Tylko 99 zł za rok czytania.
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Aktualizacja: 09.01.2020 14:08 Publikacja: 10.01.2020 18:00
Foto: materiały prasowe
Najpierw Kasdan junior – po ponad dwóch dekadach – reaktywował zakurzony klasyk lat 90., tworząc film „Jumanji: Przygoda w dżungli" (2015). Uwspółcześnienie narracji w tamtym filmie poprzez przeniesienie środka ciężkości z gry planszowej na grę wideo miało sporo sensu w postanalogowym świecie. Teraz – idąc za ciosem – zrealizował jego drugą część, czyli „Jumanji: Następny poziom".
To, co zadziałało dwa lata temu, tutaj ulega całkowitej awarii. Pedagogiczny finał filmu z 2015 r. sugerował wszak, że oto chuderlawy nerd imieniem Spencer (Alex Wolff) dzięki pokonaniu cyfrowych trudności nie tylko wyleczył się z kompleksów, ale na dodatek w nagrodę zdobył serce swojej wybranki. Nauka najwyraźniej poszła w las. Jak się okazuje, kolejne trofea zdobywane w grach nijak przekładają się na sukces w realu. Nieudacznik znów jest nieudacznikiem, na własne życzenie więc przenosi się z powrotem do wirtualnej rzeczywistości, by raz jeszcze poczuć nieograniczoną moc, którą daje mu awatar przybierający formę aktora Dwayne'a Johnsona. Pech sprawia, że nic nie idzie zgodnie z planem, a muskuły pokryte tatuażami trafiają się nie jemu, a jego dziadkowi (Danny DeVito), tetrykowi po operacji biodra. Żarty w tej sytuacji narzucają się same, a jednak na próżno szukać ich w filmie.
„Cannes. Religia kina” Tadeusza Sobolewskiego to książka o festiwalu, filmach, artystach, świecie.
„5 grudniów” to powieść wybitna. James Kestrel po prostu zna się na tym, o czym pisze; Hawaje z okresu II wojny,...
„BrainBox Pocket: Kosmos” pomoże poznać zagadki wszechświata i wyćwiczyć pamięć wzrokową.
Naukowcy zastanawiają się, jak rozwijać AI, by zminimalizować szkody moralne.
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
„The Electric State” to najsłabsze dzieło w karierze braci Russo i prawdopodobnie najdroższy film w historii Net...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas