Nawet osiem lat więzienia za nakłanianie do aborcji – to jeden z zapisów projektu społecznego „Aborcja to zabójstwo”, który wpłynął do Sejmu 28 grudni. Pod projektem nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz innych ustaw podpisało się ok. 150 tys. osób.
Z jej zapisów wynika m.in., że osoba, która „nakłania kobietę do przerwania ciąży”, podlegać będzie karze do trzech lat więzienia, zaś ten, kto dopuszcza się tego czynu w okresie, „gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety”, może trafić za kratki nawet na osiem lat. Za informowanie o tym, jak i gdzie można dokonać aborcji, grozić ma kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Za projektem stoi Fundacja Życie i Rodzina, działaczki prolife Kai Godek.
Czytaj więcej
W ocenie konstytucjonalistów obywatelski projekt wprowadzenia kar za propagowanie przerywania ciąży naruszałby wolność debaty publicznej i rozpowszechniania informacji. Inna rzecz jak by go ocenił obecny Trybunał Konstytucyjny.
- Przede wszystkim trzeba podkreślić, że to nie jest projekt PiS, tylko jest to inicjatywa obywatelska. Natomiast mogę powiedzieć tyle, że rząd nie poprze żadnego projektu, który by dalej zaostrzał kwestie związane z prawem aborcyjnym. Te rozwiązania, które obowiązują w tej chwili, są wystarczającą ochroną i poparcia rządu dla projektów zaostrzających nie będzie - komentował w czwartek Piotr Müller w rozmowie z Polsat News.
Rzecznik rządu zastrzegł, że „co do zasady kwestie związane z prawami wolności sumienia są wolnością posłów, którzy głosują w pierwszym czytaniu”. - Ja mogę tylko powiedzieć, że ze swojej strony osobiście będę głosował przeciwko temu projektowi - zadeklarował.