Konrad Schuller, korespondent FAZ w artykule "Wielki dworzec dla rzekomego zdrajcy" podkreśla, że Donald Tusk jest nie tylko przewodniczącym Rady Europejskiej, lecz stał się również nieoficjalnym przewodniczącym opozycji w Polsce, gdzie "eurosceptyczna prawica pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego przepycha swoją narodowo-katolicką rewolucję". Zdaniem autora Tusk udowodnił w środę, że czuje powołanie do "wyższych celów".
Konrad Schuller opisując szczegółowo tłumne powitanie Tuska przez jego zwolenników oraz nielicznych przeciwników na Dworcu Centralnym w Warszawie pisze, że wszystko było od początku do końca dokładnie zainscenizowane.
Autor wyjaśniając powody, dla których Tusk musiał się stawić przed Prokuraturą Okręgową w Warszawie, stwierdza, że pytania zadane szefowi Rady Europejskiej miały tylko na pierwszy rzut oka charakter proceduralny.
Zdaniem Konrada Schullera, przy dokładniejszymi przyjrzeniu się sprawie możliwe wydaje się być to, co powiedział Donald Tusk określając wezwanie go na przesłuchanie „nagonką". Miałaby ona pomóc w przyczepieniu Tuskowi jako "potencjalnemu konkurentowi" obecnego konserwatywnego prezydenta Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w 2020 r. etykietki zdrajcy.
Według korespondenta FAZ decydującym aspektem politycznym w stawianych zarzutach są w mniejszym stopniu popełnione błędy w ustaleniach kierownictwa polskich służb wywiadowczych, a bardziej "rosyjskie powiązania Tuska". "To, że Tusk był zawsze chętnym egzekutorem rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, jest jedną z wrogich praktyk, które Kaczyński i jego świta od lat powtarzają monotonnie jak magiczne formuły voodoo".