Trump. Jak zagłosuje amerykańska Polonia?

Trudno jest zabiegać o głosy Polaków w USA, bo nie mają oni jednorodnych preferencji politycznych.

Publikacja: 25.09.2024 05:54

Wizyta polskiej pary prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Uroczystość odsłonięcia Pomnika Solidarn

Wizyta polskiej pary prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Uroczystość odsłonięcia Pomnika Solidarności na cmentarzu przy Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii.

Foto: PAP/Leszek Szymański

Podczas pierwszej – i prawdopodobnie ostatniej – debaty prezydenckiej miało miejsce rzadkie jak na amerykańską politykę zdarzenie: jeden z kandydatów napomknął o Polonii amerykańskiej. Mowa oczywiście o Kamali Harris, która wspomniała o „800 tysiącach Amerykanów polskiego pochodzenia w Pensylwanii” (gdzie odbywała się debata), nawiązując w ten sposób do Polski, NATO i stosunku Donalda Trumpa do Władimira Putina. Czy walka o głosy Polonii ma sens? I jakie właściwie są preferencje wyborcze tej grupy?

Czytaj więcej

Donald Trump na fali. Gdzie zyskuje przewagę?

Stereotypy o Polakach

W Polsce wiedza o Polonii jest dosyć nikła i zdominowana przez stereotypy o wąsatym „Januszu” w skórzanej kurtce, który pracuje na budowie, mieszka w polskiej dzielnicy i nie mówi po angielsku, chociaż w USA przebywa od 30 lat. Ostatnimi czasy więcej mówi się też o Polonii jako o prawicowym, żelaznym elektoracie Prawa i Sprawiedliwości.

Jest też stereotyp, który przedstawia obraz przedstawiciela Polonii jako Amerykanina polskiego pochodzenia, który chętnie je pierogi i kiełbasę, najchętniej przy grającej w radiu polce. Lubi też tańce ludowe, a jedyne, co potrafi powiedzieć po polsku, to „d… jaś”. Takie stereotypy są nie tylko krzywdzące dla Polonii, ale również mijają się z prawdą, bo to duża, zróżnicowana i fascynująca grupa społeczna.

Niestety, jest bardzo mało rzetelnych badań dotyczących tej społeczności, bo wraz z końcem emigracji solidarnościowej w latach 80. poprzedniego wieku amerykańscy badacze skoncentrowali się na zrozumieniu nowych grup imigranckich, takich jak Latynosi czy Hindusi. A Polonia została po prostu „biała”, tak jak to wcześniej stało się z przybyszami z Włoch czy Irlandii.

Aby załatać tę lukę, wraz z Instytutem Piast w Michigan od 15 lat prowadzę badania nad Polonią i jej preferencjami wyborczymi, tożsamością oraz stosunkiem do Polski. Ostatnie badanie zostało przeprowadzone w 2020 roku podczas wyborów prezydenckich, na próbie 1781 osób polskiego pochodzenia mieszkających w USA. Obraz, jaki wyłania się z tych badań, pokazuje, jak bardzo Polonia różni się od stereotypów.

Ilu Polaków mieszka w USA?

Zacząć warto od tego, jak duża jest Polonia w USA. Najdokładniejsze dane posiada federalne Biuro Spisu Ludności. Według tych szacunków w USA polskie korzenie ma prawie 9 milionów osób, czyli niespełna 3 proc. populacji Stanów Zjednoczonych. Warto pamiętać, że nie mówimy tu o imigrantach lub ich dzieciach. W tę liczb 9 milionów wchodzi i emigrant z Polski, i dziecko emigranta, ale również osoba, której prababcia przybyła do USA z Polski i ta osoba w jakiś sposób czuje z Polską i Polonią związek. Warto pamiętać, że ludzi urodzonych w Polsce mieszka w Stanach ok. pół miliona. Zatem trudno o tych 9 milionach mówić jako o jednej Polonii, a bardziej jako o wielu Poloniach.

Kamala Harris w debacie wspomniała o Polonii w Pensylwanii, gdzie takie korzenie ma prawie 800 tysięcy mieszkańców stanu. To jeden z najbardziej „polskich” stanów, po Nowym Jorku (stolicą jest oczywiście dzielnica Nowego Jorku – Greenpoint), Illinois (gdzie prym wiedzie Chicago i jego obrzeża) oraz Michigan. Po Pensylwanii w rankingu „polskości” jest Wisconsin i New Jersey. W każdym z tych stanów mamy jednak do czynienia z zupełnie inną społecznością polonijną. W Illinois jest najwięcej osób urodzonych w Polsce i ponad jedna piąta tamtejszej Polonii mówi w domu po polsku. W Nowym Jorku i sąsiadującym z nim New Jersey Polonia ma podobny profil. Ale już w Michigan, Pensylwanii czy Wisconsin zdecydowana większość to „polscy Amerykanie” (Polish Americans), a nie Polacy. W tamtych stanach jest mniej emigrantów i ich dzieci, a więcej ludzi, którzy mają polskie korzenie.

Czy Polacy w USA potrafią wskazać Polskę na mapie?

Często słyszy się zarzut: „co to za Polonia, skoro ci, którzy się do niej przyznają, nawet nie potrafią pokazać Polski na mapie”. Postanowiłem w swoich badaniach sprawdzić tę tezę. Zdecydowana większość badanych (92 proc.) potrafi wskazać Polskę na mapie Europy. Patrząc tylko na ludzi urodzonych w USA, ta liczba spada, ale nadal jest to olbrzymia większość (87 proc.). Prawie wszyscy uczestnicy badania (96 proc.) potrafili też wskazać na Warszawę jako stolicę Polski. Wśród Polonii urodzonej w USA jest to 93 proc. Polonia wie również, że polską walutą jest złoty (93 proc., w tym 88 proc. wśród osób urodzonych w USA). Tak więc chociaż istnieją różnice pomiędzy Polonią urodzoną w Polsce a w USA, społeczność polonijna posiada (bardzo) podstawową wiedzę o Polsce. Zatem stereotyp o Polonii niewiedzącej o Polsce zupełnie nic jest w większości mitem.

Również dane Biura Spisu Ludności obalają kilka stereotypów o Polonii. Jeśli chodzi o dochody, jej przedstawiciele są zamożniejsi niż statystyczny Amerykanin. I nie jest to jakiś nowy trend. Już w latach 60. statystyczny polonijny dom był o 12 proc. zamożniejszy od statystycznego amerykańskiego gospodarstwa domowego. Dane Biura Spisu Ludności pokazują również, że Polonia jest lepiej wykształcona od statystycznego Amerykanina. To też jest stały trend od dziesiątek lat. Amerykańskie statystyki rządowe nie mogą nam jednak nic powiedzieć o profilu politycznym Polonii. Co zatem pokazują moje badania?

Czytaj więcej

Donald Trump o Wołodymyrze Zełenskim: Najlepszy sprzedawca w historii

Poglądy polityczne amerykańskiej Polonii

Po pierwsze, afiliacje polityczne Polonii są bardzo podobne do amerykańskiego społeczeństwa. Wśród Polonii jest obecnie więcej ludzi identyfikujących się z Partią Demokratyczną (50 proc.) niż z Republikańską (39 proc.), a pozostałe osoby to wyborcy niezależni. Jak te preferencje przekładają się na głosy? Otóż w ostatnich 27 wyborach prezydenckich Polonia poparła zwycięzcę 23 razy (wyjątkami są wybory w 1956, 1968, 1980 i 2016 roku, gdzie większość Polonii poparło kandydatów, którzy przegrali wyścig o prezydenturę).

Przez ostatnie dekady Polonia popierała i republikanów (jak Ronald Reagan czy George Bush), i demokratów (jak Barack Obama czy Bill Clinton), ale bliżej Polonii częściej było do tych ostatnich. Pod koniec XIX wieku logiczną opcją polityczną dla pracujących w fabrykach emigrantów katolików była Partia Demokratyczna. Te więzy były silne i stabilne, bo nawet w latach 20. ubiegłego wieku zdecydowana większość Polonii popierała demokratów (ok. 60 proc.). Ta afiliacja stała się częścią polonijnej tożsamości, tak jak przynależność do związków zawodowych. Po konferencji jałtańskiej wzburzona zdradą Polski przez aliantów Polonia zaczęła zerkać na prawo, a magnesem przyciągającym był antykomunistyczny przekaz Partii Republikańskiej. Polonia poparła więc w wyborach prezydenckich takich republikańskich kandydatów jak Eisenhower, Nixon, Reagan czy Bush.

Obecnie Polonia krytycznie podchodzi do obu opcji politycznych. Prawie połowa badanych deklaruje, że ani demokraci, ani republikanie nie interesują się Polonią i nie traktują tej grupy poważnie.

Ciekawym wątkiem politycznym w życiu Polonii jest poparcie dla kandydatów niezależnych i tych z mniejszych partii. W wyborach w 1980 roku aż 15 proc. polonijnych głosów zostało oddanych na niezależnego kandydata Johna Andersona z Illinois (który w sumie zdobył 6 proc. z wszystkich głosów). Również w 2016 roku, niezadowoleni z wyboru pomiędzy Hillary Clinton i Donaldem Trumpem, około 12 proc. wyborców z Polonii oddało głos na Gary’ego Johnsona i innych kandydatów mniejszych partii. Ci kandydaci zebrali w sumie niecałe 6 proc. głosów. Element politycznej niezależności jest więc częścią tożsamości polonijnych wyborców.

Jakie wnioski można wyciągnąć z tych badań? W przeciwieństwie do innych grup etnicznych, jak wyborcy czarnoskórzy czy Latynosi, Polonia nie głosuje jako blok. Nie jest więc łatwo zabiegać o jej głosy, bo nie ma czegoś takiego jak jeden głos Polonii. W przeszłości jednoczyły tę grupę różne cele polityczne, takie jak odzyskanie przez Polskę niepodległości, walka o ruch bezwizowy do USA, a nawet zabieganie o włączenie Polski do tarczy antyrakietowej. Podczas kampanii wyborczej w 2016 roku Donald Trump zabiegał o głosy Polonii. Spotkał się z liderami Kongresu Polonii Amerykańskiej i obiecał znieść wizy. Po zniesieniu tego obowiązku nie ma dziś jednoczącego Polonię politycznego celu, który dawałby Trumpowi albo Harris możliwość konkretnego zabiegania o jej głosy. Została wojna w Ukrainie, NATO, i sprawy bezpieczeństwa narodowego, które są mniej ważne dla wielu polonijnych wyborców niż kwestie związane z sytuacją ekonomiczną w kraju i innymi problemami życia codziennego w USA.

Czytaj więcej

A jeśli Donald Trump przegra wybory? Jest deklaracja kandydata na prezydenta USA

Czy Polonia wpłynie na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych?

Nawet jednak nie głosując jako blok, Polonia może wpłynąć na wynik wyborów w USA. Dużo jej przedstawicieli mieszka w ważnych politycznie, „wahających się” stanach, takich jak wspomniana przez Kamalę Harris Pensylwania oraz Michigan i Wisconsin. Kluczowe w 2016 roku hrabstwa Macomb w Michigan i Luzerne w Pensylwanii, które głosowały za Obamą w 2012 roku, a za Trumpem w 2016 roku, są miejscami, gdzie żyje dużo Amerykanów polskiego pochodzenia (w Macomb jest to 12 proc. hrabstwa, w Luzerne – 15 proc.).

W 2016 roku Trump wygrał prezydenturę dzięki 80 tys. głosów w trzech stanach: Michigan, Pensylwanii i Wisconsin. W wyborach kluczowe okazało się więc mniej niż 1 procent głosów. W takich warunkach dosłownie każdy głos się liczy. Tym razem kluczową rolę odegrają te same stany. Dlatego Polonia jak najbardziej może wpłynąć na wyniki listopadowego głosowania. To wyjaśnia wzmiankę o Polonii amerykańskiej przez Kamalę Harris oraz planowane (choć w końcu odwołane) spotkanie Donalda Trumpa z prezydentem Andrzejem Dudą w „amerykańskiej Częstochowie,” sercu Polonii w Pensylwanii. Tylko czas pokaże, co z tych zabiegów o polonijnych wyborów wyniknie.

Autor jest doktorem, politologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Stanu Ohio. Wraz z Instytutem Piast w Michigan od lat bada Polonię amerykańską

Podczas pierwszej – i prawdopodobnie ostatniej – debaty prezydenckiej miało miejsce rzadkie jak na amerykańską politykę zdarzenie: jeden z kandydatów napomknął o Polonii amerykańskiej. Mowa oczywiście o Kamali Harris, która wspomniała o „800 tysiącach Amerykanów polskiego pochodzenia w Pensylwanii” (gdzie odbywała się debata), nawiązując w ten sposób do Polski, NATO i stosunku Donalda Trumpa do Władimira Putina. Czy walka o głosy Polonii ma sens? I jakie właściwie są preferencje wyborcze tej grupy?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Nowa Skoda Kodiaq. Liczą się konie mechaniczne czy design?
Tu i Teraz
Nowa Skoda Superb. Komfort w parze z technologią
Polityka
Sondaż: „Kredyt 0 proc.” dzieli nie tylko rząd, ale i Polaków
Polityka
Sondaż: Koalicja PiS-PSL? Wiadomo, co myślą o niej wyborcy ludowców
Polityka
Łukasz Warzecha: Pan prezydent wali łomem