Panika w obozie Ursuli von der Leyen. Niepewna przyszłość kandydatki popieranej przez Donalda Tuska

Po wyborach do Parlamentu Europejskiego unijni przywódcy wybiorą przewodniczącego Komisji Europejskiej. Donald Tusk zdecydowanie popiera Ursulę von der Leyen, ale jej otoczenie staje się coraz bardziej nerwowe i oskarża o sabotaż Charlesa Michela.

Aktualizacja: 30.06.2024 09:30 Publikacja: 05.06.2024 04:30

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie współpracują ze sobą. Panuje otwarta wrogość

Foto: AFP

To nie była faworytka Donalda Tuska. Gdy w lipcu 2019 roku Rada Europejska jednomyślnie zatwierdziła Ursulę von der Leyen na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej, otoczenie ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej było lekko sceptyczne. Ale rząd Mateusza Morawieckiego zdecydowanie ją popierał. – Niemka, ale konserwatystka – mówił wtedy jeden z polskich dyplomatów. Do tego sceptyczna wobec Rosji i matka siedmiorga dzieci – nikt nie podejrzewał jej o próby szerzenia światopoglądowej rewolucji w UE.

Ursula Von der Leyen obiecała Donaldowi Tuskowi miliardy

Co więcej, wydawało się i na początku faktycznie tak było, że będzie znacznie łagodniej podchodziła do kwestii łamania praworządności przez rząd PiS. Z czasem jednak, po kolejnych niedotrzymanych przez PiS obietnicach oraz w wyniku potężnych nacisków ze strony społeczeństwa obywatelskiego w Polsce i Parlamentu Europejskiego, Niemka musiała utwardzić swoje stanowisko. I zablokowała pieniądze z KPO i funduszy strukturalnych zarówno dla Polski, jak i dla Węgier. A w ostatnich miesiącach stała się główną sojuszniczką Tuska. Spotkała się z nim, co jest precedensem, po wygranych przez opozycję wyborach, ale jeszcze zanim został premierem.

Czytaj więcej

Unijne trzy razy „tak” dla Polski. Bruksela odblokuje pieniądze z KPO

Od razu obiecała mu odblokowanie unijnych funduszy, choć wiadomo było, że w sensie prawnym – z powodu obstrukcji ze strony prezydenta i Trybunału Konstytucyjnego – Polska warunków odblokowania unijnych pieniędzy nie jest w stanie spełnić. Pośpiech służył rządowi, żeby pokazać, że Tusk wie, jak poruszać się w Brukseli,i jest w stanie załatwić miliardy euro dla Polski.

Polskie oczekiwania wobec przewodniczącej KE

– Polska zawsze miała do UE stosunek transakcyjny. Dojście do władzy Tuska nic tu nie zmieniło – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów. W duchu tego transakcyjnego podejścia mieści się też silne poparcie Tuska dla von der Leyen na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącej Rady Europejskiej. To wdzięczność za szybkie załatwienie sprawy pieniędzy z KPO i funduszy strukturalnych, ale też zaliczka na przyszłość i oczekiwanie, że będzie pilnować naszych interesów w UE. – – Polsce w szczególności zależy na przedłużeniu okresu trwania KPO, żeby zdążyła wydać wszystkie pieniądze. I na takim wypełnianiu zapisów paktu migracyjnego, żeby Polska mogła wymigać się od przyjmowania imigrantów w ramach unijnej solidarności – mówi nam dyplomata. Do tego potrzebna jest korzystna dla nas interpretacja KE, która mogłaby uznać, że presja związana z uchodźcami z Ukrainy zwolniłaby nas z ewentualnych zobowiązań w przyszłości. Donald Tusk, razem z Kiriakosem Mitsotakisem, premierem Grecji, przedstawili kandydaturę von der Leyen na kongresie Europejskiej Partii Ludowej. Z naszych nieoficjalnych rozmów wynika, że to ci dwaj politycy mogą też być chadeckimi negocjatorami porozumienia w sprawie wysokich stanowisk, które wykuje się z rozmów między chadekami a socjalistami i liberałami.

Czytaj więcej

Wybory do Parlamentu Europejskiego wygra frakcja, w której są PO i PSL. Ale Europa może skręcić w prawo

Panika w Berlaymont

Dla von der Leyen byłaby to dobra wiadomość, bo widać wyraźnie, że jej otoczenie wpada w coraz większą panikę. Jeszcze kilka miesięcy temu na 13. piętrze budynku Berlaymont (to tam urzęduje, ale też mieszka von der Leyen) panowało przekonanie, że Niemka ma drugą kadencję zaklepaną. Pojawiają się jednak pewne wątpliwości – Emmanuelowi Macronowi nie podoba się, że zbytnio akcentuje ona swoją przynależność do Europejskiej Partii Ludowej, a socjaliści‚ których głosów potrzebuje, oskarżają ją o flirtowanie ze skrajną prawicą. W poniedziałek portal Politico, znany od lat z wielkiej sympatii do von der Leyen i nieskrywanej niechęci wobec Charlesa Michela, przewodniczącego Rady Europejskiej, opublikował artykuł dowodzący, że to Michel chce zablokować kandydaturę Niemki. A dowodem na to miałby być fakt, że szef RE konsultuje się teraz bilateralnie w sprawie Rady Europejskiej zaplanowanej na 17 czerwca, czyli tydzień po ogłoszeniu wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego. Na tej Radzie miałyby zapaść pierwsze ustalenia wsparcia procedury obsadzania wysokich stanowisk. Zdaniem Politico Michel nie chce von der Leyen, bo po pierwsze, jej nie lubi. A po drugie, sam chciałby zostać wysokim przedstawicielem UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

Konflikt między Ursulą von der Leyen a Charlesem Michelem

Tego drugiego nikt nie potwierdza. To pierwsze jest natomiast faktem powszechnie znanym w Brukseli. Teoretycznie szef Rady i szef Komisji powinni ze sobą współpracować, ale w przypadku tych dwóch osób nie tylko nie ma współpracy, ale wręcz otwarta wrogość. – Trochę już mamy tego dosyć – mówi nam dyplomata jednego z państw UE. Kto jest temu winien? – Oboje – twierdzi nasz rozmówca. Faktem jest, że von der Leyen zagrabia kompetencje Michela. Na arenie międzynarodowej UE powinien reprezentować szef Rady w imieniu szefów państw i rządów UE. Natomiast regularnie von der Leyen wychodzi przed szereg i wypowiada się w imieniu UE, nie uzgodniwszy tego wcześniej z premierami. Tak dzieje się w przypadku USA, Chin czy ostatnio Izraela. Zresztą właśnie w tym ostatnim przypadku Niemka została skrytykowana za zbytnie sprzyjanie rządowi Netanjahu. 

Ostatecznie Charles Michel w sprawie wyborów szefa Komisji będzie pełnił rolę koordynatora, a decyzję podejmą przywódcy 27 państw UE, wśród których ważną rolę odegra Donald Tusk.

To nie była faworytka Donalda Tuska. Gdy w lipcu 2019 roku Rada Europejska jednomyślnie zatwierdziła Ursulę von der Leyen na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej, otoczenie ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej było lekko sceptyczne. Ale rząd Mateusza Morawieckiego zdecydowanie ją popierał. – Niemka, ale konserwatystka – mówił wtedy jeden z polskich dyplomatów. Do tego sceptyczna wobec Rosji i matka siedmiorga dzieci – nikt nie podejrzewał jej o próby szerzenia światopoglądowej rewolucji w UE.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Korea Północna chwali się testem rakiety zdolnej przenosić ogromną głowicę
Materiał Promocyjny
Dodatkowe korzyści dla nowych klientów banku poza ofertą promocyjną?
Polityka
Sąd Najwyższy USA wydał orzeczenie korzystne dla Donalda Trumpa. "Prezydent jest teraz królem"
Polityka
Kanclerz Niemiec z wizytą w Polsce. Będą rekompensaty dla ofiar nazizmu?
Polityka
Julia Nawalna na czele Fundacji Praw Człowieka. Zastąpi Garry'ego Kasparowa
Materiał Promocyjny
Tomasz Porawski, dyrektor marki Skoda: Skupiamy się na życzeniach naszych klientów
Polityka
Eurosceptyczne Węgry na czele UE. Ukraina pod specjalną ochroną