Thor jest dziś marvelowskim superbohaterem i jedną z najpopularniejszych postaci tego filmowego uniwersum. Loki czeka na własny serial, który w przyszłym roku zadebiutuje na platformie Disney+. Nieduże amerykańskie studia regularnie wypuszczają tandetne horrory o mieszkańcach Asgardu bądź dzielnych wikingach mierzących się z potworami. Sami Skandynawowie też „utylizują" swoje wierzenia. „Ragnarok", drugi norweski serial w historii Netfliksa, jest tego najlepszym przykładem. To historia miasteczka, w którym bogowie toczą wojnę z olbrzymami.
Owej wojny nie należy traktować dosłownie. To nie jest nowa wersja „The Avengers". Niewielka, za to malownicza Edda przypomina bardziej Twin Peaks niż ruchliwe metropolie z filmów Disneya. Łagodnie wsunięta pomiędzy góry a jezioro zasilane wodą z topniejącego lodowca wydaje się spokojnym, wręcz nudnawym zakątkiem. A jednak nie wszyscy są tu zwykłymi ludźmi. Na przykład starsza kobieta z miejscowego marketu mówi zagadkami i z czasem okazuje się siłą sprawczą narastającego konfliktu.
Oto do Eddy po latach powraca Turid, samotna matka wychowująca dwóch dorastających synów. Magne jest zamkniętym w sobie młodzieńcem zmagającym się z problemami psychicznymi, które prawdopodobnie zmusiły rodzinę do zmiany miejsca zamieszkania. Jego brat Lautris wydaje się jego przeciwieństwem. To bezczelny, rozrywkowy chłopak, który bez większych problemów odnajduje się w nowym liceum i zaprzyjaźnia z dziećmi Vidara, bogatego przemysłowca trzęsącego okolicą.
Magne jednak też znajduje sobie bratnią duszę. Jest nim Isolde, również szkolny wyrzutek. Nosi kolczyk w nosie i walczy o przyrodę. Jest przekonana, że firma Vidara zanieczyszcza okoliczne wody i nie liczy się ze zdrowiem mieszkańców. Dziewczyna bardzo szybko ginie w wypadku i Magne nabiera przekonania, że w okolicy rzeczywiście dzieje się coś niepokojącego. Zwłaszcza że i u siebie samego dostrzega zmiany: wyostrza mu się wzrok i przybywa sił, a rany goją się na nim jak na psie...
W tę historię twórcy „Ragnaroku" wplatają łagodne, ekologiczne przesłanie. Rodzina Vidara, bardzo szybko utożsamiona ze wspomnianymi olbrzymami, urasta do roli zbiorowego czarnego charakteru. Nie tylko ekonomicznie podporządkowuje sobie Eddę i jej mieszkańców, ale też kontroluje szkolnictwo, wpływając na sposób myślenia przyszłych pokoleń. W efekcie nikt, nawet Turid, nie podejrzewa przemysłowca o zatruwanie miasteczka. Trochę szkoda, że ta wizja okazuje się dość płytka, a serial łagodnie przemyka się po tematach społecznych.