Niemcy uchodzą za kraj uporządkowany, w którym korupcja polityczna czy nepotyzm stosunkowo rzadko przedostaje się do mediów. Tym większym echem odbiła się tzw. afera drużby w ministerstwie gospodarki i klimatu, kierowanym przez wicekanclerza Roberta Habecka (z partii Zielonych).
Minister opierał się długo żądaniom dymisji swego zaufanego sekretarza stanu Patricka Graichena odpowiedzialnego za priorytetowy dla Zielonych, ale i całego rządu, program transformacji energetycznej.
Kazania i rzeczywistość
Problem w tym, że Graichen wypromował na stanowisko szefa państwowej Agencji ds. Energii Odnawialnych (DENA) swego przyjaciela i świadka na ślubie. Utrzymywał ten fakt w tajemnicy. Poinformował o tym ministra w chwili, gdy pojawiły się pierwsze doniesienia medialne. Minister, wysoko ceniący kompetencje współpracownika, z którym przygotował właśnie ważny projekt reformy energetycznej, uznał, że samo unieważnienie wyboru szefa DENA załatwia sprawę. Jednakże w mediach cała sprawa funkcjonowała już jako „afera drużby”.
Czytaj więcej
UE usiłuje osłabić przemysł wojenny Kremla pakietami sankcji. Jednak wciąż wiele zakazanych produ...
Zieloni stanęli murem za ministrem, który postanowił ignorować wszelkie żądania dymisji sekretarza stanu. To dolało oliwy do ognia.