Zacznę od rzeczy oczywistych, bo doświadczenie publicystyczne nauczyło mnie, że nie wolno ich pomijać. Zwierzęta nie są rzeczami, a zatem nie wolno lekceważyć ich potrzeb, cierpienia i bólu. I nawet jeśli uznajemy, że prawa mają tylko osoby, to w niczym nie zmienia to tego, że ludzie mają wobec zwierząt obowiązki, których nie wolno im naruszać. Okrucieństwo, zadawanie bólu, męczenie zwierząt jest czymś głęboko niemoralnym i powinno być karane.
Hodowla przemysłowa, wykorzystywanie zwierząt w cyrkach także mogą rodzić wątpliwości moralne, bowiem ani przyjemność płynąca ze spożywania mięsa (a nie ma wątpliwości, że spożywamy je zbyt często), ani tym bardziej ludowa rozrywka, jaką jest cyrk, nie muszą usprawiedliwiać męczarni czy cierpienia zwierząt. Nie musi ich usprawiedliwiać także przyjemność posiadania futra, choć politycy powinni brać pod uwagę także miejsca pracy, interes ekonomiczny i prawa właścicieli firm.
Do tego miejsca można na poważnie dyskutować z propozycjami Prawa i Sprawiedliwości, dotyczącymi ochrony zwierząt. Zapewne wiele z kwestii można doprecyzować, pewne można z perspektywy interesów hodowców, ich pracowników, odpuścić, z pewnymi jednak trudno się nie zgodzić. Tyle tylko, że wszystkie te argumenty nie odnoszą się do uboju rytualnego. Tu naprzeciwko siebie stają wartości dla obu stron sporu fundamentalne. Dla człowieka religijnego, a może lepiej powiedzieć dla religijnego konserwatysty (nawet chrześcijanina, który – jak wiadomo – odrzuca konieczność koszerności czy reguły halal), mamy w tej sprawie do czynienia z realnym konfliktem dóbr. Z jednej strony jest dobrostan zwierząt, odrzucenie ich cierpienia, ale z drugiej jest prawo do wolności religijnej, do swobodnego praktykowania swojej religii. I o ile z perspektywy lewicowej czy progresywnej można uznać, że uprawnienia zwierząt są ważniejsze niż wolność religijna człowieka, o tyle trudno przyjąć takie założenie z perspektywy człowieka religijnego czy, szerzej, postrzegającego wolność religijną jako rzecz fundamentalną. Uznanie, że mamy tu do czynienia z konfliktem wartości, w niczym nie zmienia tego, że dla tradycyjnego konserwatysty wolność religijna stoi wyżej niż nasze ludzkie obowiązki wobec zwierząt.
Wiem oczywiście, że projekt PiS-u nie zakłada całkowitego zakazu uboju rytualnego, gdyż dopuszcza go na potrzeby lokalnych wspólnot religijnych. Warto mieć jednak świadomość, że gdy zakładów produkujących mięso koszerne czy halal będzie o wiele mniej, to będzie ono o wiele droższe i mniej dostępne niż obecnie, a dziś jesteśmy potęgą w jego produkcji.