Za zgodą leśniczego istnieje możliwość zbierania chrustu na opał - mówił niedawno wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka. Po tej wypowiedzi media zaczęły pisać o programie "Chrust plus". Rzecznik Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych wyjaśnił, że "samowyrób" drewna w lesie (zbieranie chrustu, gałęzi, drobnicy) musi odbyć się pod kontrolą leśniczego, który dokona pomiaru zebranego drewna, za które trzeba będzie zapłacić.
Wiceszef klubu PiS Marek Suski był w RMF FM pytany, czy zna nadleśniczego w swoim regionie. - Nie - odparł. Dopytywany, czy nie chce "skorzystać z nowego programu PiS-u »Chrust plus«" i nie będzie zbierał gałęzi, poseł odpowiedział: - Kto wie. Jak zakręcą kurek gazowy, to pewnie będę musiał wstawić jakąś kozę do domu.
Czytaj więcej
Inflacja i walka z inflacją przełoży się docelowo na spowolnienie gospodarcze, i oby to było tylko przejściowe zawirowanie i przejściowa - powiedzmy - taka techniczna recesja, a nie długotrwały stan - oświadczyła minister finansów Magdalena Rzeczkowska w rozmowie z Polskim Radiem.
Suski był pytany, czy słowa Siarki o możliwości zbierania gałęzi na opał to odpowiedź Prawa i Sprawiedliwości na rosnące ceny węgla. - Sądzę, że nie, natomiast jeżeli chodzi o tego rodzaju rzeczy to być może jakaś niewielka grupa ludzi, która mieszka w okolicach lasu, może z tego skorzystać. Ale nie sądzę, żeby to miało rozwiązać problemy z węglem - mówił Marek Suski.
- Ja jeszcze pamiętam te czasy PRL, kiedy kilka lat z babcią do lasu jeździliśmy i babcia zbierała szyszki, bo się dobrze paliły w piecu. To były rzeczywiście czasy biedy - dodał.