Wybory w Iranie. Reżim ajatollahów niereformowalny (WIDEO)

Wybory prezydenckie w Iranie są jedynie teoretycznie okazją do zmiany kursu politycznego kraju. Pod warunkiem że wygra kandydat umiarkowany. Na to się nie zanosi.

Publikacja: 28.06.2024 04:30

Debata prezydencka

Debata prezydencka

Foto: MORTEZA FAKHRINEJAD/IRIB/AFP

Wprawdzie jednym z szóstki kandydatów na stanowisko prezydenta jest Masud Pezeszkian otwarcie krytykujący działania władz, lecz spotyka się to z ostrą ripostą najwyższego przywódcy Republiki Islamskiej ajatollaha Ali Chameneia. – Kto wyraża chociażby najmniejszy sprzeciw wobec rewolucji lub systemu islamskiego, nie jest dla nas przydatny – oznajmił w niedawnym przemówieniu. Te słowa władcy Iranu przekreślają szanse Pezeszkiana na objęcie stanowiska szefa rządu, które w systemie władzy sprawuje prezydent.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie w Iranie: Radykałowie boją się wygranej umiarkowanego polityka

Realna władza należy do ultrakonserwatywnego 85-letniego ajatollaha Chameneia rządzącego Iranem nieprzerwanie od 35 lat. To on zaakceptował ostatecznie wybór kandydatów spośród 80, którzy zgłosili gotowość do wzięcia udziału w wyborach. Selekcji dokonała formalnie Rada Strażników nadzorowana przez najwyższego przywódcę. 

Wybory prezydenckie w Iranie: Reformator jako przynęta

Spośród szóstki kandydatów największe szanse wydaje się mieć Mohammed Bagher Kalibaf, były dowódca sił powietrznych Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej będący obecnie przewodniczącym jednoizbowego parlamentu. Przez 12 lat był także burmistrzem Teheranu, wcześniej był także szefem policji znanym z brutalnego stłumienia protestów, uczestnicząc osobiście aktywnie w pacyfikacji demonstrantów. Uchodzi za zaufanego człowieka ajatollaha Chameneia. Podobnie jak Sajed Dżalili, dyplomata, który stracił nogę w wojnie iracko-irańskiej. Jako doktor nauk politycznych broni w swych publikacjach zakorzenionej w szyickim islamie teorii państwa znanej jako velayat-e faqih, czyli dominacji rządów szyickiego kleru w państwie. 

Trójka pozostałych kandydatów to: Mostafa Pourmohammadi, były minister spraw wewnętrznych, Alireza Zakani, obecny burmistrz Teheranu, oraz Amir-Hossein Ghazizadeh Haszemi, jeden z wiceprezydentów z ekipy Ebrahima Raisiego, prezydenta, który zginął w wypadku helikoptera w maju tego roku. Eksperci nie dają im większych szans. 

 – Interesująca jest kandydatura Pezeszkiana, lecz jego dopuszczenie do udziału w wyborach jest jedynie manewrem taktycznym mającym skłonić obywateli do udziału w elekcji – mówi „Rzeczpospolitej” Richard Dalton, były brytyjski ambasador w Iranie. Jest przekonany, że gdyby nawet Pezeszkian zakwalifikował się do drugiej tury, reżim uczyni wszystko, aby wyborów nie wygrał.

Czytaj więcej

Iran przyspiesza program atomowy. Blef ajatollahów czy realna groźba

 Obawa o frekwencję wyboczą jest uzasadniona, biorąc pod uwagę, że w niedawnych wyborach parlamentarnych udział wzięło zaledwie 41 proc. uprawnionych. Była najniższa w historii Iranu. Obywatele dali w ten sposób wyraz swej dezaprobaty wobec władz, które stłumiły brutalnie trwającą wiele miesięcy falę demonstracji i protestów ulicznych po śmierci 22-letniej Kurdyjki Mahsy Amini. Zmarła w wyniku urazów, jakich doznała w policyjnym areszcie w Teheranie, gdzie trafiła za „niestosowny strój”, czyli niedbale narzuconą chustę na głowę. Brak wiarygodnych informacji w całej tej sprawie krytykował Masud Pezeszkian. 

Strach w Iranie przed powrotem Donalda Trumpa

Był to wyraz rezygnacji i brak wiary w możliwość zmiany systemu w kraju, gdzie jedna trzecia ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Inflacja przekroczyła 50 proc. i jest najwyższa od niemal trzech dekad. Nie zmienia tego faktu deklarowany wysoki wzrost PKB w pierwszych miesiącach tego roku. Nie ulega wątpliwości, że decydujący wpływ na warunki egzystencji Irańczyków mają międzynarodowe sankcje nałożone przez USA oraz państwa Zachodu. Był to temat jednej z publicznych debat prezydenckich z udziałem wszystkich kandydatów.

 – Byli zgodni w jednej sprawie, że Trump powraca – podsumował dyskusję „New York Times”. To właśnie Donald Trump wypowiedział w 2018 roku zawarte trzy lata wcześniej porozumienie atomowe przewidujące stopniowe ograniczanie sankcji w zamian za rezygnację przez Iran z programu atomowego. Administracja Bidena wznowiła negocjacje w tej sprawie, lecz utknęły w martwym punkcie. 

 – Teheran daje do zrozumienia, że jest zainteresowany ich wznowieniem. To także może być taktyka wyborcza, aby pozbawić reformatorów krytycznych argumentów, iż rząd zmarnował szansę na zniesienie sankcji – mówi Richard Dalton. W sumie jego zdaniem wybory prezydenckie nie przyniosą żadnych zmian zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej Iranu. 

Wprawdzie jednym z szóstki kandydatów na stanowisko prezydenta jest Masud Pezeszkian otwarcie krytykujący działania władz, lecz spotyka się to z ostrą ripostą najwyższego przywódcy Republiki Islamskiej ajatollaha Ali Chameneia. – Kto wyraża chociażby najmniejszy sprzeciw wobec rewolucji lub systemu islamskiego, nie jest dla nas przydatny – oznajmił w niedawnym przemówieniu. Te słowa władcy Iranu przekreślają szanse Pezeszkiana na objęcie stanowiska szefa rządu, które w systemie władzy sprawuje prezydent.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Chcą aby Biden zrezygnował. Czy Demokraci wymienią swojego kandydata?
Polityka
Alain Finkielkraut: Mógłbym głosować na Marine Le Pen
Polityka
Panika w obozie Ursuli von der Leyen. Niepewna przyszłość kandydatki popieranej przez Donalda Tuska
Polityka
Ukraina i Mołdawia rozpoczynają rozmowy o członkostwie w Unii Europejskiej
Polityka
Nowy przejaw kultu jednostki w Korei. Oficjele noszą Kima na piersiach