Enzo Ferrari. Geniusz czy zwykły tyran

Sława Ferrari wykracza daleko poza świat motoryzacji i wyścigów, dzięki którym ta marka zawładnęła sercami fanatyków z benzyną we krwi.

Publikacja: 29.12.2023 10:00

(Ap Photo)

(Ap Photo)

Foto: Anonymous

Jak przystało na twórcę legendy, założyciel firmy jest czczony niczym bóg, lecz w rzeczywistości Enzo Ferrari to skomplikowana postać, właściwie nieprzystająca swoim pochodzeniem czy osobowością ani do świata luksusowych, sportowych i koszmarnie drogich samochodów, ani do wielkich wyścigów, z ich wizjonerami i geniuszami.

Wśród wiernych tifosi – kibiców słynnej Scuderii (stajni), których znaleźć możemy nie tylko w Italii, lecz praktycznie na całym globie – dominuje spiżowy wizerunek niezłomnego „Il Commendatore”, który inżynieryjnym sprytem i żelazną ręką wytrawnego menedżera poprowadził swoją firmę do bezprecedensowych sukcesów na torach wyścigowych oraz podbił serca miłośników wyjątkowych aut drogowych. Jednak za fasadą włoskiej legendy krył się regularnie zdradzający żonę wybuchowy despota, targany tak przyziemnymi uczuciami jak żądza zemsty czy dominacji za wszelką cenę. Potęgę Scuderii zawdzięczał przede wszystkim właściwym ludziom, których napotykał na swojej drodze – inżynierom, jak Vittorio Jano, Aurelio Lampredi czy Mauro Forghieri; kierowcom – jak Tazio Nuvolari, Alberto Ascari, John Surtees, Niki Lauda; czy takim menedżerom jak Luca Cordero di Montezemolo.

Pozostało 93% artykułu

BLACK WEEKS -75%

Czytaj dalej RP.PL. Nie przegap oferty roku!
Ciesz się dostępem do treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce. Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Jędrzej Pasierski: Dobre kino dla 6 widzów