Reklama
Rozwiń

Kryzys wokół stadniny w Janowie Podlaskim

W najsłynniejszej polskiej hodowli koni nastał pat. Pracownicy zapowiedzieli, że jeśli nie ustąpi osoba, mianowana właśnie prezesem, złożą wypowiedzenia.

Publikacja: 15.03.2023 03:00

Stadnina w Janowie nie ma szczęścia do prezesów

Stadnina w Janowie nie ma szczęścia do prezesów

Foto: PAP/Wojciech Pacewicz

„Sztuka w muzeum na półce, a nie w naszej spółce” oraz „Był Michałów, była Białka, Janów to jest inna bajka” – takie transparenty wiszą przy wjeździe do Stadniny Koni Janów Podlaski. Od poniedziałku trwa tam blokada pracowników, mająca na celu uniemożliwienie wjazdu nowej prezes Hannie Sztuce.

Na tę funkcję została powołana w poniedziałek przez nadzorujący stadninę Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Alina Sobieszak, redaktor naczelna branżowego „Araby Magazine”, mówi „Rzeczpospolitej”, że choć ostatnie lata przyniosły stadninie prawdziwa karuzelę prezesów, jest to pierwszy taki protest. – Pracownicy uznali, że muszą walczyć o swoje, bo po prostu mają dosyć. Widać, że ławka w KOWR jest krótka, jednak nie zmienia to faktu, że pomysł z Hanna Sztuką jest najgorszy z możliwych.

Złe doświadczenia

Chodzi o to, że Sztuka wcześniej była głównym hodowcą w stadninie w Michałowie, a następnie kierowniczką w Białce, gdzie zbierała złe recenzje. Kontrowersje budzi zwłaszcza okres jej pracy w Michałowie. Zasłynęła ostrym podejściem do pracowników, zdaniem wielu fachowców stadnina podpisywała niekorzystne dla siebie umowy dzierżawy koni, kontrowersje budzi też rola, którą pełnił włoski pośrednik Simone Leo.

Ze stadniny Sztuka została zwolniona dyscyplinarnie, choć – jak sama potem twierdziła – odwołała się do sądu pracy, w którym wygrała. Marek Szewczyk, były naczelny „Konia Polskiego”, pisał na swoim blogu, że Sztuka nie chciała oddać rzeczy stadniny, m.in., telefonu komórkowego, aparatu czy kluczyków do samochodu, a sprawa też skończyła się w sądzie. – Jest osobą, która poczyniła wiele szkód w michałowskiej hodowli, wiedza na ten temat jest w tym niewielkim środowisku dobrze znana, więc pracownicy mają się czego obawiać – mówi nam Marek Szewczyk.

W liście, który do dyrektora KOWR skierowali pracownicy spółki, pytają: „Jak można (…) powołać osobę tak kontrowersyjną, która w świecie hodowców koni czystej rasy arabskiej jest powszechnie uznawana za osobę, która nigdy nie kierowała się dobrem objętych przez siebie jednostek, a raczej własnym interesem?”.

Dlaczego więc Sztuka została nowym prezesem? Spytaliśmy o to Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi. W środowisku mówi się o tym, że w grę musiały wejść koneksje polityczne. Dla pracowników jej nominacja była dużym zaskoczeniem, bo do kierowania stadniną przygotowywał się Przemysław Bartoszek, zastępca dotychczasowego prezesa Lucjana Cichosza. Cichosz, były senator i poseł PiS, z wykształcenia weterynarz, kierował stadniną od 2020 roku i zdecydował się odejść z funkcji z powodu wieku.

Karuzela zmian

Co na to Sztuka? – Przede wszystkim nie jestem do końca pewna, czy to są wszystko pracownicy – powiedziała w rozmowie z Radiem Lublin.

Obecny kryzys zaś w istniejącej od 1817 roku, najsłynniejszej polskiej stadninie koni arabskich, wydaje się być najlepszym podsumowaniem tego, co dzieje się z nią od początku rządów PiS.

Wcześniej w spółce panowała stabilizacja. Przez całą drugą połowę XX wiek kierował ją legendarny Andrzej Krzyształowicz, od 2000 roku zaś jego wychowanek Marek Trela. Ten ostatni nieoczekiwanie został zwolniony w lutym 2016 roku, a jego następcą został Marek Skomorowski, jeden z założycieli Solidarnej Polski, który zasłynął stwierdzeniem, że już wcześniej uwielbiał konie, ale nie miał „takiej bliskiej styczności z nimi”.

Stadniną kierował zaledwie kilka miesięcy, a po nim, wliczając w to Hannę Sztukę, prezesów było aż pięcioro. Efektem tej karuzeli kadrowej były coraz gorsze wyniki finansowe i hodowlane, a także utrata prestiżu przez odbywającą się co roku na terenie stadniny aukcji Pride of Poland. Blamażem skończyła się m.in. ostatnia edycja. Cztery klacze za prawie milion euro wylicytował Francuz, znany w środowisku jako niezrównoważony psychicznie mitoman. Za konie nie zapłacił, co oznacza, że ostateczny wynik aukcji wyniósł zaledwie 641 tys. euro, czyli o prawie milion euro mniej, niż ogłoszono tuż po zakończeniu wydarzenia.

Alina Sobieszak mówi nam, że nie rozumie, dlaczego tegoroczna aukcja ma tych samych organizatorów. Pracownicy zaś twierdzą, że trzeba zatrzymać fuszerkę w zarządzaniu stadniną. Zapowiedzieli, że jeśli Sztuka nie odejdzie, solidarnie złożą wypowiedzenia.

Polityka
Najnowszy sondaż poparcia partii politycznych. Duże tąpnięcie PiS
Polityka
Ryszard Petru pracuje w sklepie. Mówi o "presji czasowej"
Polityka
Bodnar: Orbán mógł popełnić błąd w sprawie Romanowskiego i Węgry poniosą konsekwencje
Polityka
Ranking tematów przy wigilijnym stole: od cen masła po wybory prezydenckie i Trumpa
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Polityka
Jarosław Kaczyński chwali Rzecznika Praw Obywatelskich: Potwierdził to, co mówiliśmy
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku