Spraw abym miała dzieci, inaczej umrę” – wykrzykuje w Księdze Rodzaju Rachela do swojego męża. I ten krzyk pozostaje wciąż w mocy, pomimo upływu tysiącleci. Nie dobywa się on ze splotu społecznych zależności, kulturowych przesądów i kontekstów, tylko z wnętrza ciała. Z piersi, które chcą być ssane, łona pragnącego być wypełnionym, całego ciała domagającego się bólu i ekstazy rodzenia. Rachela nie chce mieć dzieci, dlatego że inne je mają. Czy po to, żeby potwierdzić swój status w grupie społecznej. To nie jest element jej planu na życie, takiego akurat w tamtych okolicznościach, dzisiaj przybierającego zapewne zupełnie inny kształt. Nie mówi, że chce, wydaje jej się, że jest gotowa, ma taką potrzebę, tylko łapie Jakuba za fraki i stawia mu warunek – masz sprawić, żebym miała dzieci, bo inaczej mnie nie będzie. Podniosła wtedy głos czy wysyczała – tak jak to potrafią robić tylko kobiety – te słowa, że zabrzmiały w uszach jej męża jeszcze głośniej, niż gdyby zdarła gardło. Tak czy inaczej Jakub zrozumiał, że ma tu do czynienia z jedną z tych sił, z którymi nie wolno się spierać. Że to błaganie jest rozkazem. On, który walczył nad brzegiem strumienia z Aniołem, usłuchał potulnie swojej żony.
Czytaj więcej
„Zmarłych należących do Hadesa, wzbraniasz pogrzebać, bezczeszcząc ich ciała. Nie jest to twoja rzecz. Mieszasz się w nie swoje sprawy!”.
Kobiece ciało, jak prawie wszystko na świecie, jest opowieścią. Jedną z najbardziej zawikłanych, ale może przez to tak wciągających i pociągających. To osobny świat, który czeka na to, by ktoś go zamieszkał. Fabuła domagająca się bohatera. Czym jest wzgórze, na które nikt nie próbuje się wspiąć, albo po co dolina, w której echem nie odbija niczyj śmiech, czy zbocze, po którym nikt się nigdy nie sturla? Można je z daleka obserwować, wysyłać drony i sondy badawcze, ale żaden z tych wynalazków nie będzie w stanie tam zamieszkać. Mężczyzna bywa tu tylko gościem, przybyszem z innej planety; naprawdę zamieszkać, wypełnić sobą ten świat, rozświetlić od środka sensem potrafi tylko dziecko. A ciało – męskie również, ale nie aż tak przejmująco jak kobiece – opuszczone przez swoje przeznaczenie staje się puste. Tym rodzajem pustki, który jest jak wiertło, dokopuje się coraz głębiej, boli coraz mocniej. I nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy to przeznaczenie zostało zmienione odgórnym nakazem, przez biologiczną bezpłodność czy powołanie do samotności, jak u kobiet konsekrowanych, sens, główna linia narracyjna tej opowieści, pozostaje wyraźny. W tych ciałach rozbrzmiewa tak samo krzyk Racheli, nie ulega zaprzeczeniu czy wyparciu, ale ich przeciwieństwie – afirmacji przez tęsknotę. Dzięki temu krzyk staje się pieśnią, układa w melodię, ale ani na chwilę nie cichnie.
W kobiecym ciele, bardziej niż w jakimkolwiek innym miejscu we Wszechświecie, odbija się rzeczywistość roli. Zadania, które każdemu z nas zostają przypisane jeszcze przed przyjściem na świat.
W kobiecym ciele, bardziej niż w jakimkolwiek innym miejscu we Wszechświecie, odbija się rzeczywistość roli. Zadania, które każdemu z nas zostają przypisane jeszcze przed przyjściem na świat. Można je spełnić albo nie, podjąć albo zachować w ziemi jak najmarniejszy ze sług swój talent. Ale ono zawsze będzie, nie zniknie. Można nie wiem jak zaciekłą wojnę rozpętać przeciwko ciału, drenować go z sensu, drylować z przeznaczenia, ono i tak upomni się zawsze o swoje. Zrobi to smutkiem, rozpaczą, umieraniem za życia.