Eva Kaili, główna podejrzana w korupcyjnej aferze Katargate, może już głosować, bo warunkowo została zwolniona z aresztu i na wolności czeka na sądowy proces. Niegdyś gwiazda greckiej polityki, ta była prezenterka telewizyjna została pozbawiona funkcji wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego i usunięta z frakcji Socjalistów i Demokratów. Po kilku miesiącach więzienia wróciła do europoselskich ław jako niezrzeszona. W głosowaniu nad nowymi zasadami etycznymi, które są konsekwencją Katargate, Greczynka nie wzięła udziału.
Walka PE z korupcją: Konkretów nie widać
Poparł je natomiast inny oskarżony o branie łapówek – Belg Marc Tarabella. Podobnie jak Kaili również na wolności oczekujący na ewentualny proces. Jednak siedem miesięcy po wybuchu afery katarskiej i niespełna rok przed wyborami do Parlamentu Europejskiego nie widać konkretnych decyzji, które miałyby uczynić unijną instytucję odporną na korupcję.
Czytaj więcej
„Aresztowanie Evy Kaili, byłej już wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego, może doprowadzić do wprowadzenia ostrzejszych przepisów antykorupcyjnych dla europosłów” – mówi Anna Słojewska, korespondentka „Rzeczpospolitej” w Brukseli w rozmowie z Cezarym Szymankiem.
W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski przegłosował dwie inicjatywy. Jedna to powołanie międzyinstytucjonalnej komisji ds. etyki, która nadzorowałaby przestrzeganie standardów etycznych, takich samych dla dziewięciu unijnych instytucji, a więc Parlamentu, Rady UE, Rady Europejskiej, Komisji, ale też Europejskiego Banku Centralnego, Komitetu Regionów, Komitetu Społeczno-Ekonomicznego oraz Trybunału Sprawiedliwości i Trybunału Obrachunkowego. Za było 365 eurodeputowanych, przeciw 270, a 20 wstrzymało się od głosu.
Lewica krytykowała tę propozycję, bo nowa instytucja będzie miała charakter doradczy. Ustali wspólne standardy dotyczące np. przyjmowania podarków, spotkań z lobbistami czy działalności po ustaniu zatrudnienia w unijnych instytucjach. Ale nie będzie miała żadnych kompetencji do prowadzenia dochodzenia, czy nakładania kar. Tutaj do akcji, podobnie jak teraz, będą musiały wkroczyć prokuratury krajowe czy unijne biuro antykorupcyjne OLAF.