Rząd musi zadbać o ograniczenie wzrostu cen energii także poprzez zwiększenie dostaw, w tym z Rosji – ogłosił w „Rheinische Post” Klaus Ernst, prominentny polityk postkomunistycznej partii Die Linke. Jest szefem komisji Bundestagu zajmującej się sprawami energii. Ostrzega w imieniu swej partii, że znaczne ograniczenie dostaw rosyjskiego gazu spowoduje nieodwracalne szkody niemieckiej gospodarce i obywatelom. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak zaniechanie sankcji wobec Rosji i uruchomienie Nord Stream 2.
Podobne głosy pojawiają się w skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD), której przedstawiciele zarzucili kanclerzowi Scholzowi w środowej debacie parlamentarnej, że bezcelowymi sankcjami gospodarczymi prowokuje jedynie Rosję do wstrzymania dostaw ropy i gazu. – Mogę jedynie stwierdzić, że AfD jest nie tylko ugrupowaniem populistycznej prawicy, ale także partią Rosji – odpowiedział Scholz.
Czytaj więcej
47 proc. Niemców uważa, że Ukraina powinna być gotowa do ustępstw i zrzeczenia się części terytorium w negocjacjach z Rosją.
Die Linke i AfD dysponują łącznie 119 (z 736) posłów Bundestagu, ale nie mają żadnego wpływu na kurs polityczny rządu. Istnieje jednak obawa, że w miarę pogarszania się sytuacji energetycznej podobne apele mogą wpłynąć na opinię publiczną (obecnie większość jest po stronie rządu, zarówno w sprawach sankcji wobec Rosji, jak i dostaw sprzętu wojskowego dla Ukrainy). Tym bardziej że nie milkną głosy przeciwników polityki rządu.
W ubiegłym tygodniu grupa niemieckich intelektualistów opublikowała na łamach liberalnego tygodnika „Die Zeit” list otwarty do rządu, domagając się zaprzestania dostaw sprzętu wojskowego do Ukrainy, gdyż prowadzi to do eskalacji ofiar i grozi głodem w wielu regionach świata. Był to już drugi apel tego rodzaju.