Niewielki parterowy dom ogrzewany piecem. Na dachu leżą płaty odpadającego eternitu. To tutaj, w wiosce na obrzeżach Bijska w Kraju Ałtajskim, w azjatyckiej części Rosji, mieszkał z matką i bratem Aleksander Łobaczew. W wieku zaledwie 25 lat w marcu 2022 r. zginął podczas szturmu na stację kolejową gdzieś na wschodzie Ukrainy. Kilka miesięcy temu matkę Aleksandra odwiedzili dziennikarze jednego z rządowych kanałów telewizyjnych. Kobieta na tle wiszącego na ścianie ogromnego zdjęcia syna ze łzami w oczach opowiadała o swoim pierworodnym. Następnie w materiale pokazano nowiutkie trzypokojowe mieszkanie w bloku, które pani Łobaczewa kupiła za kilkanaście milionów rubli, jakie otrzymała od państwa za śmierć syna. Kobieta z rozżaleniem przyznała jednak, że pieniędzy nie starczyło jej już na remont dachu starego domu, a urzędnicy nie chcą jej pomóc, mimo że jest matką bohatera wojennego. „Nigdy nikogo o nic nie prosiłam. Byliśmy szczęśliwi. Stało się jednak to, co się stało, i nie rozumiem takiego podejścia. Pan prezydent zawsze podkreśla, żebyśmy zwracali się do władz z naszymi kłopotami” – mówiła do kamery.
Możliwe, że jej problem uda się rozwiązać. Wszystko przez to, że niedługo wysyła ona na front swojego drugiego, młodszego syna. Wystarczy, że zginie albo zostanie inwalidą, a pieniądze na dach się pojawią.
Czytaj więcej
Rośnie liczba przypadków zagłuszania i zakłócania sygnału nawigacji satelitarnej w samolotach i statkach w regionie Bałtyku. Kto za tym stoi? Wszystko wskazuje na Rosję, którą uwiera amerykańska baza rakietowa w Redzikowie i pomoc Zachodu dla Ukrainy.
Rosja nie stawia już na patriotyzm i religijny ton. Teraz nęci przyszłych żołnierzy pieniędzmi
Na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Kreml, próbując przekonywać obywateli do wstępowania w szeregi armii, uderzał w patriotyczne i bogoojczyźniane tony. Patriarcha rosyjskiej Cerkwi Cyryl I publicznie zapewniał, że „poświęcenie dla ojczyzny w trakcie wykonywania wojskowych obowiązków zmywa wszystkie grzechy”. Innym razem najazd na Ukrainę nazwał „świętą wojną”. W kościelnych dokumentach młodzi ludzie byli przekonywani, że zaciągając się do wojska, wypełniają „Boży mandat”. Z drugiej strony państwowa propaganda porównywała to, co dzieje się w Ukrainie, do wielkiej wojny ojczyźnianej, zachęcając, by iść w ślady tych, którzy bronili wtedy ojczyzny przed nazistami.
W ostatnim czasie przekaz zaczął się jednak zmieniać. Na plakatach, w ogłoszeniach i nagraniach dominują informacje o tym, jak dobrze płaci armia. W zeszłym roku ministerstwo obrony rozpoczęło kampanię rekrutacyjną skierowaną do obywateli, którzy mają dość swojej dotychczasowej pracy. Zamiast niej władze proponują, by „zostali prawdziwym mężczyznami” i realizowali się w armii. Na koniec specjalnego filmu pojawia się komunikat o wysokości miesięcznego żołdu.