„Printing Press”: Logicznie, ale też losowo

Zecer – słowo, które dzięki „Printing Press” może poznać każdy miłośnik planszówek!

Publikacja: 04.08.2023 17:00

„Printing Press”, wyd. Granna, twórcy: Łukasz Woźniak, Przemek Wojtkowiak, Rafał Szłapa

„Printing Press”, wyd. Granna, twórcy: Łukasz Woźniak, Przemek Wojtkowiak, Rafał Szłapa

Foto: mat.pras.

Skoro zecer, to i klasyczna, gutenbergowska drukarnia. Polska gra „Printing Press” przenosi nas do tradycyjnego zakładu drukarskiego i zmusza do zajęcia się klientami. Zlecają oni wydruki z konkretnymi elementami graficznymi, a uczestnicy zabawy starają się je złożyć i wypchnąć na maszynę. Choć ramki drukarskie nie są duże – raptem trzy na trzy pola – to odpowiednie ich przygotowanie wymaga szczęścia i umiejętności logicznego myślenia.

Całość przypomina układankę. Gracze ciągną paski o orientacji pionowej lub poziomej, a następnie umieszczają je przed sobą lub wymieniają na żetony. Tworzą z nich ową dziewięciopolową matrycę, która spełni zarówno wymagania klienta, jak i pewne założenia wynikające z posiadanej ramki. O zwycięstwie decydują punkty otrzymane za wypełnianie założeń. Nie jest to łatwe, niekiedy wymaga podjęcia ryzyka. Przykładowo: jeśli nie uda się zebrać czterech liter wymaganych przez klienta, nie otrzyma się punktów.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena