– Miałem wysłanników, telefonicznie i bezpośrednio – mówi senator KO Wojciech Ziemniak, który nie ukrywa, że politycy PiS namawiali go, by wstrzymał się w głosowaniu w sprawie kandydatury Bartłomieja Wróblewskiego na rzecznika praw obywatelskich. – Bazowano na dwóch wartościach: patriotyzmie lokalnym, bo obaj jesteśmy z Wielkopolski, oraz na sprawach wiary i podejścia do aborcji. Kolejnym argumentem było to, że Wróblewski potrafi przeciwstawić się Kaczyńskiemu, np. głosując przeciw „piątce dla zwierząt" – relacjonuje.
Senator nie dał się przekonać. – To było w okresie wielkanocnym i odpowiedziałem, że Judaszem nie będę – zaznacza. Nie jest jedynym. PiS prowadzi wyraźną akcję, mającą na celu doprowadzenie do wyboru Wróblewskiego na RPO. W tym celu politycy tej partii prowadzili rozmowy z kilkoma senatorami opozycji.
Czwarte podejście
Teoretycznie wybór RPO powinien być już dawno za nami, bo kadencja Adama Bodnara upłynęła w sierpniu. Problem w tym, że na kandydata przegłosowanego przez Sejm musi zgodzić się jeszcze Senat, w którym większość ma opozycja. Dlatego obecne podejście jest już czwartym.
Za pierwszym i drugim razem kandydatką była Zuzanna Rudzińska-Bluszcz z Biura RPO, zgłoszona przez opozycję, w związku z czym przegrała oba głosowania. Za trzecim razem Sejm powołał na RPO kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, jednak Senat nie wyraził zgody. Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS i specjalista od prawa konstytucyjnego, został wybrany przez Sejm w połowie kwietnia. I – jak wynika z naszych informacji – walka o jego poparcie w Senacie jest dużo mocniejsza niż w przypadku Wawrzyka.
– Byłam namawiana, aby zagłosować za, wstrzymać się albo nie wziąć udziału, ale więcej szczegółów nie podam. Zagłosuję przeciw – mówi nam prof. Alicja Chybicka, wrocławska senator KO.