Alkohol, opioidy, amfetamina, kokaina, tetrahydrokanabinole i benzodiazepiny – m.in. na obecność tych substancji mają być badani funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej. Kontroli ma zaś podlegać nie tylko wydychane powietrze, ślina, krew i mocz, lecz nawet pot – przewiduje projekt rozporządzenia, nad którym w szybkim trybie pracuje rząd.
Straż Marszałkowska to uzbrojona formacja, strzegąca bezpieczeństwa parlamentu, która zgodnie ze swoją nazwą podlega marszałkowi Sejmu. W 2018 roku przeszła reformę, wskutek której stała się prawdziwą formacją mundurową z przywilejami emerytalnymi, łatwiejszym dostępem do broni i kilkunastoma stopniami służbowymi. Strażnicy dostali też nowe mundury i paradne szable. Obecne uregulowanie zasad badania ich na obecność alkoholu i środków odurzających jest zaś pierwszym poważnym podejściem do tego tematu.
Duża grupa starszych funkcjonariuszy, skuszonych przywilejami emerytalnymi, odeszła ze służby
Rozporządzenie, które powstaje w rządzie, jest bardzo szczegółowe. Przewiduje np., że „badanie wydychanego powietrza przeprowadza się w sposób nieinwazyjny przy użyciu urządzenia elektronicznego dokonującego pomiaru stężenia alkoholu metodą spektrometrii w podczerwieni lub utleniania elektrochemicznego”, zaś odnośnie badań krwi dokument wymienia skomplikowane nazwy procedur ambulatoryjnych. Rozporządzenie precyzuje nawet, jak dokonać dezynfekcji skóry przed nakłuciem i w jakiej temperaturze powinno przechowywać się probówki z krwią lub moczem.
Po co straży taka regulacja? Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia, że rozporządzenie jest pochodną zmian w kodeksie pracy. „Ta ostatnia ustawa zawiera analogiczne regulacje odnoszące się do policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej i Służby Ochrony Państwa” – podkreśla.