Joanna Szczepkowska: Serial „Dojrzewanie” został stworzony z potrzeby opamiętania

Jak dobrze w całym tym zalewie przeczuć katastroficznych móc opisać coś, co zachwyca i uruchamia chęć działania. Właściwie przeciwdziałania raczej.

Publikacja: 21.03.2025 14:20

Dojrzewanie

Dojrzewanie

Foto: mat.pras.

Piszę o angielskim miniserialu „Dojrzewanie”, który jest omawiany na różnych forach tak często, jak zjawiska społeczne i polityczne. Bo też jest zjawiskiem społecznym, pod każdym względem i z różnych punktów widzenia godnym omówienia. Tak, jakby zrobiono go w najwłaściwszym momencie, kiedy taki głos jest właśnie potrzebny.

Mogę powiedzieć, że „Dojrzewanie” jest stworzone z potrzeby opamiętania. Jest portretem pokolenia rodziców dzisiejszych nastolatków. Dla mnie ten serial ma taką samą rangę jak „Nazajutrz”, zrobiony dla uświadomienia sobie skutków uderzenia nuklearnego. I tak jak tamten film nie wpłynął bezpośrednio na międzynarodowe mechanizmy, tak „Dojrzewanie” ma szanse na to, żeby wpłynąć na stosunki rodzinne.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Trzy podwórka

Serial „Dojrzewanie”. Jak można osiągnąć taki stan prawdy?

13-latek mieszkający ze swoją przeciętną rodziną zostaje nagle wyprowadzony przez policję z taką brutalnością, z jaką wyprowadza się podejrzanych o morderstwo. Dzieje się to na oczach rodziców i siostry, przerażonych i przekonanych o niewinności tego zwykłego i dobrego dziecka, które nie zdradza żadnych objawów psychopatii. Jest delikatny, kochany przez rodzinę, choć jak dzisiejsze nastolatki odgrodzony od niej w swoim pokoju i w swoim telefonie. Od pierwszego do czwartego odcinka jesteśmy prowadzeni kamerą z jednego ujęcia, co wprawia w zdumienie nie tylko fachowców od filmu. Ile prób, ile pracy trzeba włożyć, żeby tak nieomylnie, a jednocześnie lekko prowadzić akcję, nie zatrzymując jej i nie oddając w ręce montażysty! Aktorzy grają tak, że nawet ktoś, kto jak ja zajmuje się graniem od lat, nie może pojąć, jak można osiągnąć taki stan prawdy, że zaczyna się podejrzewać dokumentalny charakter filmu. Zwłaszcza chłopiec, równolatek bohatera, jest tak wiarygodny w swoim zachowaniu, że pytanie „jak to jest możliwe”, staje się nieodłączne z oglądaniem tego arcydzieła.

 Aktorzy grają tak, że nawet ktoś, kto jak ja zajmuje się graniem od lat, nie może pojąć, jak można osiągnąć taki stan prawdy, że zaczyna się podejrzewać dokumentalny charakter filmu. 

Rzecz jeszcze w tym, że właściwie niewiele się dzieje. Nie ma zwrotów akcji, które zwykle trzymają w napięciu. Jest tylko jakby nagłe zderzenie, szok, niedowierzanie, pogodzenie się z faktami, bezradność i rozpacz. Co zrobiliśmy źle? Daliśmy tyle miłości, ile się tylko dało, i tyle wolności, ile potrzebował. Owszem, ciężko było się dogadać, ale życie ma swoje wymagania, trzeba się zająć pracą, żeby sprostać choćby minimalnym marzeniom. Życie upływa na pracy, jedzeniu, zakupach i nie ma w tym nic strasznego.

Pokolenie nastolatków oddzielonych drzwiami od reszty rodziny ma swoje prawa, ale te prawa są dość wygodne dla rodziców. Mogą kręcić głowami, jak to dzieciaki się nie odrywają od komputerów, ale tak naprawdę przyzwalają na to, mając czas na swoje sprawy. Kochamy swoje dzieci, ale ich nie znamy. Czy jest jakiś sposób na to, żeby się otworzyły? Jeśli tym sposobem jest poświęcenie im czasu, to jak ten czas znaleźć, jeśli tylko praca pozwala sprostać ich wymaganiom? I przede wszystkim, czy zechcą się otworzyć? Czy brutalny, tajemniczy duch ich pokolenia, objawiający się choćby nowym językiem, pozwala na to, żeby dopuścić poprzednie pokolenie?

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Wytwórnia faktów

„Dojrzewanie” to serial naszej epoki 

Ten serial jest jednym wielkim STOP. Przepaść między pokoleniami rozmywa się w codzienności, ale tak naprawdę jest czymś nienaturalnym. Chłopiec odizolowany nagle od zewnętrznego świata zaczyna odczuwać silną potrzebę ojca, jego bliskości, rady. A może zawsze odczuwał, tylko obaj nie mieli jak tego wyrazić? Chłopiec na progu między dziecięctwem a młodością żyje jakby na innym kontynencie niż rodzice. Posługuje się językiem emotek, do którego oni nie mają dostępu. Jest to język pierwotny, bazujący na prymitywnych emocjach. Tak, za pomocą zwykłych i pozornie niewinnych rysunków można doprowadzić do nienawiści, rozpaczy, do samobójstw i zabójstwa. Jak przeniknąć do tego świata, jak przekonać do tego, żeby zaufali doświadczeniu dorosłych i czy to doświadczenie może być przydatne?

Czytam chętnie komentarze w dyskusjach na temat tego filmu. Coraz więcej wyraża opamiętanie: „muszę częściej rozmawiać z dzieckiem, rzucę wszystko i skupię się na nim”. Nie rzucimy wszystkiego. Obejrzyjmy jednak „Dojrzewanie”. To serial naszej epoki.

Piszę o angielskim miniserialu „Dojrzewanie”, który jest omawiany na różnych forach tak często, jak zjawiska społeczne i polityczne. Bo też jest zjawiskiem społecznym, pod każdym względem i z różnych punktów widzenia godnym omówienia. Tak, jakby zrobiono go w najwłaściwszym momencie, kiedy taki głos jest właśnie potrzebny.

Mogę powiedzieć, że „Dojrzewanie” jest stworzone z potrzeby opamiętania. Jest portretem pokolenia rodziców dzisiejszych nastolatków. Dla mnie ten serial ma taką samą rangę jak „Nazajutrz”, zrobiony dla uświadomienia sobie skutków uderzenia nuklearnego. I tak jak tamten film nie wpłynął bezpośrednio na międzynarodowe mechanizmy, tak „Dojrzewanie” ma szanse na to, żeby wpłynąć na stosunki rodzinne.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
„Ostatnia lekcja”: Przyszłość teatru i złowrogi profesor
Plus Minus
„Suknia i sztalugi”: Sztuka kobiet w wiekach mężczyzn
Plus Minus
„Trakty i kontrakty”: Za garść bursztynów
Plus Minus
„Dzikie pomysły natury. Jak przyroda inspiruje świat nauki”: Nauka od natury
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Plus Minus
„Cassandra”: Opiekuńcza tyrania