Oczywiście, teraz po kilku latach czuję się lepiej przygotowana. Wtedy nie miałam obycia w ogólnopolskich mediach, nie byłam gotowa do rozmowy w jednym z najpopularniejszych radiowych programów. Dziennikarka zadawała mi pytania dotyczące mojego życia prywatnego, zwracała się do mnie upupiająco, a potem moje odpowiedzi powycinano z kontekstu. Spłynęło na mnie dużo hejtu – groźby śmierci, gwałtu. Zgłosiłam je zresztą później na policję. Ludzie zapominają, że po drugiej stronie też jest prawdziwa osoba.
Moja działalność w Strajku Kobiet sprowadzała się do koordynowania zespołu ds. praw pracowniczych, gdzie były działaczki związkowe, pracownice, a także eksperci z zakresu rynku pracy. Wypracowaliśmy trzy zestawy postulatów z najważniejszych sfer życia pracownic i pracowników: praca opiekuńcza i skrócenie czasu pracy, umowy śmieciowe i nierówności, prawo do strajku.
I co się z nimi stało?
Mieliśmy nadzieję, że partie polityczne zaproszą nas do rozmów i włączą te rozwiązania do swoich programów. Niestety, tak się nie stało. Nie byłam liderką Strajku Kobiet, więc nie wskazywałam kierunku, w którym cały ruch powinien iść, ale duża szkoda, że kawał dobrej roboty się nie zmaterializował.
Dlaczego twoim zdaniem ten ruch wygasł?
Ludzie nie chcą protestować w nieskończoność. Po trzech miesiącach nastąpiło zmęczenie ciągłym wychodzeniem na ulice, szczególnie w zimie. A PiS się nie ugiął i opublikował wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Entuzjazm opadł. Z dzisiejszej perspektywy uważam, że pomysł obalenia rządu w ciągu siedmiu dni był dość zabawny.
A nie jest tak, że strajk zniechęcił do siebie ludzi radykalizmem i odtrącaniem potencjalnych sojuszników, którzy może i nie byli gotowi na pełną legalizację aborcji, ale poparliby powrót do tzw. kompromisu i referendum?
Może cię zaskoczę, ale nie przekreślałabym z góry referendum jako sposobu rozwiązania tego sporu. Albo mamy projekt inicjatywy ustawodawczej, nad którą głosuje jedynie grupa posłów i posłanek, albo pytamy o to całe społeczeństwo. Mimo tego, co twierdzi środowiska proaborcyjne, prawa człowieka w gruncie rzeczy i tak będą przez kogoś głosowane, tyle że w pierwszym przypadku jedynie przez niereprezentatywną część Polek i Polaków. Legalizacja aborcji drogą referendum zyskałaby zdecydowanie mocniejszy mandat. Oczywiście przeciwnicy prawa do przerywania ciąży nie oddaliby pola, ale aktywiści powinni podjąć to wyzwanie i pozwolić wypowiedzieć się społeczeństwu. Poza tym nastąpiła w tym temacie ogromna zmiana społeczna i myślę, że poszlibyśmy ścieżką Irlandii, która tym sposobem zalegalizowała aborcję.
Rozważałaś w ogóle start z list Lewicy?
Tak, ale nie zaproponowali mi takiej możliwości. Ofertę dostałam zaś z Koalicji Obywatelskiej dzięki rekomendacji Inicjatywy Polskiej.
Inicjatywa Polska to nie jest wyłącznie kwiatek do kożucha? Ta partia kojarzy się tylko z Barbarą Nowacką.
Mam nadzieję, że dzięki mnie i innym kandydatom rola tego ugrupowania wzrośnie. Myślę, że to siła KO, że jest to komitet koalicyjny i są tam osoby z Zielonych, Inicjatywy Polskiej czy teraz nawet Agrounii. Nie narzekam na konstrukcję tego komitetu, bo dzięki niej mogę w jego ramach ubiegać się o mandat.
Dobra, załóżmy, że wchodzisz do Sejmu. Jakie są najpilniejsze sprawy, którymi posłanka Oleszczuk-Zygmuntowska zajmie się od razu?
Zacznę od utworzenia bezpłatnego punktu pomocy prawnej w powiecie słubickim, gdzie każda zainteresowana osoba będzie mogła się zgłosić po pomoc. Co do ustaw – uważam, że trzeba uregulować bezpłatne staże i praktyki tak, by były objęte minimalną stawką godzinową. To ogromny problem dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, żeby przez kilka miesięcy pracować za darmo i muszą podjąć pracę dorywczą, tracąc tym samym względem osób zamożniejszych, które na to stać. Poza tym staże powinny przygotowywać do wykonywania zawodu, nie sprowadzać się do parzenia kawy. Na potrzeby polskiego ustawodawstwa trzeba by w ogóle jasno zdefiniować, czym staże i praktyki są, gdyż na razie nie jest to jasno określone.
Co dalej?
Wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy. Należy o 50 proc. zwiększyć jej budżet oraz poszerzyć kompetencje tak, by skutecznie mogła zamieniać umowy zlecenia na umowy o pracę w tych miejscach, gdzie występuje stosunek pracy. Inspektorów należy premiować za skuteczne interwencje w dużych firmach, które nagminnie łamią prawa pracownicze, a nie pojedyncze kontrole w małych. Ważna jest dla mnie walka z ubóstwem menstruacyjnym. Nie może być tak, że NGO-sy dostarczają środki menstruacyjne do szkół, łatając dziury w systemie. To powinno leżeć w gestii państwa – szkoły powinny otrzymywać dofinansowanie na zakup potrzebnych produktów. Idąc dalej: chciałabym, żeby w każdym województwie jeździły tzw. medobusy. Kobiety mogłyby się bezpłatnie zbadać na okoliczność raka piersi. Takie rozwiązanie pomogłoby również zniwelować białe plamy, czyli miejsca, gdzie dostęp do państwowej opieki zdrowotnej jest bardzo utrudniony.
Te postulaty nie znajdą większości w przyszłym Sejmie, niezależnie, kto będzie rządził.
Bezpłatną pomoc prawną mogę zorganizować samodzielnie jako posłanka. Medobusy to kwestia współpracy z samorządami. Co do spraw pracowniczych – liczę, że takie projekty poprą poszczególni przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, jak np. Franek Sterczewski czy Barbara Nowacka, oraz Lewica. Zresztą tak samo to działa w drugą stronę, moja obecność w Sejmie to szansa na kolejną progresywną posłankę.
Jan Strzeżek: PiS po bandycku rozgrywał Porozumienie
Niezależnie w jakiej konfiguracji pójdzie do wyborów opozycja, to ci ludzie, którzy zostali w Porozumieniu i nie dali się PiS-owi ani przekupić marchewką, ani zastraszyć kijem, na pewno będą wartością dodaną na opozycyjnych listach - mówi Jan Strzeżek, polityk Porozumienia Jarosława Gowina.
Ale to nadal nie będzie większość.
Możliwe. To są minusy polityki parlamentarnej. Nie wiem, jaki rząd będzie przy władzy po tych wyborach, być może będę w opozycji. Dlatego chcę skupić się na mniejszych, ale konkretnych sprawach, które mogę zrobić jako parlamentarzystka – czy to na własną rękę, czy poprzez współpracę z samorządami. Jest to jednak dla mnie szansa, aby swoją pracę społeczną wykonywać efektywniej.
A może to PiS będzie chciał wprowadzić twoje pracownicze postulaty?
Myślę, że znalazłaby się część posłów i posłanek, którzy spojrzeliby na nie przychylnie. To rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził chociażby minimalną stawkę godzinową na umowach zlecenie.
PiS to więc propracownicza formacja?
Było kilka spraw, które – w przeciwieństwie do poprzedników – udało im się załatwić, ale nazwanie tej partii propracowniczą to zbyt mocne słowa. Poza Solidarnością posłowie PiS nie wspierają działalności związków zawodowych. Działacze od lat postulują zmianę ustawy o związkach zawodowych, mówią, że mamy fasadowe prawo do strajku, ale w obecnym Sejmie nie ma na to szans. Co ciekawe, z badań CBOS wynika, że ideę związków najbardziej popierają wyborcy PiS. Przed 2015 r. wsparcie dla rodzin, w tym matek, było nikłe. A PiS kojarzy się z 500+. Gorzej jest z innymi elementami polityki społecznej. Kobiety, które są zatrudnione na podstawie umowy zlecenia i nie zgłosiły się do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, otrzymują tzw. kosiniakowe, czyli ledwie 1000 zł. Nie mają też prawa do urlopu macierzyńskiego, zagwarantowanego przez art. 33 europejskiej karty praw podstawowych. W 2018 roku w 71 proc. polskich gmin nie było żłobka, więc nawet jeśli kobieta chciałaby wrócić do pracy po urlopie, to nie ma gdzie zostawić dziecka.
Jak w takim razie oceniasz tzw. babciowe Donalda Tuska?
Już kilka lat temu podkreślałam wagę pracy opiekuńczej kobiet. Jest to postęp, że ten temat głośno wybrzmiał w roku wyborczym. Myślę jednak, że słabszą zawodową sytuację kobiet można rozwiązać inaczej, chociażby przez budowę żłobków lub nieprzechodnie urlopy rodzicielskie dla ojców.
Masz jakieś obawy przed kampanią i ewentualną pracą w parlamencie?
Raczej nie, jestem nastawiona na ciężką pracę i dużo kontaktu z wyborcami. Choć czasem przypominam sobie, że mam 23 lata i teraz powinnam skupić się na studiach magisterskich (śmiech).
Nadia Oleszczuk-Zygmuntowska (ur. 2000)
Działaczka związkowa i społeczna. Współzałożycielka Rady Konsultacyjnej przy Strajku Kobiet i założycielka oraz przewodnicząca Konfederacji Pracy Młodych. Członkini Prezydium Rady OPZZ w województwie mazowieckim i współprzewodnicząca Zespołu ds. Równości OPZZ. Kandydatka do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej