Emmanuel Macron pozostaje faworytem walki o Pałac Elizejski. Jednak na ostatniej prostej przed głosowaniem 10 i 24 kwietnia jego przewaga nad liderką skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (ZN) niebezpiecznie się zawęża.
Zdaniem czołowego instytutu badania opinii publicznej Ifop w ostatecznej rozgrywce dostałaby 47 proc. głosów wobec 53 proc. dla urzędującego prezydenta. Ipsos uważa, że stanie na 46 do 54 proc. W obu przypadkach to ogromny skok w stosunku do 33,9 proc., jakie Le Pen zebrała w poprzednich wyborach w maju 2017 r.
Czytaj więcej
Jeśli Putin pozostanie przy władzy, będzie szukał zemsty. Na Ukrainie i na Europie. Czy w Berlinie, Brukseli i Paryżu tego się nie rozumie? Czy może w Paryżu uważa się, że ryzyko Putina u władzy mają wziąć na siebie kraje Europy Środkowej, a korzyści i honory przypadną Francji i Niemcom?
Prezydent bogatych
– Wojna na Ukrainie nie wchodzi w skład dwóch–trzech tematów, które rozstrzygną o wyniku głosowania. Dla Francuzów to kraj, który leży bardzo daleko – mówi „Rz” Thomas Pellerin-Carlin z paryskiego Instytutu Delorsa. – Nad Sekwaną instynktownie czuje się sympatię do Rosji jako wielkiego kraju, a więc takiego, którym chce być i Francja. Francuzi widzą też podświadomie w Putinie współczesnego Napoleona, postać, którą powszechnie darzą szacunkiem. No i są wieki francusko-rosyjskiej współpracy – dodaje.
Sondaże dają Macronowi zasadniczą przewagę w pierwszej turze wyborów: może liczyć na 28 proc. głosów. To wyraźnie więcej niż Le Pen (21 proc.). Pozostali kandydaci mają marną szansę na dostanie się do drugiej tury. Ale i w tym zestawieniu znajdziemy na czołowych miejscach tych polityków, którzy przez lata wyrażali sympatię do Rosji. To lider radykalnej, lewicowej Francji Niepokornej Jean-Luc Melenchon, który może liczyć na 15 proc. poparcia, oraz skrajnie prawicowy publicysta Eric Zemmour, któremu sondaże dają 10,5 proc. Dopiero piątym miejscem musi się zadowolić kandydatka umiarkowanej prawicy (Republikanie) Valerie Pecresse – ma 9,5 proc.