Minął ponad rok, odkąd w Polsce po raz pierwszy odbył się tworzony przez pana Zjazd Deputowanych Ludowych. Obecnie spotykacie się już po raz czwarty. Czy ta działalność ma wpływ na sytuację w Rosji?
Mówi o nas główna telewizja państwowa, uznano nas za organizację niepożądaną. Nie liczyliśmy na jakąś dużą reakcję społeczeństwa. Stawiamy na elity, na proces rozpadu systemu. Musimy pokazać elitom, że jest alternatywa polityczna. Trwa mocna konkurencja w opozycji rosyjskiej, bo każdy chce zająć swoje miejsce. Ale nikt poza nami nie przygotowuje się do przyszłości. Tylko my mamy jakąś legitymację, którą dawali nam nasi wyborcy. Tworzymy parlament, do którego dołączyli nawet byli deputowani Jednej Rosji.