Jednak nic dziwnego, że dzieło cieszy się aż taką popularnością, nie tylko wśród publiczności, ale i w gronie producentów, każdorazowo czerpiących spore zyski z przedsięwzięcia. Opowieść jest wszak na tyle uniwersalna i genialna w swej prostocie, że śmiało można z niej czerpać garściami, uzupełniając jedynie o elementy charakterystyczne dla kraju, w którym rzecz akurat powstaje. Ponadto realizacja tej historii jest stosunkowo niedroga – poza opłaceniem siedmiorga aktorów wcielających się w główne, równo rozłożone role oraz wynajęciem studia, w którym można zainscenizować eleganckie mieszkanie, niewiele więcej potrzeba. Polska wersja była więc tylko kwestią czasu, zwłaszcza że nad Wisłą oryginał został przyjęty znakomicie. Już nieco mniej oczywiste było powierzenie pieczy nad „(Nie)znajomymi" Tadeuszowi Śliwie, dla którego jest to pełnometrażowy debiut fabularny, wcześniej reżyserował tylko etiudy i wideoklipy.