Czternaście lat po ogłoszeniu przez Kosowo niepodległości od Serbii, około 50 tys. Serbów żyjących na północy Kosowa używa tablic rejestracyjnych i dokumentów wydawanych przez władze serbskie, odmawiając uznania dokumentów Kosowa, którego niepodległość została uznana przez ponad 100 państw, ale nie prez Serbię.
Rząd Albina Kurtiego ogłosił, że od 1 sierpnia Serbowie będą mieli dwa miesiące na wymianę tablic i dokumentów. Przed rokiem władze zrezygnowały z prób narzucenia odpowiednich przepisów z powodu protestów. Teraz kosowskie władze chciały też, by od 1 sierpnia wszyscy obywatele Serbii musieli uzyskać na granicy dodatkowy dokument, który pozwoli im na wjazd do Kosowa. Podobną zasadę stosują władze Belgradu wobec odwiedzających Serbię mieszkańców Kosowa.
Czytaj więcej
Czy zgodnie z interpretacją premiera mam być uważany za przedstawiciela rasy mieszanej, a jeśli tak, to czy powinienem się uważać za obywatela o innym statusie? - takie pytania prezydent Węgier zadał w liście otwartym obywatel Węgier pochodzenia syryjskiego, reagując w ten sposób na słowa szefa węgierskiego rządu Viktora Orbána o mieszanych rasach.
W niedzielę protestujący Serbowie za pomocą ciężarówek wypełnionych żwirem i innego ciężkiego sprzętu zablokowali drogi prowadzące do dwóch przejść granicznych, Jarinje i Bernjak, na terytorium, na którym Serbowie stanowią większość. Kosowska policja oświadczyła, że musiała zamknąć przejścia graniczne w tym rejonie. Policja poinformowała, że padły strzały "w kierunku jednostek policji, ale na szczęście nikt nie został ranny".
W Północnej Mitrowicy, zamieszkałej głównie przez Serbów, przez ponad trzy godziny słychać było syreny alarmowe.