Jan Paweł II analizował od strony etycznej pojęcia, których wtedy wszyscy się uczyli: praca, działalność gospodarcza, przedsiębiorczość, zysk, nierówności, rola związków zawodowych, jakość towarów i usług, ale też zagrożeń, jakie wiązały się z konsumizmem czy ekologią – konsumpcyjny tryb życia prowadzić może do dewastacji przyrody.
Dlatego gdy usłyszałem, że minister nauki i szkolnictwa wyższego Przemysław Czarnek zaproponował, by lekcje przedsiębiorczości w szkołach uzupełnić lekturą fragmentów encyklik Jana Pawła II, uznałem, że to całkiem dobry pomysł. „Chodzi nie tyle o wymiar religijny, ile o etyczne spojrzenie na przedsiębiorczość" – tłumaczył szef resortu w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego". Nigdy się nie spodziewałem, że będę kiedykolwiek w czymkolwiek bronić ministra Czarnka, którego uważam za postać wyjątkowo szkodliwą (o czym piszę poniżej), ale tu trzeba zrobić wyjątek. Tym bardziej że wypowiedź ministra spotkała się z idiotyczną reakcją komentariatu. Śmiechom i szyderstwom nie było końca. No, bo niby jak to, co do powiedzenia o przedsiębiorczości ma pan ubrany na biało, ależ to zabawne, ha, ha.