Wśród dziesiątek tysięcy eksponatów zgromadzonych w zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego znajduje się powstańcza opaska Mieczysława Fogga. Legendy polskiej piosenki. Jednego z najdłużej śpiewających wokalistów.
Nazywano go często polskim Bingiem Crosbym, mówi się, że gdyby był Amerykaninem, zrobiłby światową karierę. Ale nawet jako Polak ma imponujące osiągnięcia i sukcesy. Docierał ze swymi występami do najdalszych zakątków świata.
Po śmierci Maurice'a Chevaliera w 1972 r. był najstarszym występującym piosenkarzem świata. Jego kariera wokalna trwała ponad 60 lat. W tym czasie dał 16 tys. koncertów w 25 krajach Europy. Koncertował też w Australii, Brazylii, na wyspie Cejlon, w Izraelu, Kanadzie, Nowej Zelandii i 31 stanach USA. Przy takim kalendarzu występów mógł spokojnie osiąść za granicą. Nigdy się jednak na to nie zdecydował. Z Polską zawsze związany był bardzo emocjonalnie, zapisał też piękną kartę w czasie wojny i okupacji. Nasi dziadkowie ze wzruszeniem wspominają z pewnością wpisaną w krajobraz ruin wojennej Warszawy Café Fogg. Powstała w marcu 1945 r. pod adresem Marszałkowska 119. Mieczysław Fogg był tu gospodarzem i główną gwiazdą, zapraszał też innych znanych sprzed wojny i lubianych aktorów oraz artystów kabaretowych.
Gestapowiec wyciąga broń
Powstańcza opaska podarowana przez rodzinę artysty Muzeum Powstania Warszawskiego jest dowodem, że działalność patriotyczna Fogga rozpoczęła się znacznie wcześniej. Słynny pieśniarz Warszawy już w pierwszych dniach II wojny światowej występował z koncertami dla wojska, a potem wstąpił do Armii Krajowej, gdzie był starszym strzelcem I Batalionu Szturmowego „Odwet" w zgrupowaniu „Golski". W książce „Od palanta do belcanta" wspominał: „1 września zadzwoniła do mnie Hanka Ordonówna: – Mieciu – mówiła do mnie podnieconym głosem – idziemy śpiewać na dworce, dla rannych żołnierzy! [...] Gdy tylko na dworzec zajechał pierwszy pociąg z rannymi, zaczęliśmy chodzić od wagonu do wagonu, śpiewając piosenki. Żołnierze, często w bandażach, byli utrudzeni, ale nie tracili ducha. – Nie damy się! – wołali".
6 września 1939 r. na półtora miesiąca opuścił Warszawę, udając się do Lwowa. Po powrocie spędził w stolicy lata okupacji. Kiedy ZASP przywrócił polskim artystom możliwość występów w „lokalach ze stolikami", Fogg koncertował m.in. w Café Bodo, Swann, U Aktorek czy Lucynie. Wielkie wrażenie robiła zwłaszcza jego interpretacja utworu Eugeniusza Żytomirskiego z muzyką Tadeusza Müllera „Ukochana, ja wrócę". Tego publicznego wykonania pierwszej okupacyjnej piosenki w Café Bodo artysta o mało nie przypłacił życiem, bo wywołało ono wściekłość obserwującego występ pijanego gestapowca. Próbował strzelić do wykonawcy, a gdy został obezwładniony przez personel lokalu, rozpętała się awantura i Fogga wezwano na przesłuchanie do gmachu gestapo na Szucha. Wówczas zgodnie z sugestią Armii Krajowej na krótko zaprzestał śpiewania i pracował jako kelner.