Studia pod okiem księży
Zajęcia z religii w naszym college'u są najgłupszymi i najgorzej prowadzonymi ze wszystkich, które prowadzimy – pisała siostra Madeleva Wolff, szefująca Saint Mary's College w Notre Dame. – Nie ma szkół wyższych, w których mogłybyśmy przygotować młode nauczycielki teologii na takim poziomie, jakiego sięga ich wykształcenie z innych przedmiotów". I dodawała, że przez to religia jest najnudniejszym ze wszystkich przedmiotów. Faktycznie, na początku lat czterdziestych w całych Stanach Zjednoczonych nie było ani jednej instytucji, w której kobieta świecka lub zakonnica mogłaby zdobyć wykształcenie teologiczne. Sama Madeleva zrobiła w 1925 roku doktorat z biologii na uniwersytecie w Berkeley jako pierwsza w historii zakonnica. Widząc mizerię teologicznej edukacji w Saint Mary's College, którym kierowała, latem 1943 roku zorganizowała sześciotygodniowy letni kurs teologii. Bez czesnego, ale też bez akademickich stopni. Uczestniczki studiowały Biblię i teologię pod okiem trzech księży. Przełożonej udało się skompletować bibliotekę, zebrać grupę profesorów i uzyskać zgodę z Watykanu. Trzy lata później w Saint Mary's College otworzyła Graduate School of Theology – pierwsze w Stanach Zjednoczonych studia magisterskie z teologii katolickiej, na które przyjmowano świeckich, w tym kobiety. Dwa lata później powstały tam również studia licencjackie z teologii.
Historia ta pokazuje, że jeszcze niedawno kobiety były zupełnie wykluczone z tworzenia akademickiej teologii. Oczywiście z historii Kościoła znamy pojedyncze przypadki katolickich intelektualistek, które mimo wszystko teologią się zajmowały. Niemniej jednak formalną edukację teologiczną kobiety zaczęły zdobywać późno, a jeszcze dłużej zajęło im pojawienie się na wydziałach teologii i w seminariach w roli profesorek. Proces ten, przebiegający w różnym tempie, trwa do dziś. Jedną z pionierek kobiecej teologii była Mary Daly.
Mary Daly to jedna z najbardziej rozpoznawalnych, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych postaci katolickiej teologii feministycznej. Pierwszy doktorat – z filozofii – zrobiła właśnie w Saint Mary's College w Indianie, kolejne dwa – z teologii i filozofii – w szwajcarskim Fryburgu. To w Europie obserwowała sobór (i zauważyła, że brakuje na nim kobiet) i czytała „Drugą płeć" Simone de Beauvoir. To do tej książki w oczywisty sposób nawiązała w swojej pierwszej publikacji, zatytułowanej „The Church and the Second Sex" (Kościół i druga płeć). Po powrocie do Stanów Zjednoczonych zaczęła wykładać w Boston College, w czasie gdy studiować tam mogli wciąż tylko mężczyźni. Zaraz potem, z powodu kontrowersji wokół książki, została zwolniona. A następnie przywrócona do pracy wskutek sprzeciwu studentów (dwa i pół tysiąca studentów podpisało petycję z protestem). Gdy w 1975 roku jezuicka uczelnia odmówiła jej profesury, na kampusie protestowały feministki. Historia powtórzyła się jeszcze raz, w 1998 roku, pod koniec kariery Daly. Student niewpuszczony przez nią na zajęcia – bo od 1973 roku część zajęć prowadziła jedynie dla kobiet, uważając, że tylko wtedy możliwa jest komfortowa rozmowa na niektóre tematy – oskarżył uczelnię o dyskryminację. W ramach ugody Daly przeszła na emeryturę. W tym czasie dokonała się jednak jej wielka przemiana, powodowana rosnącą frustracją związaną z Kościołem i zinstytucjonalizowaną religią. Z pierwszej katolickiej teolożki Mary Daly stała się pierwszą teolożką postchrześcijańską. Stopniowo też jej głos stawał się coraz trudniejszy w odbiorze, a książki napisane nowym, feministycznym językiem – zawiłe.
Publikując swoją pierwszą książkę, wierzyła w możliwość przemiany Kościoła. Wkrótce jednak jej stanowisko się zradykalizowało. Już napisane w latach siedemdziesiątych „Beyond God the Father" (Poza Bogiem Ojcem) i „Gyn/Ecology" (Gin/ekologia) kształtowały zarówno chrześcijańskie teolożki, jak i radykalne świeckie feministki. W „Beyond God the Father" Daly protestuje przeciwko metodologii, która stała się bogiem teologów i filozofów, a która zamyka możliwość dyskutowania nad pewnymi pytaniami. Tłumaczyła: „Metoda wyzwolenia wymaga kastracji języka i wyobrażeń, które odzwierciedlają i podtrzymują struktury seksistowskiego świata. Kastracji rozumianej jako odcinanie fallocentrycznego systemu wartości narzuconego przez patriarchat, zarówno w jego subtelnych, jak i tych wyraźniejszych manifestacjach". Daly zwraca uwagę, że obecnie nie tylko kobiety są pozbawione władzy, ale dotyczy to także tych mężczyzn, którzy są „nisko w systemie": czarnych, niewykształconych, pochodzących z krajów Trzeciego Świata. „Teraz ci eunuchowie powstają, by wykastrować nie ludzi, ale kastrujący system – tego wielkiego Boga Ojca nas wszystkich, który folguje bezmyślnie i powszechnie polityce gwałtu" – pisała we wstępie do swojej książki. I dodawała: „Kobiety nie tylko przemyśliwują filozofię i teologię, ale uczestniczą w nowym stworzeniu. Ten proces zakłada piękne i samoaktualizujące się gniew, miłość i nadzieję".
Tradycje do zakwestionowania
W latach sześćdziesiątych nie byłam sobie w stanie wyobrazić, że zostanę teolożką feministyczną" – wspominała po latach Elisabeth Schüssler Fiorenza. W 1972 roku brała udział w warsztatach zatytułowanych „Women Doing Theology" (Kobiety uprawiają teologię), które zgromadziły w Grailville w Ohio siedemdziesiąt kobiet z różnych chrześcijańskich i żydowskich denominacji. Spotkanie przygotowały katolicka organizacja kobieca Grail oraz National Council of Churches (Krajowa Rada Kościołów). Do dziś uważane jest ono za moment założycielski amerykańskiej teologii feministycznej. Elisabeth Schüssler Fiorenza opowiadała później, że było to doświadczenie wyzwolenia kobiet w obszarze, który jej najbardziej dotyczył – w teologii. Spotkanie kobiet mówiących, że uprawiają teologię, wciąż było w tamtych czasach czymś nieoczywistym. To pomogło jej zrozumieć siebie jako teolożkę. Choć była pierwszą kobietą, która studiowała teologię, nigdy nie myślała o sobie jako o kimś teologię „robiącym" i kształtującym. Wcześniej zajmowała się nią, by przekazywać myśli „ojców" – takich okołosoborowych myślicieli jak Karl Rahner, Yves Marie Joseph Congar, Hans Küng czy Johann Baptist Metz – ale nigdy nie spodziewała się, że może zacząć uprawiać teologię, która skupi się przede wszystkim na kobietach i ich doświadczeniu.
Kiedy Schüssler Fiorenza zajęła się teologią feministyczną, zaczęła przekonywać, że nie można być ślepo posłusznym dawnym tekstom i tradycjom. Proponowała zastosowanie narzędzi „feministycznej hermeneutyki podejrzeń". Zakładając, że Bogu chodzi o zbawienie wszystkich, zaproponowała sposób lektury Biblii, historii Kościoła i źródeł teologicznych, według którego „tam, gdzie mowa o ucisku i dyskryminacji kobiet, nie ma miejsca na objawione, zbawiające słowo Boga". Postanowiła też zrekonstruować historię biblijną jako historię kobiet i tym samym wydobyć biblijne bohaterki z cienia męskich postaci.