Omnibus to gruba księga, w której mieszczą się nawet cztery powieści, jak w tym przypadku. Źle się to czyta z racji grubości i ciężaru, ale za to pokrewne tytuły ma się w jednym tomie. W przypadku „Miasta skazanego” są to poza tytułowym „Bajka o trójce”, „Kulawy los” i „Obarczeni złem”. Pisane w różnym czasie i z różną intencją, wszystkie doświadczyły zablokowania na drodze do czytelnika. Po ustaleniu w Rosji pierwotnej postaci tych utworów ukazują się w Polsce w nowych tłumaczeniach – stare, fragmentaryczne przekłady zbyt odbiegają od pełnych wersji. Czytelnik polski otrzymał więc kanon Strugackich zamiast dotychczasowych wypisów.
Jak dziś czyta się te powieści? Ktoś wychowany w komunizmie wie, na czym polegała gra autorów z nadzorcami, ale dla mało zorientowanego np. z racji wieku czytelnika będzie to egzotyka. Dodatkowe utrudnienia wywołują zmiany koncepcji przy pisaniu i montowaniu utworów z kawałków rozsianych po teczkach. Stąd wrażenie „łaciatości”, fragmenty genialne sąsiadują ze słabymi. Dopasowanie do nowych olśnień spowodowało, że postaci i symbolika, a także metafory przestały ze sobą współgrać. Aluzje i próby gadania o komunizmie językiem ezopowym powodują, że podczas lektury ma się wrażenie, jakby coś pętało autorom pióra.
Tytułowe „Miasto skazane”, ukończone na początku lat 70., opiewa Eksperyment prowadzony z ludźmi przez nieznaną siłę. Można się tu dopatrzyć metafory budowania komunizmu wśród przeróżnych absurdów, opisu przejścia ideowca od fanatyzmu do próżni ideologicznej. Bohater, stalinista, staje się dysponentem ludzkich losów i łatwo wchodzi w sojusz z hitlerowcem z SS, co wskazuje na wiele wspólnego między niby-antagonistycznymi ideologiami. W „Kulawym losie” akcja idzie dwutorowo, pisarze Sorokin i Baniew egzystują w totalitaryzmie i stawiając opór, starają się przystosować. Drugi tor akcji w tej powieści to także powieść, zatytułowana „Brzydkie łabędzie” albo „Pora deszczów”, o mieście, w którym dojrzewa rewolucja, ale nie zbrojna, tylko mentalna. Ta część „Kulawego losu” wydostała się na Zachód i można było ją podziwiać na targach książki we Frankfurcie. Pisarze ocalili głowy, odcinając się od aktu jej wydania za granicą, o czym podobno nic nie wiedzieli.
Czytaj więcej
Co różni matematyka od filozofa? Do pracy pierwszemu starcza papier, ołówek i kosz na śmieci. Filozof obywa się bez kosza.
Wydaje się, iż największy potencjał niosła powieść „Obarczeni złem”, w której na dalekiej rosyjskiej prowincji, tzw. głubince, pojawia się ktoś skupujący ludzkie dusze. Czyni to jawnie, ludziska nie obcinają się, tylko inkasują ruble – w żadne dusze nie wierzą. Miał to być kryminał, potem koncepcja się zmieniła: to strach obezwładnia ludzkość i z tego powodu tak się jej nie wiedzie. Okazuje się, że nastąpiło drugie przyjście Chrystusa, ale mało podobnego do znanej nam postaci Zbawiciela: Chrystus stał się „straszny i brzydki” wskutek przeżyć na innych światach przez 2000 lat. Byłaby to niezła powieść, tyle że nic z niej nie wynika. Apostołowie nowego zbawiciela jako żywo przypominają świtę Wolanda z Bułhakowa, a sam Chrystus wygląda jak diabeł. Takie pomieszanie symboli zatarło czytelność przekazu, zwłaszcza że doszło jeszcze do powołania Nauczyciela, który będąc nieskazitelnym, ma wyjaśniać ludzkości to i tamto. Akcja znów idzie dwutorowo, co by wskazywało, że Strugaccy mieli obsesję na punkcie „Mistrza i Małgorzaty”.